Co jest ważne w duchowym rozeznawaniu? Z praktyki św. Ignacego Loyoli
Co zrobić, gdy już trochę wiem o rozeznawaniu Bożej woli i chcę w końcu tego spróbować? Jak się praktycznie przygotować i od czego zacząć? Czy jestem w stanie sobie z tym poradzić? Z pewnością pomocny byłby jakiś przykład rozeznawania: plastyczny, zwięzły, z wyraźnie ukazanymi elementami całego procesu. Najlepiej, gdyby przedstawił go mistrz szukania woli Bożej. Rzeczywiście, są takie przykłady. Ignacy z Loyoli pozostawił kilka opisów sytuacji, w których szukał woli Bożej. Najbardziej rozbudowany i szczegółowy zapis, najbardziej osobisty i mistyczny, to wielotygodniowe rozeznawanie sprawy ubóstwa jezuitów, jednej z ważnych kwestii przy pisaniu Konstytucji Towarzystwa Jezusowego. Opis ten jest zawarty w jego Dzienniku duchowym. To bardzo dobry przykład rozeznawania za pomocą badania pocieszeń i strapień oraz reguł rozeznawania. Jest to jednak sytuacja osoby żyjącej głębokim życiem mistycznym. Jak ma postępować natomiast zwykły, regularnie modlący się człowiek?
Wiele przykładów rozeznawania duchowego w konkretnych życiowych sytuacjach znajduje się w listach Ignacego. Jednym z ważnych tekstów jest list do o. Franciszka Borgiasza SJ z 5 czerwca 1552 roku. Ignacy opisuje proces, który przeszedł w ciągu trzech dni. W jego wyniku podjął decyzję, aby zdecydowanie sprzeciwić się cesarzowi Karolowi V i papieżowi Juliuszowi III w kwestii nadania kapelusza kardynalskiego o. Borgiaszowi. Istotne sprawy na najwyższym szczeblu, a jednak opisany proces daje wiele praktycznych wskazówek w dokonywaniu zwykłych, codziennych wyborów. Spróbujmy je ukazać.
Ignacy najpierw wspomina o swoim pragnieniu większej chwały Bożej oraz o nastawieniu na odczuwanie „w głębi duszy”. Pierwszym etapem rozeznawania jest właściwe przygotowanie swojego serca. Potrzeba uświadomienia sobie zasadniczego celu rozeznawania: postawienia Boga i Jego woli na pierwszym miejscu. Z drugiej strony, konieczna jest postawa wewnętrznego nasłuchiwania, zdolność dostrzegania i nazywania tego, co się dzieje w sferze duchowej i afektywnej. Przy tym, jak wskazują niektórzy komentatorzy (np. Jules Toner SJ), w tej sytuacji mamy przykład rozeznawania za pomocą władzy rozumu, przy użyciu zdolności formułowania racji i ich ważenia. Sytuacja wymagała stosunkowo szybkiej decyzji, a na przeprowadzenie procesu rozeznawania za pomocą pocieszeń i strapień potrzeba nieraz więcej czasu.
Ignacy opisuje swoją psychiczno-duchową reakcję na wieść o staraniach cesarza: ogarnęło mnie jakiejś duchowe uniesienie każące mi uczynić wszystko, co w mojej mocy, żeby temu przeszkodzić. Doznał mocnego poruszenia, które rozpoznał jako duchowe. Poruszenie to wyraźnie nakazywało mu bardzo precyzyjne działanie: przeszkodzić cesarzowi i papieżowi. Poruszenie również wskazywało na środki: zrobić wszystko, co w mojej mocy. Takie nastawienie było zapewne uwarunkowane kilkoma wcześniejszymi, podobnymi sytuacjami, w których różni władcy domagali się, aby pewnych jezuitów papież mianował biskupami. Ignacy musiał kilka razy się sprzeciwić ze względu na dobro młodego zakonu. W omawianej sytuacji Ignacy nie interpretuje tego poruszenia pośpiesznie jako oczywiste Boże wezwanie. Zapewne obawiał się właśnie jakiegoś uwarunkowania wcześniejszymi doświadczeniami i decyzjami. To jest ważna uwaga: przy rozeznawaniu trzeba sprawdzić, czy czasem nie kieruję się jakimiś stereotypami, rutynami, uprzedzeniami i innymi uwarunkowaniami.
W liście czytamy, że Ignacy doświadczył mocnego poruszenia, a więc wyraźnego, nakazującego niezwłoczną i zdecydowaną realizację określonego działania. Jednak nie zdołało ono zawładnąć całą wewnętrzną przestrzenią Ignacego. Odnajdywał w sobie wciąż brak pewności co do tego, jaka jest wola Boża w tej sprawie. Interesujące, że Ignacy, tak już przecież doświadczony duchowo człowiek, był dręczony przez pytanie: Co mogę wiedzieć o tym, co Bóg, nasz Pan, chce zrobić? Ani duchowy charakter poruszenia, ani jego moc nie są wystarczającymi podstawami do dokonania wyboru. Wola Boża jest dla Ignacego tak istotna, że musi mieć pewność. Skąd brał się jednak brak pewności? W relacji Ignacego pochodził on ze sfery racjonalnej: przychodziły mu na myśl różne argumenty za i przeciw. Ignacy zauważył więc silny rozdźwięk między poruszeniem duchowym, a tym, co się działo w sferze rozumowej refleksji. Bardzo sobie cenił rozum, refleksję, racje, roztropność. Brak wewnętrznej harmonii tych różnych elementów prowadził go do wniosku, że nie może podejmować narzucającego się wyboru.
Jak wyszedł z tej sytuacji? Ponieważ sam z siebie nie był w stanie pójść dalej, odwołał się do pomocy wspólnoty zakonnej, swojego lokalnego Kościoła, oraz do modlitwy i liturgii. Nakazał, aby wszyscy kapłani odprawiali Msze święte, a bracia i klerycy mieli się modlić. Te praktyki miały trwać przez trzy dni. Intencję sformułował bardzo ogólnie: abym we wszystkim został pokierowany ku większej chwale Bożej. Tak więc nie pytanie czy problem do rozwiązania winny być w centrum, ale troska o sprawy Boże i pragnienie wypełnienia woli Boga. Rzeczywiście, gdy pojawia się problem, czasem wydaje się on tak ważny i naglący, że stawiamy go w centrum, na podium. Wymuszamy, aby wszystko, łącznie z Bogiem i modlitwą, obracało się wokół niego. Tymczasem w praktyce rozeznawania wciąż trzeba przywracać Bogu pierwsze miejsce, a sobie pamięć o Nim.
Co robi Ignacy przez te trzy dni? Myśli i rozmawia o problemie „od czasu do czasu”. Z jednej strony jest jego osobisty wewnętrzny wysiłek, z drugiej jest dzielenie się z innymi, wypowiadanie, wyrażanie, szukanie rady na zewnątrz. Jednocześnie cały czas Ignacy ma kontakt ze światem uczuć. Znajduje tam „jakieś lęki”. Czuje brak „wolności w duchu” odnośnie do przeszkodzenia nominacji. Lęk (przed sprzeciwieniem się cesarzowi i papieżowi) i brak wolności (który prawdopodobnie trzeba rozumieć jako przymus i nacisk, by zrobić tak, i tylko tak), a także brak poczucia pewności są znakami, że czas wyboru jeszcze nie nadszedł. Były też momenty modlitwy osobistej, kiedy wyczuwał w głębi duszy słabnięcie tych trudności. Cały ten proces był bardzo dynamiczny, a nawet dramatyczny, skoro pisze: Miotałem się wśród wątpliwości i już to nachodziły mnie lęki jednego rodzaju, już to przeciwne. Rozeznawanie duchowe jest autentycznym egzystencjalnym doświadczeniem, w którym człowiek wchodzi w ciemność, zmaganie, duchową walkę. To jest normalne. Trzeba to przetrzymać i nie wolno tracić nadziei na światło.
I rzeczywiście, przełomowe doświadczenie przyszło na trzeci dzień. Dokonało się ono w czasie zwyczajnej modlitwy. Przyszło do niego trwałe odczucie głębokiego przekonania o tym, co ma zrobić, czuł łagodną i swobodną wolę przeszkodzenia mianowaniu przy pomocy wszelkich dostępnych mi środków. Dodatkowo towarzyszyła temu głęboka pewność przekonania, że tak należy zrobić. Sygnałem, że nadszedł czas decyzji i wyboru jest więc łagodność, wewnętrzna wolność, trwałe przekonanie i poczucie pewności w odniesieniu do jednej z dwóch możliwości wyboru.
To doświadczenie ciemności, a zapewne też oczyszczenia, rozwinęło w Ignacym zrozumienie, że – jak pisze do o. Borgiasza – wolą Bożą jest zarówno to, żebym ja się sprzeciwił, jak i to, żeby inni uważali przeciwnie, chcąc przyznać ci tę godność. Nie ma w tym żadnej sprzeczności, bowiem ten sam Duch Boży może z jednych powodów skłaniać mnie do jednego, a z pozostałych skłaniać do czego wręcz przeciwnego, doprowadzając na koniec do rezultatu wskazanego przez cesarza. Dobre rozeznawanie duchowe jest szukaniem wyboru, który ma podjąć konkretna osoba w konkretnej sprawie dla konkretnych racji. Rozeznawanie nie jest rodzajem zgadywania, jak ma być i co się wydarzy, prorockim wskazywaniem, kto ma, a kto nie ma racji. Wszyscy mogą się kierować wolą Bożą i dokonać decyzji, które wydają się być przeciwne.
Interesujące jest to, że Ignacy doszedł ostatecznie do wyboru, który był wskazywany przez początkowe, mocne poruszenie. Czy w związku z tym powinien podjąć wybór, jaki mu się wtedy narzucił, a nie marnować czasu, energii i uwagi? Otóż nie! Rozeznawanie nie jest narzędziem sprawnego zarządzania sobą lub innymi. Jest drogą bardzo angażującej modlitwy, podczas której dokonuje się wewnętrzna integracja i dojrzewanie człowieka. Przebyty proces pozwolił Ignacemu głębiej zrozumieć całą sprawę (przez rozważanie za i przeciw), uzmysłowić sobie jej konsekwencje, wprowadzić w egzystencjalny dialog z Bogiem, oczyścić intencje, zakorzenić we wspólnocie wiary, wspólnocie, która konsekwencje wyboru będzie także niosła.
Jakie praktyczne wskazówki sugeruje ta historia? Czego mogą się nauczyć nawet osoby mniej duchowo wyrobione niż Ignacy? Po pierwsze, nie należy ulegać silnym impulsom do wyboru, także wtedy, gdy sprawiają wrażenie, że pochodzą od Boga. Należy odczekać kilka dni. Po drugie, potrzeba modlitwy osobistej oraz modlitwy innych bliskich osób, z którymi warto czasem też porozmawiać o sprawie. Po trzecie, należy odwołać się do rozumu, szukać racji za i przeciw, ważyć te racje, odczuwać, jak je przeżywam. Po czwarte, znakiem właściwego momentu jest wewnętrzny pokój, łagodność, jakieś odczucie pewności, że tego Bóg chce ode mnie tutaj i teraz. W końcu warto pamiętać, że przeszkody i przeciwności nie są oznaką złego wyboru, a raczej okazją do tego, aby umocnić swoją wytrwałość i cierpliwość, a także ufność w Bożą Opatrzność, która własnymi drogami prowadzi do dobra wszystkich.