Więź z Ojcem

20 gru 2011
ks. Tadeusz Chromik SJ
 

Dać się przemieniać

Duchowość AM, która przede wszystkim uczy zabiegania o to, aby Miłość była poznana i kochana pośród zagrożeń współczesnego świata, wymaga od nas wielkiego zdyscyplinowania. Szczególnie aktualne jest wzywanie do czuwania i mocnego trwania w wierze. Dobrze jest sprawdzać, czy moje dzisiejsze ofiarowanie się Bogu było choć trochę głębsze, gorętsze niż wczoraj oraz czy pragnę spełnić polecenie Jezusa: Wytrwajcie w miłości Mojej. W czasie wieczornego rachunku sumienia dobrze jest zadawać sobie pytanie o to, czy miłuję? Kogo, jak i dlaczego miłuję? Jaka jest moja więź z Bogiem i ludźmi? Wiemy bowiem, że Bóg tylko przez miłość jednoczy nas z Sobą.

Często z bólem serca patrzymy, jak czułe, niezwykłe pochylenie się Boga nad człowiekiem z trudem dociera do jego znieprawionej świadomości. Ale gdy spojrzymy na Matkę Najświętszą, to nie tracimy ducha, ponieważ poznajemy, że Jej cichość i pokora są najlepszym sposobem, aby bez zastrzeżeń oddać Bogu siebie i wypełnić Jego wolę. Maryja bowiem, towarzysząc Jezusowi, najboleśniej doświadczyła oporu i buntu stawianego Bogu przez człowieka, stąd Jej postawa, a szczególnie polecenie: Zróbcie wszystko, cokolwiek [Syn] wam powie, są dla nas tak istotne. Jeśli tylko szczerze i wytrwale będziemy prosić, to nasza Niepokalana Matka nigdy nie odmówi nam pomocy w podążaniu za Jezusem.

W trudnym czasie, bardziej niż kiedykolwiek, potrzeba nam adoracji i wpatrywania się w Jezusa. Rozważajmy ten przedziwny i wstrząsający fakt, że miejscem narodzenia się Syna Bożego była stajenka. Wydaje się, że Bóg wciąż przypomina niegodne zachowanie się człowieka – przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Bowiem ludzkie oczekiwania przepełnione pychą, której patronuje duch tego świata, wzięły górę nad cichym, delikatnym, Bożym pouczaniem jego serca i rozumu. Bóg chciał przez proroków przygotować człowieka na swoje przyjście na ziemię, ale bez uważnego słuchania Go, pielęgnowania wiary i miłości, duch ludzki ulega znieprawieniu. Jak łatwo człowiek sam siebie może uczynić niezdolnym do przyjęcia Boga.

 

Iść za powołaniem

Mając na uwadze ostrzeżenie przed ciągle powtarzającym się grzechem pychy, musimy w pokorze i z uwagą serca słuchać słowa Bożego. Oczekując na świętowanie Bożego Narodzenia, starajmy się, by umartwienie, które jest przygotowaniem do działania Boga w nas, szło w parze z cierpliwym znoszeniem zdarzeń codzienności. Dziękując Bogu za wszystko, co nas spotyka, powtarzajmy pieśń Maryi – Magnificat. Trzeba bowiem, abyśmy patrząc na wielkie dzieła Boga zobaczyli, że miłość Chrystusa przewyższa wszelką wiedzę, jest wszechmocna, a równocześnie wydana i bezbronna wobec ludzkiego serca – jak nowo narodzone dziecko. Obyśmy tylko potrafili przyjąć Boga takim, jaki nam się objawia, pamiętając, że nie żyjemy już dla siebie.

Pierwsze słowa Jezusa zapisane przez Łukasza odkrywają przed nami Jego niezwykłą więź z Ojcem. Jako dwunastolatek Jezus dobrze wiedział, kim jest i co ma czynić! W słowach: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Maryja będzie odkrywała nowy sposób przynależności Jezusa do Niej. Zachowując postawę zawsze wdzięcznej Służebnicy, nosząc słowa Syna w sercu, zrozumie – często wśród bolesnych doświadczeń – że Jezus jest najcudowniejszym darem Boga dla Niej – i zarazem przedziwnym, bo jest On tym bardziej dla Niej, im bardziej jest dla Ojca. To odkrywanie Bożych tajemnic zaprowadzi Maryję aż pod krzyż Jezusa i umocni do przyjęcia straszliwych ciosów zadanych Jej mieczem boleści. I odtąd Jej Niepokalane Serce całe stanie się płomieniem miłości.

W Jezusie najbardziej uderza nas Jego niezwykła więź z Ojcem. Widać to szczególnie wtedy, gdy odrzuca On pokusy szatana (Mt 4, 1-11). A przecież pokusy trafiały w Jego tożsamość, w niewyobrażalną atrakcyjność bycia umiłowanym Synem Boga, tak, jak to podpowiadał szatan: mógł kamienie zamieniać w chleb, a działalność publiczną rozpocząć w sposób tak olśniewający, żeby wszystkich oczarować. Ta intymna więź Jezusa z Ojcem pomoże Mu zdecydowanie odrzucać propozycje szatana i oczekiwania świata. Będzie trwał na drodze miłości i zgodzi się na krzyż, na którym przez zniewagi i szyderstwa najmocniej odzwierciedlała się niewiara świata i pokusy szatana.

Krzyż wciąż jest dla wielu ludzi zgorszeniem lub głupstwem, bowiem ciągle nie są oni w stanie odrzucić perspektywy szatana i wejść w Bożą logikę działania. Jezus, oddając życie na krzyżu, obdarował swego umiłowanego Ojca aktem największego zaufania, a przez to uzyskał dla siebie i dla nas pełnię życia.

Patrząc na los Jezusa, od Jego narodzenia aż po krzyż, widzimy, w jak wielkim utrudzeniu wiódł On swoje życie na ziemi. A jednak bardzo zachwyca i olśniewa nas Jego Serce, od dzieciństwa tak pełne miłości i zasłuchane w wołanie Ojca, za którym wciąż podążał, aż po zwycięstwo zmartwychwstania. Dziś widzimy, że tylko w krzyżu jest sens i odkupienie, bowiem w nim jest ukryte życie Jezusa z Ojcem.

Wspólnota z Jezusem ukazującym nam Ojca jest jedynym sensem życia człowieka. Trzeba więc zabiegać o to, aby więź z Jezusem była zażyła i delikatna, mocna i skuteczna w apostolskim działaniu, tak jak czynił to św. Franciszek Ksawery. Dziękujmy Bogu za ten wzór gorącego pragnienia chwały Pana i prośmy o jego wstawiennictwo u Boga za nas.

 

Warto odwiedzić