Grzechy główne

26 lip 2020
ks. Stanisław Ziemiański SJ
 

W Katechizmie Kościoła Katolickiego (nr 1865) czytamy: „Grzech powoduje  skłonność do grzechu, rodzi wadę wskutek powtarzania tych samych czynów. Wynikają z tego niewłaściwe skłonności, które zaciemniają sumienie i zniekształcają kontrolę oceny dobra i zła”. Tekst ten sugeruje istnienie różnicy między grzechem i wadą, a równocześnie ich pokrewieństwo. Zarówno grzech, jak i wada mają wydźwięk negatywny. Są odstępstwem od jakiejś normy, bądź ustanowionej przez kogoś, bądź wynikającej z natury. Grzech powtarzany prowadzi do powstania wady, podobnie jak dobre czyny powtarzane prowadzą do cnoty. Następny fragment (nr 1866) precyzuje ten związek wad i cnót: „Wady można porządkować  według cnót, którym się przeciwstawiają, jak rówież zestawiać je z grzechami głównymi , wyróżnionymi przez doświadczenie chrześcijańskie za św. Janem Kasjanem i św. Grzegorzem Wielkim (Moralia in Job 31, 45, PL 76, 621 A). Nazywa się je głównymi,  ponieważ powodują inne grzechy i inne wady. Są nimi: pycha, chciwość, zazdrość,  gniew, nieczystość, łakomstwo, lenistwo lub znużenie duchowe”. Jan Kasjan dodawał jeszcze próżną chwałę, która niewiele różni się od pychy, dlatego później bywała pomijana w katalogach wad. W katakumbach św. Januarego w Neapolu przedstawiono cnoty i wady w postaci kobiet ubranych w suknie białe – personifikacja cnót oraz w suknie czarne – personifikacja wad. Dobrze, że wyrażenie grzechy główne jest pisane w Katechizmie kursywą, bo można mieć wątpliwość, czy są one rzeczywiście grzechami. Słuszniej należałoby nazwać te odchylenia od normy uzależnieniami lub złymi postawami, dawniej zaliczano je do nałogów lub namiętości. Są one stanem duchowej niewoli, która ogranicza horyzont innych pozytywnych zaangażowań, a osłabienie woli sprawia, że nałogi często chodzą parami.

Święty Paweł te uzależnienia nazywa „ciałem” lub „dawnym człowiekiem” (Rz 6, 6), „który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz” (Ef 4 23). Tak opisywał dramat walki ducha z ciałem: „Wewnętrzny człowiek ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem naszego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu, mieszkającego w moich członkach” (Rz 7, 22-23). Stosując język współczesnej psychologii, moglibyśmy tę walkę określić jako napięcie między instynktami a rozumem. Instynkty stanowią ślepe siły natury, mające wprawdzie swoją celowość i racjonalność, ale często nie są dopasowane do aktualnych warunków życia. Rolę kierowniczą musi podjąć w tych okolicznościach rozum, który przewiduje konsekwencje działań na dłuższą metę i przeciwstawia się instynktowi. Tak np. żołnierz opanowuje lęk przed ranami i śmiercią, wiedząc, że walczy w obronie ojczyzny, która jest dobrem większym niż jego indywidualne przetrwanie. Męczennik jest gotów znieść tortury, a nawet utratę życia jako cenę wierności Bogu. W języku Z. Freuda tym dwom antagonistom odpowiadałyby terminy: „id” – sfera instynktowa oraz „ego” – sfera świadoma i decyzyjna.

Na nasze postępowanie wpływają zdecydowanie motywy nagrody lub kary. Nagroda w sensie przyjemności fizjologicznej lub osobowej zapoczątkowuje lub wzmacnia działanie. Kara, przeciwnie, wygasza je lub osłabia. Łatwa dostępność nagrody, a czasowa odległość kary powoduje, że człowiek skupia się na doraźnej korzyści, a lekceważy przykre późniesze konsekwencje czynu. Tak utrwalają się odruchy bezwarunkowe w postaci uzależnień. Krąg bodźców sprzyjających wytworzeniu się nałogu poszerza się – na zasadzie kojarzenia – na bodźce symboliczne (odruchy uwarunkowane I. Pawłowa). Mechanizm oddziaływania nagród i kar jest stosowany w wychowaniu, tresurze, w manipulacjach ideologicznych i politycznych. Nagrody i kary mogą być rzeczywiste lub w formie wirtualnej jako nadzieje i obawy. Dopóki cele stosowania tego mechanizmu są szlachetne, a nagrody i kary nie oddziałują na podświadomość z pominięciem świadomości, są dopuszczalne i nie budzą zastrzeżeń. Akcent jednak powinien być położony na bodźce pozytywne, a dyscyplinowanie zmniejszone do minimum. Ważną sprawą w wychowaniu dzieci jest, by ich nie zawstydzać, bo to hamuje ich inicjatywę i osłabia odwagę, ale raczej chwalić i pokazywać perspektywy. Święty Ignacy w Ćwiczeniach Duchowych (nr 65) zauważa, że w braku bezinteresownej miłości, jako motywu żalu za grzechy, musi wystarczyć lęk przed karą, „aby przynajniej strach przed karami pomógł mi do uniknięcia grzechu, gdybym kiedy z powodu moich win  zapomniał o miłości Pana odwiecznego”. Podobna myśl zawiera się w Regułach o trzymaniu z Kościołem (Reguła 18, ĆD, nr 370): „Chociaż ponad wszystko należy cenić usilną służbę Bogu, Panu naszemu, z czystej miłości, to jednak powinniśmy wielce pochwalać bojaźń Jego boskiego Majestatu, bo nie tylko bojaźń synowska jest dobrą bardzo i świętą, ale nawet bojaźń służebna, jeżeli człowiek nie zdobywa się na nic lepszego i pożyteczniejszego, wielce pomaga do wyrwania się z grzechu  śmiertelnego”.

Każdą z wad można by rozpatrywać z punktu widzenia bodźców przyjemnych, jakie im towarzyszą, lub przykrości, których chce się uniknąć. I tak pycha wyrasta z nadmiernego poczucia własnej wartości, które daje radość i zadowolenie, zwłaszcza gdy pochlebcy w tym przekonaniu pyszałka podtrzymują. Chciwość karmi się przyjemnością z posiadania coraz większej ilości rzeczy materialnych, szczególnie dających poczucie mocy i władzę nad innymi ludźmi, a przy tym otwierających drogę do innych doznań pozytywnych: smakowych, estetycznych (wizualnych, akustycznych), dotykowych itp. Nieczystość uzależnia od rozkoszy seksualnych, najbardziej intensywnych spośród przyjemności, ale dzięki temu gwarantujących spełnianie ich celowości w postaci przedłużania istnienia gatunku. Zazdrość to smutek z powodu poczucia własnej niższości w porównaniu do innych lepiej sytuowanych. Obżarstwo i pijaństwo to uzależnienie od przyjemności smaku i błogiego oszołomiemia. To samo dotyczy narkomanii. Gniew to występujące w dużym nasileniu i nieopanowane niezadowolenie z przeciwności życia, którym trudno podołać. Wreszcie lenistwo to zadowolenie z unikania wysiłku, trudu i wydatku energii.

W związku z wadami pojawia się problem poczytalności i odpowiedzialności za czyny z nich wynikające. W prawie cywilnym np. spowodowanie wypadku przez kierowcę, który nadużył alkoholu, jest traktowane ostrzej niż ten sam czyn dokonany przez kierowcę trzeźwego. Jednak w ocenie moralnej czynu postępowanie alkoholika jest traktowane łagodniej z powodu zmniejszenia jego zdolności do samokontroli. Człowieka uzależnionego można porównać do kulawego. Trudno by nadawał się taki do baletu. Jego odpowiedzialność natomiast zaczyna się w chwili, kiedy nie jest jeszcze uzależniony, ale ma świadomość, że grozi mu wpadnięcie w nałóg, mimo to lekceważy to, co mówi mu rozum i doświadczenie, i przed czym ostrzegają go bliscy. To samo dotyczy innych nałogów, jak: nikotynizm, hazard, narkomania, seksomania itp. Trudność w opanowaniu nałogu nasila się z powodu pojawienia się głodu wynikłego z abstynencji. Odstawienie bodźca, który dawał przyjemność, niesie z sobą tak wielki dyskomfort, że uzależniony zrobi wszystko, by ów głód zaspokoić. Nic dziwnego, że w prawie kościelnym jedną z przeszkód do ważnego zawarcia małżeństwa jest alkoholizm lub narkomania którejś ze stron.

Człowiek uzależniony powinien unikać przede wszystkim sytuacji, w których jego sztucznie wytworzona potrzeba może się realizować. Alkoholik np. mógłby np. omijać ulicę, przy której jest sklep monopolowy. Seksoman powinien unikać oglądania pornografii, a nadmiar energii używać na sport czy ciężką pracę. Pyszałek winien znać prawdę o sobie, o swojej ograniczoności i pamiętać o tym, co mówi Pismo Święte, że „Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę” (Jk 4, 6). Do gniewliwych przemawia: „Człowiek winien być … nieskory do gniewu” (Jk 1, 19). Nieumiarkowanych w jedzeniu i piciu, i korzystaniu z seksu upomina: „Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom”. (Rz 13, 13). Leniwych strofuje św. Paweł: „Kto nie chce pracować, niech też nie je” (2 Tes 3, 10).

Oczywiście, jak przy uprawie roli, nie wystarczy grunt zaorać i wyplenić chwasty. Trzeba coś zasiać i dbać o wzrost kiełkujących z nasienia roślin, podobie w pracy nad sobą nie wystarczy unikać złych uczynków, bo w takiej sytuacji grozi to, że szatan weźmie ze sobą „siedem innych duchów złośliwszych niż on sam … i stan  późniejszy owego człowieka staje się gorszy niż poprzednio” (Łk 7, 26). Trzeba pozytywnie rozwijać własne zdolności, zwłaszcza takie, które przyczyniają się do dobra bliźnich, ponieważ „miłość zakrywa mnóstwo grzechów” (1 P 4, 8), a konsekwentnie i wad.

 

Warto odwiedzić