List zza krat
Na wstępie pragnę wszystkich serdecznie pozdrowić, a zarazem podziękować Wam za Wasze dobre serca wypełnione miłością i chęcią pomocy, której doświadczam, będąc tutaj, w zakładzie karnym. Łaska Pana, która spływa na mnie, napełnia moje serce miłością, wiarą i nadzieją na lepsze jutro. Bóg uczy, że kiedy zaufa się Mu całym sercem i zapragnie się żyć wyłącznie dla Niego z dala od grzechu, On nam pomoże, abyśmy wiernie trwali w prawdzie i kroczyli Jego ścieżkami.
Odkąd poznałem Pana naszego, moje życie nabrało sensu. Pan rozbudził moje sumienie, wartości, sprawił, że odróżniam dobro od zła. Chcę żyć z dala od zła tylko z Bogiem. To On sprawia, że żyję bardziej szczęśliwy, bardziej świadomy pułapek zastawianych na nas przez szatana, dzięki czemu możemy odpierać jego ataki. Dzięki życiu z Bogiem wiara, szacunek, miłość do Boga, siebie i innych wzrasta każdego dnia, i to jest coś wspaniałego! Dodatkowo, kiedy zawierza się Bogu, On stawia na naszej drodze ludzi, którzy pomagają nam bardziej zrozumieć Jego miłosierdzie, słowo... I na mojej drodze życia Bóg postawił takie wspaniałe osoby, które otaczają mnie miłością, pomocą duchową, fizyczną, abym coraz bardziej zawierzał Panu i wzrastał w wierze. To jest wspaniałe, kiedy zaczyna się życie z Bogiem, zaczyna się też dostrzegać innych ludzi, przestaje się być samolubnym egoistą, a otwiera się na innych, patrząc na każdego z miłością. Bywają sytuacje, że aby komuś pomóc, wystarczy być wobec niego serdecznym, okazać mu przyjaźń, miłość braterską, a wtedy złe myśli odchodzą i sprawy zaczynają przybierać właściwy obrót.
Lecz ludzie często o tym nie pamiętają. Pogrążeni w kłopotach zawodowych, prywatnych zapominają o innych i o Bogu. Żyją mechanicznie, tylko praca-dom, nie znajdując czasu na nic innego. A przez to popadają w sidła Złego, który odciąga ich od Boga. Często się słyszy: Nie mam czasu na modlitwę, wyjście do kościoła, bo muszę zapewnić byt rodzinie. I ludzie oddalają się od Boga, i zaczynają robić sobie bożki z tego co materialne. Dla nich ważniejsze od ocalenia duszy staje się nabycie jakiegoś nowego sprzętu; wręcz po trupach do celu, nieważne jak, ale muszę zdobyć pieniądze na zakup tego, czego pragnę.
Też taki byłem. Aby coś zdobyć, dopuszczałem się przestępstwa, by mieć środki na zakup, jak się wydawało, niezbędnej, najwartościowszej dla mnie rzeczy. Koniecznie musiałem ją mieć, nie bacząc na to, że zdobycie jej wiązało się z czyjąś krzywdą. To zdobywanie rzeczy materialnych stawało się ważniejsze niż szanowanie prawa Bożego, samego Boga czy innych ludzi. Dopiero Pan otworzył mi oczy i pokazał, że dobra tego świata są niczym; owszem, są rzeczy które ułatwiają życie, czy też takie, bez których człowiek nie wyobraża sobie dziś życia, lecz są to tylko rzeczy, i nie należy za wszelką cenę dążyć do ich zdobycia. Może się to przekształcić w czczenie rzeczy materialnych i człowiek zacznie bardziej je cenić niż sprawy Boże, a przecież wiara, oddanie się Bogu niesie z sobą życie w pełni wartościowe i szczęśliwe. Żyjąc z Bogiem, oddając się naszemu Zbawicielowi, Jezusowi Chrystusowi, mamy życie wieczne.
Dziś rozumiem, jak głupi byłem, ile złego wyrządziłem, goniąc za rzeczami materialnymi. To spowodowało mój całkowity upadek, do tego stopnia, że dopuściłem się straszliwego czynu. Żyłem bez wartości, bez sumienia, bez Boga, czcząc rzeczy materialne, prowadząc życie całkowicie rozwiązłe, upadłe i grzeszne.
Dziś dziękuję Bogu, że oczyścił mój umysł, sumienie, i pozwolił mi zrobić szczery, prawdziwy rachunek sumienia z mego całego życia. Zrozumiałem, że żyjąc grzesznym życiem, byłem na usługach Złego i robiłem to, do czego zły mnie prowadził. Niszczyłem siebie i innych dookoła. Szatan niszczy wszystko co dobre, a ja dałem się zwieść i również to robiłem. Na szczęście Bóg otworzył mi oczy i dziś pragnę czynić dobre uczynki, by gromadzić sobie skarby w niebie (...).
Odkąd poznałem Boga, pragnę żyć uczciwie, szlachetnie; ze względu na miłość do Niego. Teraz nie wyobrażam sobie, jak mogłem wyrządzić tyle zła w swoim życiu. A przecież to było znieważeniem Boga, który jest Dobrem największym, nieopisanym, jest Ojcem Najłaskawszym. I kocham Go całym sercem za Jego dzieła miłosierdzia względem każdego z nas (...).
A najważniejsze jest to, że życie poświęcone Bogu, pełnienie dobrych uczynków wypływa z miłości, z serca szczerego; nikt nas do tego nie przymusza. Po prostu im bardziej poznajemy Boga, tym bardziej pragniemy żyć tak jak nasz Zbawiciel. Pragniemy żyć uczciwie, być szlachetnymi, czynić jak najwięcej, aby świadczyć o Bogu i o tym, jak wiele Mu zawdzięczamy. Dziękuję Bogu i wierzę, że będzie mnie prowadził i pomagał mi, aby me życie wyrażało mą wdzięczność ku Niemu.