Złoty cielec

29 paź 2012
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

U stóp Horebu zrobili cielca, i pokłon oddawali bożkowi odlanemu ze złota. I zamienili swą Chwałę na podobiznę cielca jedzącego siano. Zapomnieli Boga, który ich ocalił, który wielkich rzeczy dokonał w Egipcie… (Ps 106, 19-20)

Podczas gdy Mojżesz jest na górze Synaj – zwanej też Horebem – i otrzymuje Prawo, Izraelici czekają na niego i Boże przesłanie, które ma przynieść, w obozie u stóp góry. Czas czekania przedłuża się. Bóg zwykle daje czas człowiekowi, aby się przygotował na przyjęcie Jego darów. Podstawowym elementem owego przygotowania jest poznanie siebie samego. To przygotowanie, a zarazem i poznanie dotyczy nie tylko jednostek, ale też całego narodu. Naród Wybrany, czekając na Mojżesza aż czterdzieści dni, też poznaje prawdę o sobie, zwłaszcza o swojej niecierpliwości. W pewnym momencie ma dość czekania. Zaczynają się pojawiać różne domysły, co też stało się z Mojżeszem, który miał przynieść Boże przesłanie i objawić Boga (por. Wj 32, 1-35). Skoro go tak długo nie ma, to pewnie zaginął. Sami musimy sobie radzić. I radzą sobie, jak umieją. Chcą oddawać cześć Bogu, który ich wywiódł z niewoli egipskiej, ale jak? Sięgają więc po wzory znane im z Egiptu. Egipcjanie oddawali cześć Apisowi – żywemu bykowi, który w każdym pokoleniu na nowo się odradzał i którego historią żył cały Egipt. Izraelici nie są głupi i wiedzą, że ten żywy byk – Apis – nie jest ich Bogiem, który ich wywiódł z niewoli. To ich Bóg pokonał Apisa, który okazał się bogiem słabszym, a może w ogóle bogiem nie jest. Dlatego robią sobie obraz Boga, owszem, na obraz Apisa, ale daleko od niego wznioślejszy, bo uczyniony ze złota. To szczyt ich możliwości i wyobrażeń. Pan mówi wtedy do Mojżesza: Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej (Wj 32, 7-8).

Dlaczego się sprzeniewierzyli? Przecież chcieli jak najlepiej! Wcale nie zamierzali opuszczać Boga, który ich wyzwolił z Egiptu. Przeciwnie, chcieli Go uczcić. W czym więc problem? Otóż w tym, że Bóg prawdziwy nieskończenie przekracza nasze możliwości i wyobrażenia. Oni zaś próbowali Go zamknąć w złotej klatce tychże możliwości i wyobrażeń. Nie jest to tylko ich pokusa. To pokusa trwająca i powtarzająca się przez wieki. To także pokusa naszych czasów. Oswoić sobie Boga, zamknąć Go w systemie najwznioślejszych wyobrażeń i myśli, złapać Go jakoś za nogi. Rozciąga się ona od wybitnych filozofów, teologów i innych naukowców począwszy aż po naszą piękną pobożność ludową. Tymczasem najczystsze złoto naszych myśli i uczuć nie jest w stanie dosięgnąć Boga, jeśli On sam do nas nie przyjdzie. Wszystko, co potrafimy sobie stworzyć, przypomina tamtego złotego cielca, który rozpalił gniew Boga. Mojżesz, widząc tę lśniącą złotem ohydę, roztrzaskuje tablice przymierza, bo naród nie dojrzał jeszcze do przymierza z Bogiem prawdziwym. Potem pali złotego cielca w ogniu, ściera na proch, rozsypuje w wodzie i każe ją pić Izraelitom. To bardzo symboliczny gest. Tak padają ludzkie modele Boga. Tak padają nasze modele Boga w naszym życiu. Tu są też źródła naszych kryzysów religijnych. Jedyną drogą do poznania prawdziwego Boga jest ten, którego Mojżesz zapowiadał, Jezus Chrystus. On ze swoim krzyżem i zmartwychwstaniem ciągle niszczy nowe złote cielce i prowadzi do nowego przymierza w Jego krwi, którym jest Boże synostwo.

 

Warto odwiedzić