Bóg się ukazał
We wszystkich trzech Mszach św. Bożego Narodzenia liturgia przytacza fragment księgi proroka Izajasza, który opisuje bardziej konkretnie epifanię, jaka dokonuje się na Boże Narodzenie:
Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic (Iz 9, 5 n). Nie wiemy, czy prorok przez to słowo myślał o jakimś dziecku narodzonym w jego epoce. Wydaje się to jednak niemożliwe. Jest to jedyny tekst w Starym Testamencie, w którym mówi się o jakimś dziecku, o istocie ludzkiej: Jego imieniem będzie Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec. Stoimy w obliczu wizji, która znacznie wykracza poza moment historyczny ku temu, co jest tajemnicze, umiejscowione w przyszłości. Dziecko, w całej swojej słabości jest Bogiem Mocnym. Dziecko, w całym swoim ubóstwie i zależności, jest Odwiecznym Ojcem. A pokój nie będzie miał granic. Prorok mówił o Nim wcześniej jako o „wielkiej światłości”, a o pochodzącym od Niego pokoju stwierdzał, że zostaną spalone pręt ciemięzcy, każdy but maszerującego żołnierza, wszelki płaszcz zbroczony krwią (por. Iz 9, 1.3-4).
Bóg się ukazał – jako dziecko. Właśnie w ten sposób przeciwstawia się On wszelkiej przemocy i przynosi orędzie, które jest pokojem. W tym momencie, w którym świat jest nieustannie zagrożony przemocą w wielu miejscach i na różne sposoby; w którym są coraz to nowe pręty ciemięzcy i płaszcze zbroczone krwią, wołamy do Pana: Ty, Boże Mocny, ukazałeś się jako dziecko i odsłoniłeś nam siebie jako Ten, który nas miłuje i poprzez którego miłość zwycięży. Uzmysłowiłeś nam, że wraz z Tobą powinniśmy być twórcami pokoju. Kochamy to, że jesteś Dzieckiem, Twoją rezygnację z przemocy, ale cierpimy z faktu, że przemoc utrzymuje się w świecie, i dlatego prosimy Ciebie także: Boże, okaż Swoją moc. W tym czasie i w tym świecie spraw, aby zostały spalone pręty ciemięzcy, płaszcze zbroczone krwią i hałaśliwe buty żołnierzy, tak, aby Twój pokój zwyciężył w tym naszym świecie.
Boże Narodzenie to epifania – objawienie Boga i Jego wielkiego światła w dziecku, które dla nas się narodziło. Urodzone w stajence w Betlejem, a nie w pałacach królewskich. Kiedy w roku 1223 Franciszek z Asyżu obchodził Boże Narodzenie w Greccio z wołem i osłem oraz żłobem pełnym siana, widoczny stał się nowy wymiar tajemnicy Bożego Narodzenia. Franciszek z Asyżu nazwał Boże Narodzenie „świętem nad świętami” – większym od wszystkich innych uroczystości – i obchodził je z „niewysłowionym zapałem” (2 Celano, 199: Fonti Francescane, 787). Z wielką pobożnością całował obrazy Dzieciątka i jak opowiada Tomasz z Celano (tamże) współczucie z Dzieciątkiem, rozlane w jego sercu, kazało mu słodko szczebiotać, jak to czynią małe dzieci. Dla starożytnego Kościoła świętem nad świętami była Pascha: w Zmartwychwstaniu, Chrystus wyłamał bramy śmierci i tak radykalnie zmienił świat: stworzył dla człowieka miejsce w samym Bogu. Tak więc Franciszek nie zmienił, nie chciał zmienić tej obiektywnej hierarchii świąt, wewnętrznej struktury wiary koncentrującej się na tajemnicy paschalnej. Tym niemniej poprzez niego i przez jego sposób wiary wydarzyło się coś nowego: Franciszek odkrył w głęboki, całkowicie nowy sposób, człowieczeństwo Jezusa. To człowieczeństwo Boga jawiło się jemu najbardziej oczywiste w chwili, w której Syn Boży, zrodzony z Dziewicy Maryi był owinięty w pieluszki i złożony w żłobie. Zmartwychwstanie zakłada wcielenie. Syn Boży jako dziecko, jako prawdziwy syn człowieczy – to poruszyło głęboko serce świętego z Asyżu, przemieniając wiarę w miłość. Ukazała się dobroć i miłość ... naszego Boga, do ludzi: to zdanie św. Pawła zyskiwało w ten sposób zupełnie nową głębię. W Dzieciątku z betlejemskiej stajenki można, że tak powiem, dotknąć Boga i obdarzyć Go pieszczotą. W ten sposób rok liturgiczny otrzymał nowe centrum w święcie, które jest nade wszystko świętem serca.
Wszystko to nie ma nic wspólnego z sentymentalizmem. Właśnie w nowym doświadczeniu rzeczywistości człowieczeństwa Jezusa objawia się wielka tajemnica wiary. Franciszek kochał Jezusa, Dzieciątko, dlatego że w tym byciu dzieckiem jasną stawała się pokora Boga. Bóg stał się ubogim. Jego Syn urodził się w ubóstwie stajenki. W Dzieciątku Jezus, Bóg stał się zależnym, potrzebującym miłości ludzi, proszącym o ich, o naszą miłość. Dziś Boże Narodzenie stało się świętem sklepów, których olśniewający blask zasłania tajemnicę pokory Boga, wzywającej nas do pokory i prostoty. Prośmy Pana, aby pomógł nam przeniknąć wzrokiem błyszczące fasady tego czasu, aby za nimi znaleźć Dzieciątko w Betlejemskim żłóbku, aby w ten sposób odkryć prawdziwą radość i prawdziwe światło.
(…) Ten, kto chce dziś wejść do kościoła Narodzenia Pańskiego w Betlejem, odkrywa, że portal, który niegdyś miał pięć i pół metra wysokości i poprzez który cesarze i kalifowie wkraczali do budynku, został w znacznej części zamurowany. Pozostał tylko mały otwór na półtora metra. Chodziło prawdopodobnie o to, aby lepiej chronić kościół przed ewentualnym napadem, ale przede wszystkim aby uniemożliwić wjazd na koniu do domu Bożego. Ten, kto chce wejść do domu Bożego w miejscu narodzin Jezusa, musi się pochylić. Wydaje mi się, że przejawia się w tym głębsza prawda, od której oczekujemy, że poruszy nas w tę Świętą Noc: jeśli chcemy znaleźć Boga, który ukazał się jako dziecko, to musimy zstąpić z konia naszego „oświeconego” rozumu. Musimy porzucić nasze fałszywe pewności, naszą intelektualną pychę, która uniemożliwia nam dostrzeżenie bliskości Boga. Musimy podążać drogą wewnętrzną świętego Franciszka – drogą ku tej ogromnej prostocie zewnętrznej i wewnętrznej, która czyni serce zdolnym do widzenia. Musimy się schylić, iść pieszo w duchu, aby móc wejść poprzez portal wiary i spotkać Boga, który jest różny od naszych uprzedzeń i opinii: Bogiem, który się ukrywa w pokorze dopiero co narodzonego dziecka. (...) Amen.