Kantyk trzech młodzieńców
Nabuchodonozor powiedział: „Czy jest prawdą, Szadraku, Meszaku i Abed-Nego, że nie czcicie mojego boga ani nie oddajecie pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłem? Czy teraz jesteście gotowi(…) upaść na twarz i oddać pokłon posągowi, który uczyniłem? Jeżeli zaś nie oddacie pokłonu, zostaniecie natychmiast wrzuceni do rozpalonego pieca…”. Oni odpowiedzieli: „Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu!”. Dn 3, 14-17
Kantyk lub pieśń trzech młodzieńców w piecu ognistym to najczęściej używany w liturgii Kościoła fragment Księgi proroka Daniela. Po Kantyku Zachariasza (Łk 1, 68-79), Kantyku Najświętszej Maryi Panny, zwanym popularnie Magnificat (Łk 1, 46-55) i psalmie będącym wezwaniem do modlitwy, które odmawia się codziennie, to jeden z najczęściej używanych tekstów biblijnych. Śpiewa lub czyta się go od wieków w Liturgii Godzin, w czasie jutrzni we wszystkie niedziele i święta. Dlaczego jednak jest tak wyróżniony w modlitwie liturgicznej Kościoła? Otóż zdecydowała o tym nie tyle jego treść, bo psalmów i kantyków o podobnej treści znaleźlibyśmy w Piśmie Świętym wiele, lecz okoliczności, w których on powstał, i osoby, które go wyśpiewały po raz pierwszy.
Szadrak, Meszak i Abed-Nego to – jak wiemy – nie są pierwotne imiona owych trzech młodzieńców wybranych wraz z Danielem spośród Izraelitów uprowadzonych do Babilonii, aby usługiwali królowi babilońskiemu. Król zmienił ich piękne imiona hebrajskie, z których każde zawierało w sobie odniesienie do Boga Izraela, na imiona pogańskie. Zapewne z niechęcią zaakceptowali to, jak ich na dworze królewskim od tej pory nazywano. Nie zależało to od nich. Robili jednak, co mogli, aby zachowywać prawo nadane im przez Boga i zwyczaje ojczyste, choć wiązało się to z wielkim ryzykiem. Przyszedł jednak dzień, kiedy nie mogli już ukrywać swojej wiary. Stanęli wobec wyboru: albo zaprzeć się jej, albo wyznać ją z całą otwartością. Otóż król babiloński kazał odlać złoty posąg, któremu wszyscy poddani mieli oddać cześć jako bogu, upadając przed nim na twarz. Konsekwencje odmowy były straszliwe: wrzucenie do rozpalonego pieca i spalenie żywcem.
Dlaczego było to dla niego takie ważne? Oddawanie pokłonu jakiemuś, nawet złotemu posągowi wydaje nam się czymś dziwnym i niezrozumiałym. Ma ono jednak głęboki sens. Tak działo się przez tysiąclecia i dzieje się po dziś dzień, choć – przynajmniej w naszej części świata – przyjmuje to inne, bardziej subtelne formy. Wszystkie imperia starały się ujednolić religię i politykę, tak skanalizować potrzeby poddanych, czy jak dziś mówimy – obywateli, także ich potrzeby duchowe, aby służyły polityce rządzących. Ma to i drugi cel – unieszkodliwienie wszystkich, którzy tej polityce się sprzeciwiają. Dla króla Nabuchodonozora tym, czemu miano się kłaniać, był właśnie złoty posąg, dla cesarzy rzymskich ich własne statuy czy statuy ich bogów. Jeszcze w niedawnych czasach były to kolejne, nie mniej mordercze ideologie, a dziś poprawność polityczna, ekologizm, genderyzm itd. Za sprzeciwianie się im nie trafia się wprawdzie teraz do pieca ognistego ani do obozu koncentracyjnego czy gułagu, ale na margines społeczny. Choć już zdarza się, że i w tym przypadku w niektórych krajach europejskich za sprzeciw im trafić można do więzienia. Zawsze chodzi o jedno: aby zgiąć karki opornym. Nieważne, że zrobią to bez przekonania czy nawet wbrew własnym przekonaniom. Odbierze im to siłę i odwagę do wzniecenia buntu.
Izrael ma jednak bardzo jasne przykazanie, które jest na samym początku Dekalogu: Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył (Wj 20, 4-5). Dlatego ci trzej młodzieńcy bez wahania odpowiadają na żądanie króla: Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, zechce nas wybawić z rozpalonego pieca, może nas wyratować z twej ręki, królu! Jeśli zaś nie, wiedz, królu, że nie będziemy czcić twego boga, ani oddawać pokłonu złotemu posągowi, który wzniosłeś (Dn 3, 17-18a). Ta ich odpowiedź nie ma nic z pewności, że zostaną uratowani z płomieni. Jak widać z ich własnych słów, biorą pod uwagę i tę możliwość, że spłoną żywcem w piecu ognistym. Wydają się z ufnością w ręce Boga – jak by powiedział św. Ignacy Loyola. Ta ich postawa budzi taką wściekłość króla, że każe rozpalić piec siedmiokrotnie bardziej niż to zwykle czyniono. Król chce w ten sposób pokazać, z jaką surowością karze opornych. Tymczasem Bóg dokonuje cudu. Nie tylko płomienie nie imają się owych trzech młodzieńców, ale okazuje się, że jest tam z nimi pośród płomieni czwarta postać. Bóg posyła swego anioła, aby ich ochraniał, sprowadzając do pieca orzeźwiający powiew wiatru. I wtedy z ich serc i ust wyrywa się ów kantyk, który Kościół śpiewa w niedziele i święta, a który rozpoczyna się od słów: Błogosławiony jesteś, Panie Boże naszych ojców – pełen chwały i wywyższony na wieki... (Dn 3, 52-90). Król Nabuchodonozor, widząc to, wpada w zdumienie i wyznaje, że Bóg owych trzech młodzieńców jest prawdziwym Bogiem.
Dla Kościoła pierwszych wieków owi trzej młodzieńcy w piecu ognistym to zapowiedź Paschy Jezusa Chrystusa i zarazem obraz Kościoła w świecie. Nie przypadkiem też niemalże we wszystkich katakumbach rzymskich znajdziemy przedstawienia owych trzech młodzieńców pośród płomieni ze wzniesionymi rękoma, błogosławiących Boga. Kościół pierwotny żyjący wśród prześladowań doświadczał takich samych sytuacji jak owi młodzieńcy, i to do tego stopnia, że rzeczywiście wielu chrześcijan oddawało swoje życie za Chrystusa w płomieniach. Jednocześnie też doświadczali różnorakich cudów mocy Bożej. Prześladowania i płomienie grożące prawdziwym uczniom Chrystusa nigdy jednak nie ustały, nawet w czasach, kiedy wydawało się, że Kościół odniósł tryumf. Przez całe wieki, aż do dziś chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią świata. W tych naszych tylko pozornie spokojnych czasach blisko 500 mln chrześcijan zmaga się z lękiem i obawą o swoje życie, bo doświadczają prześladowań bądź dyskryminacji ze względu na wyznawaną przez siebie wiarę. Co roku około 100 tysięcy (a więc ok. 270 każdego dnia) oddaje swoje życie za Chrystusa. Ale i w naszych cywilizowanych ponoć krajach nie brak prześladowań, choć nie są one krwawe. Dlatego Kościół nie przestaje śpiewać tego kantyku, by ciągle brzmiały te słowa, pochodzące, owszem, ze Starego Testamentu, ale ciągle aktualne, że Bóg jest mocny, że ocala swoich wiernych pośród płomieni tego świata. Jednych wyrywając z rąk prześladowców, a innym dając moc świadectwa, tak by świat mógł poznać, że On jest prawdziwym Bogiem.