Szczepanów

28 Maj 2014
Jan Gać
 

Szczepanów to ludna wieś położona kilka kilometrów na północ od Brzeska, zaraz za nową autostradą A4 – sądząc po schludnych domach – w miarę zamożna, a nawet dzietna, bo szkoła jest okazała, a boisko sportowe rozległe i nowoczesne. W końcu to jeszcze Galicja! Aż trudno uwierzyć, ile we wsi pokazują obiektów związanych ze św. Stanisławem (1030-1079), biskupem i męczennikiem. I jak żywa jest tu pamięć o Patronie Polski!

Zwiedzanie należy rozpocząć od cmentarza – uświadomiła mnie pani w ośrodku informacji turystycznej, bo i o taki obiekt zadbali tutejsi włodarze.

Poszedłem zatem na cmentarz. Stoi tam, pośród wysokich drzew, okazała kaplica przypominająca dom; czysty klasycyzm, żadna taka zwykła kaplica cmentarna. Na fasadzie pod tablicą fundacyjną widnieje data – 1781 rok. Z tekstu dowiadujemy się, że ufundował ją Stanisław Lubomirski, książę Imperium Rzymskiego, właściciel Szczepanowa, skądinąd wielki czciciel swojego imiennika i patrona. Dom-kaplicę postawił na miejscu drewnianego kościółka z 1601 roku, który podówczas już się rozpadał ze starości. Widocznie istniała wiekowa tradycja, by upamiętniać kolejnymi obiektami sakralnymi miejsce urodzenia św. Stanisława. Miał tu bowiem stać rycerski kasztel Wielisława i Bogny, rodziców męczennika.

Tu mieszkali, na tym miejscu – zapewniała mnie kobieta strojąca kwiatami grobowiec swoich bliskich, kiedy dopytywałem się o klucz, by ktoś zechciał mi otworzyć dom-kaplicę.

Ale święty urodził się tam, po drugiej stronie ulicy, na polu pod dębem, gdzie teraz stoi ta maleńka kapliczka, upamiętniająca to zdarzenie – nie przestawała udzielać mi informacji usłużna mieszkanka wsi. – A dalej jest źródełko, gdzie Bogna kąpała noworodka. O rodzinnym domu św. Stanisława pisze już Jan Długosz. Natomiast pamięć o miejscu urodzenia męczennika na polu pod dębem i o jego kąpieli w źródle oparta jest na tradycji lokalnej, która choć liczy sobie kilka dobrych stuleci, ciągle jest żywa. Niemniej tę lokalną tradycję uwieczniono budową kapliczki i zabezpieczeniem źródełka, zamieniając je w ocembrowaną studnię krytą gontem.

Tej kapliczki nikt teraz panu nie otworzy – informowała mnie dalej kobieta od kwiatów na grobie. – Trzeba tu jeszcze raz przyjechać 26 lipca, na odpust – zachęcała. – Przyjeżdżają tu tłumy pielgrzymów i wszystko jest wtedy otwarte. W środku kapliczki zachował się pień dębu, mocno okaleczony, bo pielgrzymi od wieków wydłubywali zeń drzazgi na relikwie.

Tuż obok stoi wyniosła kolumna z kamienną figurą świętego na szczycie, wystawiona w XVIII wieku przez wieśniaków w podzięce ich rodakowi sprzed wieków za ocalenie wsi przed gradobiciem, które doszczętnie spustoszyło okolicę, nie wyrządzając żadnej szkody miejscowym gospodarzom.

Wreszcie zjawił się mężczyzna z kluczem i otworzył dom-kaplicę na cmentarzu. Wnętrze widne od dużych okien, ale proste i skromne, jedna nawa przykryta płaskim stropem, wyodrębnione prezbiterium, nad wejściem organy. I obrazy, jedne z XVII i XVIII wieku, całkiem udane, inne współczesne, ale wszystkie nawiązują do epizodów z życia świętego. Oto Stanisław jako biskup krakowski odziany w szaty kapłańskie, w pozycji stojącej upomina siedzącego na tronie Bolesława Śmiałego. Ciągnący się długie lata konflikt biskupa z królem znalazł odbicie w szukaniu sprawiedliwości w zaświatach. Mówi o tym kolejny obraz ukazujący wskrzeszenie rycerza Piotra z Piotrowina, aby zmarły mógł zaświadczyć o niewinności biskupa oskarżonego przed królem o malwersacje. Wreszcie kulminacja konfliktu zakończona śmiercią biskupa w kościele Na Skałce w Krakowie. Jeden z obrazów sugeruje, że zbrodni dokonał własną ręką sam król.

Pozostałych pamiątek i odniesień do św. Stanisława należy szukać w dedykowanym mu kościele parafialnym, który jest ogromną budowlą neogotycką z pierwszych lat ubiegłego stulecia. Kościół wzniesiono w taki sposób, by w jego bryle mógł się znaleźć kamienno-ceglany kościół Marii Magdaleny, fundowany przez Jana Długosza w 1470 roku. Wielki historiograf polski doskonale wiedział, bo o tym pisze w swej kronice, że na tym samym miejscu stały dwa wcześniejsze kościoły, oba drewniane, pierwszy wzniesiony przez rycerza Wielisława i jego małżonkę Bognę z okazji narodzin długo oczekiwanego syna oraz drugi, wzniesiony po usunięciu pierwszego, z okazji kanonizacji św. Stanisława w Asyżu w 1253 roku.

O tym, że kult św. Stanisława jako Patrona Polski sięga czasów najdawniejszych, można przekonać się naocznie z mnogości obiektów dawnej sztuki sakralnej poświęconych świętemu, a zgromadzonych w obu tych kościołach. Do wymownych świadectw czci oddawanej męczennikowi należy wysokiej klasy tryptyk z końca XV wieku, przedstawiający św. Stanisława w konwencji sacra conversatio, stojącego wraz z Marią Magdaleną w bliskości Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Oczywiście i w tym przypadku nie mogło zabraknąć rycerza z Piotrowina, którego obecność w obrazach jest już stałym atrybutem w malarstwie poświęconym św. Stanisławowi.

 

Warto odwiedzić