Komunistyczny obóz pracy dla zakonnic

29 mar 2015
Piotr Stefaniak
 

Po 1945 r. narody środkowej Europy zostały zniewolone przez system komunistyczny, który na te tereny dotarł wraz z Armią Czerwoną. Komuniści nienawidzili wszystkiego, co wiąże się z Bogiem. Religia, jako przejaw wolności i niezawisłości była solą w oku aparatczyków imperium zła. 

 

Antykościelna polityka komunistów

Ogłoszono „śmierć Boga” i ateistyczne wyzwolenie ludzi z oków zabobonów religijnych. Kościół jako instytucja miał zostać wykorzeniony. Rozpoczęto prześladowania na niebywałą skalę, m.in. osób poświęconych Bogu w życiu kapłańskim i zakonnym. Już w 1948 r. na terenach wcielonych do ZSRR doszło do rozpędzenia niewielkich, trwających nadal mimo trudnych czasów (zwłaszcza na Litwie, Łotwie i Białorusi) zgromadzeń zakonnych. Duchowni oraz zakonnicy byli aresztowani, a ich klasztory konfiskowano, także w Jugosławii, Bułgarii, Rumunii i Albanii. Szykany dotknęły zakony w NRD. Na polecenie z Moskwy doszło w kwietniu 1950 r. do aresztowania i rozproszenia wszystkich zakonników w Czechosłowacji. Niebawem także wszystkie wspólnoty żeńskie zostały wysiedlone ze swoich klasztorów i umieszczone w obozach pracy, w tzw. koncentrakach. W czerwcu 1950 r. historia się powtórzyła w stosunku do zakonów na Węgrzech; wielu zakonników i sióstr aresztowano, inni udali się na emigrację albo podjęli życie w głębokiej konspiracji. Ogłoszono wtedy, że Czechosłowacja i Węgry są wolne od zakonów.

 

Rozprawa z Kościołem w Polsce

Po sukcesach, jakimi się mogli pochwalić komuniści w Czechosłowacji i na Węgrzech, decydenci z Moskwy chcieli w podobny sposób rozprawić się z zakonami w Polsce. Stalinowcy znad Wisły walczyli z Kościołem i Narodem. Zaroiły się więzienia i katownie najlepszymi córkami i synami Rzeczpospolitej. Prymas Wyszyński i liczni duchowni byli uwięzieni. W 1954 r. przyszedł czas na zakonnice. Polem doświadczalnym akcji likwidowania klasztorów żeńskich był Górny i Dolny Śląsk. Powodem miała być „rewizjonistyczna działalność sióstr”, którym władze zarzucały nielojalność wobec państwa polskiego. Władze komunistyczne, chcąc, aby ich akcja spotkała się z akceptacją społeczeństwa, głosiły, że chodzi o wysiedlenie zakonnic będących szowinistycznymi Niemkami. Akcja likwidacji żeńskich klasztorów na Śląsku pod kryptonimem X-2 została przeprowadzona przez Urząd Bezpieczeństwa na mocy decyzji Prezesa Rady Ministrów Józefa Cyrankiewicza z 30 lipca 1954 r. Zakonnicom nie przysługiwało żadne odwołanie.

W lipcu i sierpniu 1954 r. przesiedlono siostry do ośmiu tzw. klasztorów scentralizowanych (będących faktycznie obozami pracy przymusowej) w Stadnikach, Wieliczce, Kobylinie, Gostyniu, Dębowej Łące, Staniątkach I, Staniątkach II i Otorowie. Bezprawnie pozbawiono wolności 1400 zakonnic z sześciu kongregacji. Z czterech zgromadzeń zwieziono wszystkie siostry do domów prowincjalnych, gdzie uwięziono je we własnych klasztorach. Zlikwidowano 400 domów, a majątek skonfiskowano na rzecz państwa.

 

Dramat sióstr marianek

Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej, zwanych popularnie na Śląsku mariankami, miało w Polsce trzy prowincje: wrocławską, branicką (górnośląską) i katowicką. Do obozu pracy skierowane zostały zakonnice z prawie wszystkich domów prowincji wrocławskiej i branickiej. Zarekwirowano ponad 50 klasztorów, w tym dom macierzysty we Wrocławiu. Wywieziono 152 marianki wraz z matką prowincjalną wrocławską. Likwidacja poszczególnych domów przebiegała według jednolitego scenariusza. 3 sierpnia 1954 r. przełożona prowincjalna we Wrocławiu, m. Ancilla Wycisk, i przełożona prowincjalna z Branic, m. Agata Witaszek, otrzymały pismo informujące o państwowej likwidacji domów zakonnych, które uzyskało kontrasygnaty wikariuszy kapitulnych – ks. Emila Kobierzyckiego (administratura opolska) i Kazimierza Lagosza (administratura wrocławska); obaj byli tzw. księżmi patriotami.

Rankiem 3 sierpnia 1954 r. trójki z urzędu powiatowego, milicja, Urząd Bezpieczeństwa oraz robotnicy (często więźniowie), wtargnęli, gwałtownie się dobijając, do klasztorów. Niespodziewające się niczego zakonnice miały jeden dzień na spakowanie rzeczy. Pozwolono zabrać tylko to, co najpotrzebniejsze. Niejednokrotnie dochodziło do bardzo brutalnych zachowań. Siostry nie mogły kontaktować się z sąsiadami. Były zastraszane, a ich dobytek rozkradany i niszczony. Zakonnice umieszczono w autobusach z zasłoniętymi oknami i napisem „Wycieczka”. Za nimi jechał załadowany na ciężarówki ich dobytek. Siostry ze zlikwidowanych klasztorów dowieziono w dwa miejsca we Wrocławiu: część z nich trafiła do domu macierzystego, a reszta do zabranego franciszkanom klasztoru na Karłowicach. 5 sierpnia z obu skomasowanych klasztorów siostry wywieziono do Otorowa koło Szamotuł. Niebawem za siostrami dotarły resztki ich dobytku (milicja wyprzedawała meble i rzeczy z domu macierzystego, które podczas eksmisji sióstr zostały wyniesione na ulicę).

 

Obóz w Otorowie

W Otorowie znajdował się klasztor urszulanek szarych. Nie był on przystosowany, aby przyjąć 152 marianki. Nowo przybyłe miały tam warunki więzienne: nie mogły opuszczać obozu, na początku brakowało energii elektrycznej, ogrzewania, ciepłej wody, panowała ciasnota (po kilkanaście osób mieszkało w jednym pomieszczeniu; niektóre siostry spały na strychach). Od 1 września 1954 r. zakonnicom nakazano pracę przymusową na rzecz państwa pod nadzorem urzędników, w ramach tzw. produktywizacji. Zorganizowano szwalnie i nakazano siostrom szycie w systemie akordowym, zmianowym i taśmowym (większość Marianek to wykwalifikowane pielęgniarki, nauczycielki, katechetki). Siostry szyły bieliznę, piżamy, koszule, wsypy, haftowały patki do mundurów kolejarskich, darły pierze, produkowały rękawice ochronne. Pracowały od godziny 7.00 do 16.00 z godzinną przerwą. Płacono im od 25 do 125 zł miesięcznie. Młodsze pracowały w PGR-ze przy żniwach, wykopkach, rozrzucaniu obornika, oporządzały też krowy i świnie. Do tego musiały wysłuchiwać indoktrynujących wystąpień politruków oraz – co bolało szczególnie – pseudoduchowych wykładów księży patriotów.

W obozie byli świeccy zarządcy, którzy decydowali o życiu sióstr, zajmowali się też zaopatrzeniem i wydawali przepustki. Raz w miesiącu obóz pracy wizytowali funkcjonariusze UB, którzy przeprowadzali z siostrami uciążliwe dla nich rozmowy. Namawiali je do porzucenia zgromadzenia i „urządzenia się w świecie” z pomocą UB. Takie propozycje kierowano zwłaszcza do internowanych nowicjuszek. Chciano też nakłonić choćby część sióstr do współpracy, aby UB miało swoich informatorów i mogło inwigilować środowiska zakonne. W Otorowie nie udało się zwerbować sióstr podczas wydawania im dowodów osobistych, bo – jak komuniści zapisali w sprawozdaniu – pilnowały przełożone i nie pozwalały na pojedyncze odbieranie dowodów.

W tym tak trudnym czasie, 8 grudnia 1954 r., marianki w obozowych warunkach świętowały stulecie swego zgromadzenia. Przez cały czas młode siostry składały też śluby zakonne i w dostępny sposób świętowały swoje rocznice zakonne.

Wiosną 1956 r. rygor w obozach zaczął stopniowo maleć. Siostrom pozwolono na organizację imienin, uroczystości kościelnych, imprez artystycznych. Gdy 21 października 1956 r. władzę w Polsce przejął Władysław Gomułka, nakazał wypuszczenie internowanego w Komańczy kard. Stefana Wyszyńskiego. Ten jednak zażądał wpierw zwolnienia internowanych zakonnic. Gomułka zgodził się na to. Zdecydowana większość sióstr została wypuszczona natychmiast, inne zwolniono w styczniu i lutym 1957 r.

Jednak siostry nie miały dokąd wracać. W zagrabionych klasztorach władze urządziły m.in. hotele, schroniska, ośrodki zdrowia. Udało się odzyskać jedynie część placówek. Równocześnie grupa sióstr po tak traumatycznych przeżyciach zdecydowała się na emigrację do Niemiec.

W mrocznych czasach stalinowskich siostry ze Zgromadzenia Maryi Niepokalanej w Polsce dały świadectwo swej niezłomnej wiary i uczyniły to w stopniu heroicznym, uczestnicząc w cierpieniach i ofierze Chrystusa, ich jedynego Oblubieńca.

 

Warto odwiedzić