Źródło pociechy i radości
Ja was pocieszać będę…
Na Błoniach w Krakowie – w czasie pielgrzymki bł. Jana Pawła II – odczytałem na transparencie napis: Bóg jest radością. Takie świadectwo wiary dawała grupa młodzieży. Pomyślałem wtedy, jak to dobrze, że młodzi ludzie odkrywają w Bogu radość. Przecież miłość Boga na każdego człowieka promieniuje radością. Radość to jakby rumieniec na sercu i twarzy człowieka wierzącego.
Dziś wielu ludzi daremnie szuka radości i pociechy w różnych używkach. Wpadają w jeszcze większą pustkę i gubią sens życia. Na szczęście zawsze czeka na nich Jezus, Boski Pocieszyciel. Jego Serce jest źródłem wszelkiej pociechy i radości.
Jako dziesięcioletni chłopiec razem z rodziną byłem deportowany na Syberię. Przez sześć lat tęskniliśmy za Ojczyzną. Broniliśmy się przed smutkiem i beznadzieją modlitwą różańcową w intencji powrotu do kraju. Bóg nas wysłuchał. Dzieląc się tym świadectwem, pragnę zachęcić, byśmy jako czciciele Serca Jezusowego – przez żarliwą modlitwę – w Nim szukali źródła radości. Bo modlitwa ożywia wiarę, broni przed smutkiem i zwątpieniem.
Otwieram konkordancję Pisma Świętego. Pod hasłem „pociecha” odkrywam, że określenia: „pocieszyciel, pociecha i pocieszyć” występują w nim ponad sto razy. Wybrałem dwa zdania, którymi odżywiam swoją wiarę i bronię się przed wystygnięciem miłości do mego Mistrza i Pana: Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę (Iz 66, 13). W tych słowach odkrywam czułość miłości Boga Ojca. On dopuszczał na moją rodzinę cierpienie, ale nigdy nas nie opuścił. Przez cierpienie oczyszczał nas i uświęcał. Ileż razy doświadczałem prawdy słów: Pocieszę ich i rozweselę po ich troskach (Jr 31, 13).
Im większy krzyż kogoś przygniata, tym bardziej potrzebuje on oparcia i pociechy. Trudno jednak spotkać pocieszyciela, który dzieliłby los osoby dotkniętej bólem. Natomiast – na płaszczyźnie wiary – Jezus był moim pocieszycielem. Ale szczerze wyznam, że nie zawsze łatwo mi było przyjąć Jego sposób pocieszania. Nieraz był on niezgodny z moim czysto ludzkim oczekiwaniem.
Ojciec miłosierdzia
Bóg angażuje całą swoją wszechmoc w pocieszanie ludzkości pogrążonej w grzechu. Św. Paweł uwielbia Go za tę łaskę: Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy. Ten, który nas pociesza w każdym naszym ucisku (2 Kor 1, 3).
Bóg Ojciec tak bardzo troszczy się o nas, że apostoł nazywa Go Ojcem miłosierdzia. Posyła On swego Syna z misją usunięcia z ludzkich serc źródła smutku, jakim jest grzech. Świętą wolą Ojca jest, by człowiek czerpał z Serca Jezusa wszelką pociechę. Zdumiewający jest sposób, w jaki Jezus nas pociesza. On jako nasz Odkupiciel bierze na swe barki wszystkie ludzkie grzechy i nieszczęścia. Zwycięża w nas szatana, a piekielne źródło grzechu i nieprawości zamienia na źródło naszego świętego oczyszczenia. Dzięki temu otwiera przed nami perspektywę takiego życia, jakim żyje Trójca Święta.
Człowiek, który swe cierpienie przeżywa bez Jezusa, czuje się przegrany, wręcz przeklęty. Jeżeli jednak swój krzyż złączy z cierpiącym Jezusem, doznaje łaski miłosierdzia. Nasz ukrzyżowany i zmartwychwstały Zbawca złączył z codziennym krzyżem moc uświęcającą. Dzięki temu krzyż staje się źródłem naszego zbawienia. Bóg Ojciec tak bardzo angażuje się w los nas grzesznych ludzi, że pociesza nas nie przez zdawkowe słowo, ale krwawą ofiarę swego Syna.
Bóg przemawia i dziś
Bóg Ojciec nie jest ojcem milczącym. On stale do nas przemawia. Zapewnia nas o tym Słowo Boże: Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców naszych przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna (Hbr 1, 1-2).
W tym wyznaniu Stwórca jawi się nam jako Ojciec delikatny i czuły, pełen dobroci i łagodności. Kto staje przed Nim w całej swej duchowej biedzie – złamany przez zło jak krucha trzcina – tego miłosierny Ojciec nie odrzuca i nie miażdży swą sprawiedliwością. Przeciwnie, pochyla się nad jego dogasającą wiarą i rozpala serce zimne i rozbite – niczym kryształowe naczynie – płomieniem swej boskiej miłości. Takiego Boga Ojca Pocieszyciela objawia nam Jezus. On całym swym życiem głosił Go światu – a dziś nas zapewnia, tak jak zapewniał Filipa: Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca... Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? (J 14, 9. 11).
Każde spotkanie Jezusa z ludźmi, jakie nam przekazują Ewangelie, jest objawieniem Oblicza Boga jako miłosiernego Ojca. Trzeba podjąć trud, by swe codzienne życie zawierzać Bogu, Ojcu miłosierdzia – szczególnie wtedy, gdy dotknie nas cierpienie. Winniśmy jak św. Paweł zawierzać Bogu wszelkiej pociechy, Temu, który nas pociesza w każdym naszym ucisku, byśmy sami mogli pocieszać tych, co są w jakimkolwiek ucisku, tą pociechą, jaką doznajemy od Boga (2 Kor 1, 3-4).
Uczeń Chrystusa, który całym sercem przylgnął do Niego, otrzymuje – podobnie jak św. Paweł – moc, by nie tylko przyjmować pociechę od Boga Ojca, ale także, by innych pocieszać. I w tym przejawia się dynamika wiary, o którą ufnie prośmy Pana. W jakiego Boga ja wierzę?