Boże dzieci
Grzeszny człowiek umiłowanym dzieckiem Boga?
Tak! Taka jest decyzja Boga Ojca. Z Jego zbawczej woli grzeszny człowiek został podniesiony do godności dziecka Bożego. Już w misterium chrztu świętego zostaliśmy wkorzenieni i ugruntowani w miłości Boga Ojca. Tym samym nasz ludzki horyzont życia został wkomponowany w życie Trójcy Świętej. Taka jest obiektywna rzeczywistość. Ale czy przeciętny chrześcijanin żyje tą świadomością?
Nasza codzienność świadczy, że prawdy wiary – nawet te najbardziej radosne i godne podziwu – nie zdumiewają nas, nie radują i nie są źródłem duchowej mocy. Niby wierzymy, że Bóg jest miłością, ale ta rzeczywistość nie przyśpiesza bicia naszego serca. Wprawdzie umysłem wyznajemy, że Bóg-Miłość kocha wszystkich ludzi, ale nasza wola i serce nie zawsze czują się przynaglone do umiłowania Boga ponad wszystko. Na szczęście Ojciec niebieski nie uzależnia swego daru łaski i przyjaźni od naszych uczuć. Jego zbawcza miłość – o wymiarach ojcowskich i matczynych – przenika nas do głębi i uzdalnia do życia w odwiecznej przestrzeni Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.
Czy moja relacja do Boga Ojca jest synowska?
Jezus wielką tajemnicę wiary relacji człowieka do Boga wyraził w słowach: Jak Ojciec Mnie umiłował, tak Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej (J 15, 9). A Jego umiłowany uczeń – kontemplując tę zdumiewającą rzeczywistość, rozradowanym sercem woła: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi, i rzeczywiście nimi jesteśmy (...). Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi, ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy. Wiemy, że gdy to się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1 J 3, 1-2).
Zatem być chrześcijaninem to nie tylko żyć świadomością swej niezwykłej godności, ale także podjąć trud bycia jak najbliżej Jezusa. On nas zdobył dla Ojca za cenę swojej krwi. Tę prawdę głosił młodym bł. Jan Paweł II: Wymagajcie od siebie, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Nie lękajcie się być świętymi. Miłość Boża została wam dana i zadana. Toteż najważniejszym zadaniem Jezusowego ucznia jest: pozwolić, by go kształtowała miłość Boga, nie lękać się jej zawierzyć i trwać w niej, zarówno w stanach pocieszenia, jak i strapienia.
Czy wierzę, że moje schronienie jest w ranach Zbawiciela?
My, ludzie grzeszni, zadawaliśmy Jezusowi bolesne rany. A On ze swych ran uczynił lekarstwo. Toteż w Jego ranach jest nasze ocalenie. Zbawcza moc Jego ran skutecznie leczy nasze zranienia zadane przez grzech. Ciągle bowiem jesteśmy atakowani przed moce ciemności. Ale Jezus także ciągle swoim światłem rozjaśnia nasze serca i przygarnia do swego zbawczego Serca. W ten sposób daje nam schronienie w swoich świętych ranach.
Święty Bernard pyta: Gdzież nam, słabym ludziom, szukać bezpiecznego i trwałego schronienia, jeśli nie w ranach Zbawiciela! Me schronienie jest tam tak wielkie, jak wielka jest Jego moc zbawienia. Chwieje się świat, dokucza ciało, diabeł czyha, ale ja nie upadam, bo na skale jestem utwierdzony. Zawiniłem ciężko? Sumienie dręczy wprawdzie, ale nie zadręczy, bo wspomnę na rany Zbawiciela. On został „zraniony za nasze winy” (...). Gdy pomyślę o tak wspaniałym i skutecznym lekarstwie, nie lękam się już nawet najcięższej choroby.
Trzeba nam zaufać miłości miłosiernej Boga Ojca, której głębię objawił nam w Jezusie i nieustannie zanurza nas w niej przez posługę Kościoła. Dziś coraz trudniej jest radykalnie zawierzyć siebie mocy naszego Odkupiciela. Cechuje nas dziwny lęk przed ufnym, dziecięcym oddaniem się Temu, który do końca nas umiłował. To prawda, że nieraz upadamy. Jednak nigdy nie wolno nam zwątpić i myśleć, że nasz upadek, grzech czy nałóg jest większy niż moc Zbawiciela, który zawsze pochyla się nad nami, podnosi nas i przygarnia do siebie. Pragnieniem Jezusa dobrego Pasterza jest doprowadzić nas do Ojca, a naszym zadaniem jest szukać i znajdować schronienie przed atakami złego ducha w Jego świętych ranach.
Razem z Jezusem wielbimy Ojca
Wyciszonymi uczuciami, pokornym umysłem i miłującą wolą kontemplujmy przesłanie słowa Bożego: Jezus stojąc, zawołał donośnym głosem: Jeżeli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza (J 7, 37-38).
Nasz Pan wskazuje na siebie jako na źródło wody żywej. Picie tej wody jest poetyckim opisem aktu wiary, owocującego zbawiennymi skutkami – nawróceniem, przez które człowiek przechodzi ze stanu grzechu do przyjaźni z Bogiem. Wierzyć bowiem to przyjąć dar zbawienia. Tym darem jest Duch Święty. Jezus porównuje Go do wody. Kto przyjmuje Ducha Świętego, ten otrzymuje życie wieczne.
Woda żywa, czyli źródlana – tak cenna i upragniona na Wschodzie – jest symbolem życia danego człowiekowi przez Boga. Uwielbienie Boga Ojca dokonuje się w wydarzeniu paschalnym: w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Pana. On dopiero wtedy zakończył swą zbawczą misję, gdy złożył swe życie w krwawej ofierze, oddając Ducha w ręce swego Ojca. Niech Bogu Ojcu będzie chwała, cześć i uwielbienie. Wysławiajmy Jego świętą wolę. On dał nam swego Syna i pragnie, byśmy Go coraz lepiej poznawali, bardziej ukochali i wierniej naśladowali – i w ten sposób znaleźli się w ramionach Ojca.