Rodzice godni Nieba
W październiku 2015 r., podczas mającego się odbyć w Rzymie synodu o zadaniach i powołaniu rodziny, ojciec święty Franciszek dokona kanonizacji błogosławionych rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus, Zelii i Ludwika Martin, beatyfikowanych w 2008 r. przez Benedykta XVI. Warto przyjrzeć się ich życiu rodzinnemu, aby odkryć jeszcze jedno źródło radości
Ludwik Martin urodził się w Normandii w 1823 r. Chciał wstąpić do kanoników regularnych, jednak doświadczony zakonnik powiedział mu otwarcie, że to nie jego droga. Zaczął więc naukę w zawodzie zegarmistrza. Zelia urodziła się w 1831 r. Kiedyś, przechodząc przez most w Alençon, zauważyła Ludwika i usłyszała w swoim sercu słowa Pana Jezusa: To jest ten, którego dla ciebie przygotowałem. Zelia miała wtedy 26 lat i była kobietą głęboko religijną. Kilka lat wcześniej także ona chciała wstąpić do klarysek, ale nie została przyjęta z powodu słabego zdrowia, została koronkarką. Ludwik bardzo pokochał Zelię i w 1858 r. pobrali się.
Głównym źródłem wiedzy o życiu religijnym rodziny Martin jest Korespondencja rodzinna. Duchowy rys Zelii widoczny jest w jej listach pisanych do swej siostry wizytki, Marii Dozytei, do brata Izydora oraz jego żony, a także do córki Pauliny. W jednym ze swoich listów Zelia wyznała, że chciałaby mieć wiele dzieci, tak by je wszystkie wychować dla Nieba. Była kobietą szczęśliwą i bardzo zaangażowaną w szlachetną misję wychowawczyni. Czyniła to razem ze swoim mężem, dzięki temu, że ich nawzajem okazywane sobie uczucia były doskonale zharmonizowane.
W centrum duchowości rodziny Martin była cześć wobec Najświętszego Sakramentu, bardzo żywa zwłaszcza u Ludwika, który włączył się w działalność Stowarzyszenia Najświętszego Sakramentu, co wiązało się z codziennym nawiedzaniem kościoła. Zawsze też uczestniczył z całą rodziną w procesji Bożego Ciała i w obchodach uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, którego kult był bardzo żywy w rodzinie. Zelia należała do Bractwa Serca Jezusa Konającego, którego celem było towarzyszenie umierającym. Małżonkowie przyłączyli się także do powstałego we Francji Apostolstwa Modlitwy, założonego w 1844 r. W swoim domu mieli wiele świętych obrazów, m.in. Ecce Homo, wiszący w ich pokoju, oraz biblioteczkę książek duchowych. Każdy dzień rozpoczynano poranną Mszą św.
Niedziela była dla państwa Martin dniem świętym. Bywało, że małżonkowie uczestniczyli we Mszy św. porannej, a potem także szli na sumę. Po obiedzie udawali się na nieszpory, nawiedzali Najświętszy Sakrament, słuchali kazań... Bardzo ważny był wspólny niedzielny obiad, a także świąteczny wypoczynek.
Gdy na świat przyszły dzieci, od wczesnego dzieciństwa matka uczyła je następującej modlitwy: O mój Boże, oddaję Ci moje serce, weź je tylko, jeśli chcesz, tak aby żadne stworzenie nie mogło je posiadać, jak tylko Ty sam, mój dobry Jezu. Szczególnym nabożeństwem otaczano w rodzinie Maryję i św. Józefa. Zelia nie wahała się także zwracać z prośbą do swojej „czwórki aniołków”, swoich dzieci zmarłych we wczesnym wieku. Wspólnie z Ludwikiem wychowywali pięć córek: Marię, Paulinę, Leonię, Celinę i Teresę. Podczas gdy ojciec czytał dzieła z duchowości, matka zajęta była lekturą Żywotów świętych. Bardzo często czytano, zwłaszcza wieczorami, książkę Rok liturgiczny. Kiedy córki dorastały, otrzymywały książeczkę O naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis oraz Podręcznik chrześcijanina, bardzo pomocny do podtrzymywania ducha pobożności.
Państwo Martin starali się aktywnie uczestniczyć w życiu duchowym swojej parafii. Świadomi swoich obowiązków względem ubogich, byli uważni na potrzeby innych i zaangażowani w działalność charytatywną, organizowaną przez pobożne stowarzyszenia w mieście. Starali się pomagać potrzebującym pomocy. Towarzyszyła im w tym często najstarsza córka Maria. Wszystko to czynili w duchu miłosierdzia i pogodnego chrześcijańskiego świadectwa. Zelia i Ludwik dbali nie tylko o opiekę nad chorymi, ale także troszczyli się o zapewnienie im duchowej opieki.
Ludwik i Zelia nie ograniczali się do pobożnych praktyk związanych z życiem parafialnym, chętnie nawiedzali również okoliczne sanktuaria. W 1865 r. np. Ludwik udał się do sanktuarium Naszej Pani de Séez, oddalonego 20 km. od rodzinnego miasta, by wyprosić uzdrowienie dla córki Leoni, która przez 16 miesięcy była ciężko chora. Zelia, chociaż nieraz myślała, by pojechać do Lourdes lub Paray- le-Monial, najczęściej pielgrzymowała do kaplicy św. Anny niedaleko Alençon. Do Lourdes pojechała dopiero w 1877 r. z trzema najmłodszymi córkami: Leonią, Celiną i Teresą. Prosiła tam Niepokalaną o łaskę uzdrowienia dla siebie. Wola Boża była jednak inna, Zelia umarła 28 sierpnia 1877 r. (Ludwik zmarł w 1894 r.).
Zelia Martin, prosząc Boga o liczne potomstwo, wyrażała pragnienie, aby jej dzieci były poświęcone Bogu. Odważna matka już z perspektywy wieczności widziała realizację swego pragnienia, wszystkie jej córki były zakonnicami.
Święta Teresa z Lisieux po wielu latach wspominała wielką czułość rodziców, dziękując Panu Jezusowi, który sprawił, że urodziła się na ziemi świętej, a jej rodzice przeniknięci byli wonią dziewictwa. Przed śmiercią napisała: Dobry Bóg dał nam ojca i matkę, którzy byli bardziej godni Nieba, aniżeli ziemi.