Modlitwy pierwszopiątkowe
Panie, jesteś naprawdę przede mną, a ja jestem przed Tobą. Chodzimy wszyscy przed Twoim obliczem, choć o tym nie pamiętamy i choć zdaje nam się, że jesteśmy sami.
Twoje Serce czuwa...
Twoja obecność jest sprawą Serca, które umiłowało swoich do końca.
Umiłowało bez względu na wszystko, co się dzieje w ludzkich sercach...
Wiedziałeś przecież dobrze, co jest warte serce ludzkie, a jednak stanąłeś przy nim Sercem swoim.
Ty trwasz, a wokół Ciebie toczy się życie, jakby Ciebie nie było, jak gdybyś nigdy nie ogłosił żadnego przykazania i nigdy nie mówił o tym, że Bóg jest miłością, jak gdybyś nigdy nie umierał na krzyżu.
Ludzie postępują źle, nie wiedząc o tym nieraz - zwiedzeni i obałamuceni fałszywą mądrością, ale czyny ich są cierniem Twojego Serca...
Inni postępują źle, wiedząc o tym, a to jest już nie tylko cierń, to jest spoliczkowanie Twojej miłości.
Z serca ludzkiego pochodzą wszystkie złe rzeczy.
Widzę to u siebie i widzę to u innych. Co mogę zrobić?
Mogę zrobić wielki wysiłek, by z mego serca nie wychodziły rzeczy złe.
Czy naprawdę chcę tak żyć? Panie, pomóż, bym chciał.
Naucz mnie chcieć i wytrwać w usposobieniu dobrej woli. Mogę Ci ofiarować moją miłość na zadośćuczynienie za brak miłości i lekceważenie - na zadośćuczynienie za złą wolę innych.
Ofiaruję Ci moje dobre słowa,
- moją pracę, która niesie tyle niedogodności ze sobą.
- zwycięstwa nad własną słabością, nad złymi przyzwyczajeniami,
- moje małe dokuczliwości życiowe, moje małe cierpienia,
- i te wielkie cierpienia, które od czasu do czasu nawiedzają każdego człowieka,
- moją wierność i cenę, jaką płacę za tę wierność,
- moją pokutę za niewierności osobiste.
Nie to zresztą jest najważniejsze, co Ci ofiaruję, lecz dobra wola i delikatność serca, które widzi Twoje opuszczenie i przychodzi Ci to powiedzieć, przynosi Ci siebie.
Oddaję Ci siebie i wszystko, co moje, ponieważ Ty oddajesz mi samego siebie.
***
Mistrzu, gdzie mieszkasz?
Syn człowieczy nie ma gdzie by głowę skłonił...
Chrystus na ziemi jest bezdomny... Również i dziś...
Ołtarz jest miejscem, gdzie można Cię spotkać. Można Cię- uwielbiać, dziękować i przepraszać... Można Cię prosić.
Ale to nie jest Twoje mieszkanie.
Jedynym mieszkaniem Boga Żywego na tym świecie jest człowiek - jego serce - jego wewnętrzny świat.
Póki Chrystus nie osiągnie naszego serca i nie stanie się ono Jego mieszkaniem na stałe, dopóty pomiędzy Nim a nami jest coś niedopowiedzianego, coś niedokończonego.
Gdzie mieszkasz?...
W niebie na prawicy Ojca... Na ziemi jestem zawsze bezdomny, póki Moim mieszkaniem nie stanie się serce każdego człowieka...
Czy cię choć trochę niepokoi moja bezdomność?...
Daj mi, Panie, serce odważne, by umiało zostawić poza sobą to, co Ci jest wrogie... grzech.
Daj mi serce wierne i w wierności wytrwałe...
Daj mi ducha pokuty, bym umiał wracać, ilekroć pobłądzę.
Chcę dać świadectwo Twej Prawdzie przez miłość do człowieka.
Przez prawdę mojego życia... Przez czystość serca...
Przez cierpliwość...
Przez radość i pogodę życia.
***
Boże, chcę zapomnieć na chwilę o wszystkim, by móc myślą i sercem dojść do Ciebie, by Twoimi oczyma popatrzeć na to, co przepełnia moje życie i życie ludzi naokoło mnie.
Tę chwilę modlitwy przed Tobą chcę spędzić w takim usposobieniu, w jakim Matka Twoja Bolesna przeżyła swą wierną straż pod krzyżem w dzień Twojej śmierci.
Tam i tu jesteś tym samym Bogiem zbawiającym człowieka przez miłość aż do całkowitej ofiary.
Tam, na krzyżu, byłeś wyniszczony aż do śmierci.
Tu w Eucharystii, jesteś wyniszczony w swym sakramentalnym ubóstwie.
Tu i tam wyniszczyła Cię ta sama miłość do nas - ludzi. Zawsze jest trudno dziękować słowami za rzeczy wielkie, nawet wtedy, gdy dziękuje się człowiekowi. Gdy dziękuje się Bogu za dar, którego się nie pojmuje, który się tylko przeczuwa, jest niepomiernie trudniej. Myśli się mącą i nie mogą uchwycić tego, co nam ofiarowujesz - a słowa są bezsilne i nie mogą ująć tego, co mieści się w myślach…
Dałeś nam tak bardzo wiele: i Prawdę, i samego siebie.
Pokaż nam w świetle Twojej łaski to wielkie Dobro, które nam ofiarowałeś, i przypomnij nam cenę krzyża, jaką za nas zapłaciłeś.
Kiedy prawdom przez Ciebie ogłoszonym sprzeciwia się nasza myśl i nasze serce, przekonaj nas, że one są postacią miłości, która do nas przychodzi od Ciebie.
Wiele wyrosło pomiędzy Tobą a nami zapór i wiele uprzedzeń do wymagań przez Ciebie postawionych... Nieraz już nie umiemy Cię przyjąć, nie umiemy się Tobą cieszyć. Nie umiemy żyć z Tobą.
Mamy Światło, a chodzimy w ciemności. Mamy Ciebie, Moc, a jesteśmy słabi. Ofiarowałeś nam pokój, a chodzimy w mrokach smutku i niepokoju.
Pomóż nam zburzyć te przeszkody.
Naucz nas cieszyć się Tobą. Naucz nas żyć z Tobą.
Przyjdź do nas jakąś nową drogą. Wejdź drzwiami, których ja nie znam, a może nie umiem otworzyć. Masz moc wchodzenia drzwiami zamkniętymi. Przemów do nas takim językiem, byśmy Cię zrozumieli i poszli za Tobą.
Naucz nas wierności, byśmy przy Tobie pozostali.
***
Wiara mówi mi, że przede mną jest Bóg żywy… Bóg wszechmogący, dzięki któremu wszystko istnieje... Ja również istnieję dzięki Tobie, Boże… Ty jesteś Bogiem - Świętością, która wszystko uświęca...
Jesteś Bogiem miłującym i przez Ciebie miłość wchodzi ustawicznie na ten świat - miłość czysta i bezinteresowna.
Ty jesteś Miłością, która nie szuka siebie i nie szuka swojej chwały...
Miłością, która szuka człowieka...
Miłością, która chce być zauważona, lecz się nie narzuca... czeka cierpliwie, aż Ją człowiek dostrzeże i przystanie na chwilę, by Jej się przypatrzeć... by się w Niej ogrzać i stać się samemu silniejszym miłością.
Teraz jest chwila mego zatrzymania się przed Twoją Miłością wierną, milczącą, nieustępliwą i nie zrażającą się niczym. Miłością, która trzyma nieprzerwaną straż przy człowieku.
Wyrażam Ci nie tylko moją wiarę. Chcę wypowiedzieć również moją wdzięczność... Za to, że jesteś...
Za to, że jesteś właśnie taki...
Tak wspaniały i bogaty w miłość, że zdecydowałeś się na milczącą, wytrwałą straż Eucharystycznej Obecności wśród ludzi.
O miłość do Ciebie chcę prosić...
Wiem, że Twoja Obecność tutaj jest widomym znakiem przymierza i ze mną...
Chcę mieć w sobie tyle miłości do Ciebie, bym nie zniszczył przymierza i nie zamknął Ci drogi do mojego człowieczeństwa.
Proszę Cię gorąco o czystość serca, która jest warunkiem Twej obecności, która daje oczom ludzkiego ducha szerokie i wnikliwe widzenie prawdy Twojej, prawdy tak potrzebnej dzisiejszym czasom.
Proszę Cię o czystość serca, ponieważ jest ona potrzebna i innym ludziom, i to najbardziej wówczas, gdy jej nie znają, gdy jej nie cierpią...
Wiem o tym, że w takich czasach jak dzisiejsze, trzeba mieć serce czyste za siebie i za innych - dla siebie i dla innych.
Daj mi odwagę. Czystość serca jest w dużej mierze sprawą odwagi w stosunku do siebie i do innych.
Składam Ci wreszcie tę chwilę mojej tu obecności jako wynagrodzenie w duchu pokuty za winy moje i winy wszystkich innych ludzi, my wszyscy bowiem, jedni ze słabości, inni ze złości, jesteśmy smutkiem Twego Serca.
***
z książki Otwarte Chrystusowe Serce