Nie sługa, lecz przyjaciel

03 wrz 2014
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. J 15, 5

Tajemnicę naszego powołania do bycia uczniami i przyjaciółmi Pana Jezusa, mimo całej naszej słabości, niewierności, naszych grzechów i zwątpienia, możemy zgłębić podczas modlitwy. Pan kieruje na nas spojrzenie pełne miłości i miłosierdzia. Nie zaprasza nas do relacji przyjaźni dlatego, że jesteśmy lepsi od innych lub mamy względem Niego jakieś zasługi. Jego wybór jest zawsze darmowy: Jezus wybiera tych, których chce mieć blisko siebie w swoim Kościele. I nie nazywa ich sługami, ale przyjaciółmi.

Jezus stoi u drzwi naszych serc i kołacze... (por. Ap 3, 20). Trzeba, żebyśmy Go usłyszeli, otworzyli i zaprosili do stołu naszego życia. Święty Augustyn pisał: Boję się Pana, który może przejść obok mnie z daleka (...) niezauważony. Jezus zaprasza, by każdy z nas mógł zasiąść z Nim do wieczerzy, która jest symbolem bliskości i przyjaźni. Jego wołanie jest bardzo delikatne, nie ma w nim nic z przymusu. Jeśli chcesz... Hiszpańska mistyczka św. Teresa z Avili opowiedziała o swojej największej tajemnicy przyjaźni z Panem Jezusem: Dla kogo Chrystus jest przyjacielem i wielkodusznym przewodnikiem, ten wszystko potrafi znieść. Jezus sam przychodzi z pomocą, dodaje sił, nie opuszcza nikogo, jest prawdziwym i szczerym przyjacielem. Widzę wyraźnie, iż jest wolą Boga, abyśmy, jeśli chcemy podobać się Bogu i otrzymywać odeń wielkie łaski, otrzymywali je za pośrednictwem Najświętszego Człowieczeństwa Chrystusa, w którym nieskończony Bóg, jak sam powiada, znajduje upodobanie.

Nasze pierwsze i podstawowe chrześcijańskie powołanie polega na tym, żeby być na ewangelicznej drodze z Jezusem. To powołanie jest bardzo osobiste, dlatego w wypełnianiu go nikt nie może nas zastąpić. Zakłada ono nasz codzienny trud modlitwy, by odszukiwać Jezusa na nowo. W odnajdywaniu Jezusa pomaga nam Maryja. Gdy z czystą intencją szukamy Boga i Jego królestwa, łatwiej nam będzie odnaleźć Jezusa. On szuka chwały swego Ojca.

Tylko pozostając „wszczepieni” w Chrystusa, możemy w naszym chrześcijańskim życiu owocować (por. J 15, 1-8). To bycie z Nim powoduje w nas wzrost hojności serca i rozwija postawę ofiarnej miłości. Jezus odwołuje się do naszej wielkoduszności. Trzeba, abyśmy postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliśmy wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości (Ef 4, 1). Żeby odpowiedzieć na powołanie dane nam przez Jezusa, trzeba uniżyć samego siebie, przyjmując tak jak On „postać sługi”. To właśnie dlatego, by wypełnić dobrze to powołanie, konieczna jest modlitwa, i to nieustanna (por. 1 Tes 5, 17).

Jezus uczy nas podczas modlitewnego dialogu, jak „tracić swoje życie” ze względu na Niego. Prośmy Go, byśmy pozbyli się wszelkich ziemskich podpórek, które nie pozwalają nam całkowicie powierzyć się Bogu i otworzyć się na ludzi w postawie służby. Dlatego módlmy się:

Panie Jezu, jestem powołany, by wybierać zawsze to, co Ty.
Pragnę trudzić się w królestwie Twego Ojca,
pragnąc świętości i łaski, sprawiedliwości i pokoju.
Proszę Cię, by zrodziła się we mnie potrzeba większej bliskości z Tobą,
bym umiał dobrze żyć także pośród trudów i przeciwności.
Panie Jezu, Ty każdego dnia zapraszasz mnie, bym odnosił zwycięstwo,
nad moją słabością, zniechęceniem i brakiem nadziei. Ty uwalniasz mnie od moich
ambicji, i udawania, sprawiając, że oczyszczają się motywacje mojej wiary.
Dlatego proszę Cię, bym coraz bardziej był ofiarny i umiał być otwarty na innych.
Wiem, Panie, że tylu ludzi oczekuje od Ciebie pomocy.
Ty wiesz, że tylko wtedy, gdy zapominam o sobie, duchowo wzrastam,
rozwijam się i staję się człowiekiem bardziej radosnym.

Możemy pytać Zbawiciela, co już dla Niego uczyniliśmy, co czynimy i co pragniemy uczynić dla Niego oraz dla naszych sióstr i braci. Brat Roger z Taizé modlił się: Jezu, nasza radości, kiedy rozumiemy, że nas kochasz, coś się w naszym życiu uspokaja, a nawet przemienia. Pytamy Cię: Czego ode mnie oczekujesz? I wiemy, że zawsze odpowiadasz: Niech Cię nic nie niepokoi, to Ja modlę się w tobie, odważ się na dar ze swojego życia.

Razem z Panem Jezusem możemy odczytać Psalm 23, bo to On jest naszym Dobrym Pasterzem. Gdy jesteśmy blisko Niego, niczego w naszym życiu nie może nam zabraknąć. Z Nim obfitujemy we wszelką łaskę. Czujemy się szczęśliwi i spełnieni we wszystkich dziedzinach naszego życia. Jesteśmy Mu za to wdzięczni. Nie obawiamy się też przyszłości, bo wiemy, że On troszczyć się będzie o nas. Obroni nas przed wrogiem, szatanem... On nam będzie towarzyszył, gdy będziemy musieli przejść przez ciemną dolinę prób i przeciwności. Jesteśmy pewni, że Pan, który sam przeszedł przez cierpienie i mroki śmierci ku zmartwychwstaniu, ocali nas. To na modlitwie, zwłaszcza podczas Eucharystii, Jezus zastawia dla nas stół i namaszcza nam głowę olejkiem. Przygotowuje dla nas kielich przeobfity, którym cieszą się nasze serca. Na modlitwie doświadczyć możemy, że dobroć i łaska pójdą w ślad za nami przez wszystkie dni naszego życia. I wypełnią się pragnienia naszego serca, bo zamieszkamy w domu Pańskim po najdłuższe czasy.

Na koniec naszej modlitwy poprośmy Maryję, byśmy jak Ona byli otwarci na przyjmowanie Bożych słów i byśmy umieli przechowywać je w swoim sercu. Powierzmy Jej wszystkie dobre postanowienia w modlitwie Pod Twoją obronę...

 

Warto odwiedzić