Jakie jest moje oko? - 2 VII 2017
13. Niedziela zwykła;
Ewangelia: Mt 10, 37-42
Krzyż, cierpienie, smutek, ból itp. to określenia, które chcielibyśmy wyeliminować ze swojego życia. Gdy dostrzegamy, że nie potrafimy tego zrobić, próbujemy ograniczyć ich wpływ na nasze życie.
Szukamy też sposobu, aby o nich nie myśleć i zapomnieć. Czasami być może stosujemy metodę dzieci – jeśli czegoś nie widzę, to nie istnieje – więc zamykamy oczy w nadziei, że faktycznie znikną. Gdy jednak musimy się z nimi zmierzyć, to nierzadko pojawiają się w nas pytania bądź oskarżenia: Boże, dlaczego mi to robisz?
Krzyż, strata, kubek wody, coś ważniejszego niż najbliżsi… czy nie można inaczej? Szukamy odpowiedzi. Na początku człowiek w raju dokonał pewnego wyboru, który stał się możliwy dzięki otrzymanej wolności. Ten wybór spowodował, że człowiek zaczął kierować się w stronę tego co widzialne, zaczął tego pragnąć i tym się radować. To, co stało na pierwszym miejscu – Bóg, Dobro, przesunęło się na dalsze miejsce. Również bliźni, drugi, brat stał się w jakiś sposób zagrożeniem dla mojego dobra. Coś, co wcześniej było automatyczne: zobaczyć potrzebującego, spotkać Boga w otaczającym świecie, patrzeć na drugiego okiem czystym, teraz stało się patrzeniem okiem, które uprzedmiotawia. Adam i Ewa wiedzieli, jak patrzą na siebie (że ich wzrok uprzedmiotawia), dlatego dla ochrony siebie zrobili sobie przepaski.
Dopiero Chrystus przerwał ten łańcuch. Postąpił przeciwnie do tego, co uczynił Adam i co czyni każdy człowiek: On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż (Hbr 12, 2). Powstając z martwych, Jezus zapoczątkował nowy proces: można za drugiego człowieka oddać siebie, bliźni staje się ważniejszy niż ja sam. Co to zmienia? Nie chodzi zatem o różne formy unikania tego, co w życiu trudne, co jest krzyżem, cierpieniem, bólem, ale o przyjmowanie tego w nowym duchu. Aby wszystko było na swoim miejscu, moje oczy widziały w drugim człowieku osobę, a potrzebujący wody, czasu, uwagi, słowa… je otrzymał. A ja, abym w tym pozostawał spełniony i powtarzał słowa z Góry Przemienienia: Panie, dobrze nam tu! Panie, dobrze mi.