Córki i wnuczki Ewy

24 wrz 2024
ks. Stanisław Łucarz SJ
 

Gdy Adam miał sto trzydzieści lat, urodził mu się syn, podobny do niego jako jego obraz, i dał mu na imię Set. A po urodzeniu się Seta żył Adam osiemset lat i miał synów oraz córki. Księga Rodzaju 5, 3-4

Konsekwencje grzechu pierworodnego kładą się złowrogim cieniem nie tylko na życiu i macierzyństwie samej Ewy. W nie mniejszej mierze dotykają one również jej córek oraz kolejnych pokoleń wnuczek i prawnuczek. Owa zapowiedź Boga: Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą (Rdz 3, 16) nie tylko realizuje się w znaczeniu dosłownym, ale także nabywa z czasem szerokiego sensu. Ów bowiem trud brzemienności i ból rodzenia oznaczają również kolejne etapy macierzyństwa. Ludzkie macierzyństwo nie ogranicza się i nie może się ograniczać jedynie do fizjologii, jak u niektórych niższych zwierząt. Zresztą już wyższe zwierzęta dają nam przykłady czułej troski o swoje potomstwo, a nawet podziwu godnej ofiarności. Ludzki noworodek jest jedną z najbardziej bezradnych istot na ziemi, a także potem w porównaniu z innymi stworzeniami potrzebuje najwięcej czasu, aby móc radzić sobie samodzielnie. To jedno wielkie wołanie – a na początku nawet krzyk – o miłość, i to miłość ofiarną przez całe lata.

Ów trud i ciężar spadają zasadniczo na barki matki. Zapewne i przed grzechem pierworodnym były one wpisane w macierzyństwo, ale tak jak wszystko inne – by użyć słów Pana Jezusa – miały być jarzmem słodkim i brzemieniem lekkim (por. Mt 11, 30). Ewa jako matka doświadczyła tego, podobnie jak jej córki i wnuczki, mając nadzieję, jak każda matka, że nie będzie to trud próżny, a przeciwnie – zaowocuje szczęściem jej dzieci. Nadzieje te jednak w znacznej mierze okazały się płonne. Musiała być świadkiem śmierci swego drugiego dziecka, i to z ręki jej pierworodnego. Jest rzeczą uderzającą, że jej trud i cierpienie, więcej – jej dramat i łzy pozostają w cieniu. W Biblii nie ma o nich nawet wzmianki. Możemy się ich jedynie domyślać. Jej perspektywa jest zupełnie niewidoczna, jej imię pojawia się w Starym Testamencie tylko dwa razy: w momencie, gdy Adam nadaje jej to imię (Rdz 3, 20), a drugi raz w opisie poczęcia Kaina (Rdz 4, 1). Można mieć wręcz wrażenie, jakby ludzki autor Biblii prawie jej nie dostrzegał. Współcześni komentatorzy zapewne stwierdziliby, że Biblia pisana jest z perspektywy paternalistycznej i przedstawia męski punkt widzenia. Owszem, to do pewnego stopnia prawda, ale prawda, która nie sięga korzeni tego stanu rzeczy. Ich zaś korzeniem jest grzech.

Bóg po grzechu zapowiada jako jego konsekwencje nie tylko trud i brzemię macierzyństwa, ale też dominację mężczyzny. Jest ona niesprawiedliwością wynikającą z egoizmu, ale jednocześnie pozostaje faktem, którego nie da się usunąć, nie usuwając samego grzechu. Biblia, która jest więcej niż tylko ludzkim opisem stanu rzeczy, bo jest słowem Bożym, pokazuje to nie tylko wprost, czyli przez słowa, ale i poprzez to, co pomija. Sytuacja Ewy, na której grzech bardziej się odciska niż na jej mężu, nie jest czymś zadekretowanym. Jest natomiast ukazaniem ludzkiej biedy, która woła o zbawienie. Jeszcze wyraźniej widać to w przypadku jej córek. Biblia, owszem, wspomina o nich, ale nie podaje ich imion. Pozostają w cieniu jeszcze bardziej niż ich matka. Rąbka tajemnicy na ich temat starają się uchylić apokryfy żydowskie, czyli starożytne teksty, które nie weszły do kanonu ksiąg Starego Testamentu. Szczególnie ważna jest tu spisana w II, a według niektórych w III wieku przed Chrystusem Księga Jubileuszy, nazywana też Małą Księgą Rodzaju lub Małą Genesis. Niegdyś bardzo ceniona przez rabinów i uczonych żydowskich została zachowana dla nas zwłaszcza przez chrześcijan etiopskich, którzy uważają ją za tekst kanoniczny. W niej właśnie pojawiają się imiona córek i wnuczek Adama i Ewy.

To znak, że wraz z postępującą historią zabawienia coraz bardziej narastało pragnienie, by poznać także imiona pramatek, a nie tylko praojców. Według niej najstarsza córka Adama i Ewy nosiła imię Awan i po zabójstwie Abla stała się żoną Kaina. Można by się zastanawiać, czy był to jej wolny wybór, czy też konieczność, bo przecież nie jest miłą perspektywą zostanie żoną bratobójcy, tym bardziej że Abel był i jej bratem. Potem dzieliła z Kainem jego los tułaczy i dała wraz z nim początek linii genealogicznej, szczególnie naznaczonej grzechem. Drugą córką Adama i Ewy była Azura. Ona z kolei stała się żoną Seta – trzeciego z synów pierwszych rodziców. Rabini tłumaczą, że nie były to związki grzeszne, gdyż Bóg dopiero znacznie później zakazał kazirodztwa (zob. Kpł 18, 6-18). Set i Azura dali z kolei początek drugiej, lepszej linii ludzkości. Ich syn Enosz jako pierwszy zaczął wzywać imienia Pana (por. Rdz 4, 26b), rozpoczynając nowy rodzaj kultu składanego Bogu. Najbardziej znanym ich potomkiem będzie Noe, przez którego Bóg uratuje ludzkość w czasie potopu.

Przy wyliczaniu w Biblii kolejnych pokoleń tej linii genealogicznej także nie pojawią się imiona kobiet. Pojawiają się natomiast w linii kainowej, i co charakterystyczne - w negatywnym kontekście. Otóż jeden z kolejnych potomków Kaina – Lamek – wziął sobie dwie żony, rozpoczynając w ten sposób ciągnącą się potem przez tysiąclecia praktykę wielożeństwa. Biblia wymienia ich imiona – to Ada i Silla (por. Rdz 4, 19). Rabini komentują wielożeństwo Lameka następująco: Takie były obyczaje w pokoleniu Potopu – jedna żona była przeznaczona do rodzenia dzieci, druga do przyjemności fizycznych – podawano jej napój, który powodował niepłodność, była traktowana jak narzeczona, karmiona smakołykami, podczas gdy tą pierwszą pogardzano (S. Pecaric, Tora, Pardes Lauder, Księga Pierwsza Bereszit, Kraków 2001). Widać tu wyraźnie, jak z czasem postępowało poniżenie kobiety, wyrażające się już nie tylko w dominacji mężczyzn, ale wręcz w uprzedmiotowieniu. To złe traktowanie kobiet było częścią ogólnego zepsucia moralnego, rozprzestrzenionego na wszystkie dziedziny życia, choć w tym przypadku dotyczyło sfery najbardziej nastawionej na miłość. Biblia podsumowuje ten stan słowami: Kiedy Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się (Rdz 6, 5-6). Bóg, który jest miłością, widzi, że człowiek stworzony na Jego obraz, czyli do miłości, staje się odwrotnością tego, co On zamierzył. Dlatego podejmuje pierwszą próbę uzdrowienia. Wtedy rzekł do Noego: Postanowiłem położyć kres istnieniu wszystkich ludzi, bo ziemia jest pełna wykroczeń przeciw Mnie; zatem zniszczę ich wraz z ziemią (Rdz 6, 13). I poleca mu zbudować arkę.

Wszystko po to, aby ratować człowieka od piekła, które tworzy sobie na ziemi, od piekła, które, owszem, było piekłem wszystkich, ale szczególnie tych najbardziej spragnionych miłości. W Wigilię Paschalną, błogosławiąc wodę chrzcielną, Kościół śpiewa: Boże, Ty nawet w wodach potopu dałeś nam obraz odrodzenia, bo ten sam żywioł położył kres występkom i dał początek cnotom. Tak więc ten kataklizm nie tyle jest nieszczęściem, ile zapowiedzią wielkich dzieł Bożych, które dokonają się i dokonują się w Jezusie Chrystusie.

 

Warto odwiedzić