Pogrzeb śp. ojca Tadeusza Chromika SJ
W poniedziałek, 8 lutego 2021 roku w krakowskiej Bazylice Serca Pana Jezusa odprawiona została Msza św. pogrzebowa za śp. ojca Tadeusza, który zmarł 3 lutego 2021 roku w 91. roku życia, w 72. jezuickiego powołania zakonnego i 62. kapłaństwa. Przewodniczył jej o. Prowincjał Jarosław Paszyński SJ. Kazanie wygłosił o. Stanisław Groń SJ, wieloletni współpracownik o. Tadeusza i jego następca do października 2020 roku, jako Krajowy Dyrektor Apostolstwa Modlitwy.
Kazanie wygłoszone na pogrzebie Ojca Tadeusza Chromika SJ
Przewielebny Ojcze Prowincjale, Kochana Rodzino zmarłego Ojca Tadeusza Chromika, Drogi Księże Rektorze Kolegium, Szanowny Księże Proboszczu, Księże Dyrektorze Krzysztofie z Centrum Duchowości Salwatorianów w Krakowie, Wielebna Matko Prowincjalna Sióstr Służebniczek Starowiejskich, Drogie Siostry Zakonne, Kochani Członkowie Apostolstwa Modlitwy oraz uczestniczący w tej Eucharystii przez internet, Drodzy Współbracia Zakonni i Wy Siostry i Bracia razem tutaj zebrani w tej świątyni!
Nasz współbrat zakonny Ojciec Tadeusz Chromik, jak każdy duchowny, odmawiał codziennie brewiarz i modlił się wiele razy Psalmem 91 i wtedy czytał natchniony werset Słowa Bożego: Nasycę go długim życiem i ukażę mu moje zbawienie. Dzisiaj ta obietnica Boga już spełniła się wobec Niego. Jego życie było rzeczywiście długie, bo trwało 91 lat. Bóg napełnił je swoją hojną łaską, błogosławieństwem, ale też dopuścił na niego niejeden krzyż, szczególnie podczas sześcioletniej zsyłki na Sybir w czasach stalinizmu i komunizmu, narzuconych siłą Polakom. Ale Ojciec Tadeusz przeżywał też inny wspaniały czas odzyskania wolności narodowej, posoborowej przemiany w Kościele, w której aktywnie uczestniczył jako młody kapłan. Był to też dla niego owocny czas wprowadzania w życie nauczania polskiego papieża, św. Jana Pawła II. Ojciec Tadeusz modlił się, aby mądrze zagospodarowano odzyskaną wolność.
Życie upływało mu na pracy w różnych jezuickich wspólnotach, gdzie podejmował dzieła zlecane mu przez Towarzystwo Jezusowe. Ojciec Tadeusz bardzo lubił czytać i komentować Słowo Boże. Podkreślał i zaznaczał w tekście kolorem to, co go poruszyło. Słowo Boże było bezcenną wartością w jego życiu, a ulubionym jego tekstem z Biblii był fragment z 22 rozdziału Apokalipsy św. Jana: Słudzy Pana będą oglądać Jego oblicze, a imię Jego na ich czołach. I odtąd już nocy nie będzie. A nie potrzeba im światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi i będą królować na wieki wieków (Ap 22, 4-5).
W jego pokoju w nocy zawsze paliła się mała lampka, a jej światło pomagało mu rozróżnić kontury rzeczy. Przestało już mu pomagać, gdy 3 lutego nad ranem gasły mu oczy. Ufamy głęboko, że miłosierny Bóg już roztoczył nad nim w wieczności wspaniały blask światła Chrystusa Zmartwychwstałego.
Ojciec Tadeusz Chromik, jako wierny katolik, zakonnik i sługa ołtarza, zawsze służył z oddaniem Bogu i ludziom. Czynił to z wielką gorliwością, z czystym wrażliwym sercem. Jako wykładowca służył studentom, jako pisarz – czytelnikom katolickich pism i periodyków. Jako doświadczony i ceniony rekolekcjonista – pomagał siostrom zakonnym w wielu zgromadzeniach i ludziom świeckim w naszych domach rekolekcyjnych. Jako proboszcz z oddaniem posługiwał w parafii w Wambierzycach, współpracując z ludźmi świeckimi. Głosił kazania i spowiadał wiernych w jezuickiej kaplicy w Krakowie na Przegorzałach. Służył niestrudzenie członkom Apostolstwa Modlitwy podczas nocnych czuwań pierwszopiątkowych, tutaj, w tej bazylice. Nauczał przez wiele lat dzieci katechizmu w salkach pod kościołem przy kaplicy Akademickiej. Często bywał proszony na furtę zakonną, gdzie pomagał biednym i zagubionym ludziom. Z sercem i z radością sprawował posługę duszpasterską Romom w Nowej Hucie, z którymi się modlił i spożywał posiłki.
Żegnając go dzisiaj podczas sprawowanej Eucharystii, dziękujemy Bogu za jego życie, za świadectwo wiary i kapłańskiej posługi. Miejsce to jest szczególne, bo z tą świątynią Najświętszego Serca Pana Jezusa był związany przez wiele lat.
Umiłowani! Jezus wkroczył w jego młode życie jak potężny huragan i poprzewracał w nim wszystko: smutek zamienił w radość, strach w odwagę, niewolę w wolność, śmierć w życie, a niemożliwe zamienił w pewne! Jezus Chrystus dla Niego od czasu chrztu i powołania zakonnego stał się Drogą, Prawdą i Życiem.
Ojciec Tadeusz Chromik urodził się 22 maja 1930 r. w Draganówce koło Tarnopola, w pobożnej rodzinie polskiej. Był jedenastym dzieckiem Jana Chromika (1880-1963) i Marii z domu Mróz (+1933). Od 1931 roku Chromikowie mieszkali w osadzie Sienkiewiczówka, położonej 10 km od Tarnopola. Tam przeżyli szczęśliwe lata, a następnie ciężką próbę życiową, gdy zmarła im matka w marcu 1933 roku, w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Tadeusz miał wtedy zaledwie 3 lata. Ojciec powiedział mu później, że matka bardzo często modliła się o powołanie do stanu zakonnego i duchownego dla swoich dzieci. Za niedługo ojciec Jan ożenił się z Bronisławą z domu Kos. Stała się ona drugą matką dla najmłodszych osieroconych dzieci.
W 1939 roku wybuchła II wojna światowa i ziemie wschodnie przeszły pod rządy ZSRR. Dnia 10 lutego 1940 roku o godz. 7:00 rano do domu Chromików wkroczyło wojsko rosyjskie i milicja z dekretem skazującym ich na zesłanie na Syberię. W ciągu godziny musieli spakować najbardziej potrzebne rzeczy, tak aby zmieściły się na jednych saniach. Reszta ich dobytku została wydana na pastwę losu i grabieży ludzi z okolicznych ukraińskich wiosek. Ze stacji kolejowej Hluboczek Wielki w wagonach towarowych, zaplombowanych z zewnątrz, wywieziono ich na Syberię. Przeżyli tam straszne dni. Był to czas katorgi, zimna, ciężkiej pracy i tęsknoty za Polską. Podróż trwała cały miesiąc. Przywieziono wysiedleńców do stacji Muraszi przed Uralem. Stamtąd saniami doczepionymi do traktorów jechali przez lasy około 100 km do „kwadratu 99”. Tam zastali okropne warunki mieszkaniowe. Baraki, były zapluskwione i stare, z czasów rewolucji bolszewickiej, przeznaczone dla wrogów ludu. Tam to małżonkowie Jan i Bronisława znaleźli się z czworgiem dzieci, mianowicie z Tadeuszem, Bolesławem i Dominikiem oraz ich siostrą Teresą. Tadzio miał zaledwie dziesięć lat.
Dorośli pracowali przy wyrębie i ściąganiu drzewa. Panował głód, wiele osób umierało z braku pożywienia. Dzieci, w tym mały Tadeusz i jego siostra Teresa, zostały oddzielone od rodziców i umieszczone w odległym o 5 km „kwadracie 98”. Codziennie poddawano ich indoktrynacji, uczono języka rosyjskiego w prowizorycznej szkole. Na modlące się dzieci wylewano wodę mimo mrozu i wyśmiewano ich praktyki religijne. W 1941 roku na wiosnę w „kwadracie 99” zapanował tyfus. Wymierały całe rodziny. Bronisława, druga żona Jana, umarła na Syberii na zapalenie płuc już w pierwszym roku zesłania i tam na obczyźnie została pochowana. W 1942 r. ogłoszono wśród zesłanych młodych mężczyzn pobór do wojska do nowo powstałej Armii Kościuszkowskiej. Najstarszy z synów, Bolesław, poszedł do wojska. W 1944 r. Chromikowie uciekli z obozu nocą, przed świtem Wielkanocy saniami zaprzężonymi w konia, w stronę stacji kolejowej Muraszi a dalej pociągiem na Kaukaz.
W górach Kaukazu warunki były znośne, a zimno zamieniło się w upały. Chromikowie pracowali w wytwórni win. Wygnanie jednak trwało i pogłębiało tęsknotę za Ojczyzną i za resztą rozproszonej w Polsce rodziny. Tadeusz ze swoim ojcem i siostrą odmawiali codziennie nowennę do Serca Jezusa o zachowanie przy życiu pozostałego rodzeństwa. Po wojnie 10 kwietnia 1946 roku cała rodzina powróciła do Polski, na Śląsk, w ramach repatriacji. Był to cudowny dla nich dzień, taka niespodzianka Pan Boga, gdy po wyjściu z wagonu z płaczem całowali polską ziemię. Niespodzianek miało być jeszcze więcej, bo Franciszek, Józef i Dominik wstąpili do zakonu jezuitów w Starej Wsi. Do sióstr służebniczek NMP, także w Starej Wsi, wstąpiła ich siostra Teresa. I czekała ich jeszcze jedna niespodzianka ze strony Pana Boga. Otóż 30 lipca 1949 roku dołączył do swych braci najmłodszy Tadeusz. Na odchodne jego tato Jan powiedział mu: Synu, jak cię Pan Bóg woła, idź! W ten oto sposób ich tato złożył Bogu ofiarę całopalną ze swych czterech synów – i dał im błogosławieństwo na drogę życia zakonnego u jezuitów. Pobłogosławił też 3 córki, które wstąpiły do sióstr Służebniczek w Starej Wsi. Po skończonym dwuletnim nowicjacie Tadeusz rozpoczął studia filozoficzne w Krakowie, a następnie teologiczne w Warszawie. Święcenia kapłańskie otrzymał 29 czerwca 1959 roku z rąk bpa Jerzego Modzelewskiego, sufragana warszawskiego w kaplicy św. Andrzeja Boboli w Warszawie, przy ul. Rakowieckiej 61. Profesję zakonną złożył dnia 2 lutego 1967 roku. Za dewizę życiową obrał sobie hasło: Modlitwa to nie jest sprawa czasu, ale miłości!
Jako młody kapłan gorliwie oddał się pracy duszpasterskiej, gdy entuzjastycznie przeżywał II Sobór Watykański i jego reformy w Kościele. Zaangażował się w grupę, której celem było opracowanie materiałów katechetycznych do nauczania religii. Na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie zdobył tytuł doktora katechetyki. Jego promotorem był ks. prof. Jan Charytański SJ. Po ukończeniu studiów prowadził wykłady na ATK w Warszawie na temat środków audiowizualnych. Jako członek Centrum Katechetycznego był współautorem wielu wydań katechizmów. Przez ponad 25 lat opracowywał nabożeństwa biblijne do miesięcznika „Biblioteka kaznodziejska”. W latach 1984-1990 był przełożonym wspólnoty zakonnej w Wambierzycach. W 1989 roku został Krajowym Dyrektorem Apostolstwa Modlitwy w Polsce. Funkcję tę pełnił przez 20 lat do 25 sierpnia 2009 roku. Od 1991 roku był przez wiele lat współredaktorem miesięcznika „Posłaniec Serca Jezusowego”, a następnie w roku 2006 założył razem ze mną dla tego katolickiego stowarzyszenia biuletyn Apostolstwa Modlitwy „Modlitwa i Służba”. W 2012 roku napisał książkę, w której skomentował wezwania Litanii do Serca Jezusa. Rozważania te były i są nadal nieocenioną pomocą zarówno w osobistej, jak i wspólnotowej modlitwie oraz w nabożeństwie czerwcowym. Dnia 29 czerwca 2019 roku obchodził w tej Bazylice swój jubileusz 60-lecia kapłaństwa wraz z dwoma współbraćmi: z ks. prof. Stanisławem Ziemiańskim SJ i z ks. Józefem Żukowiczem SJ.
Ojciec Tadeusz był z nami w krakowskiej wspólnocie kolegium cichym, dobrym duchem, wrażliwym współbratem, niepozbawionym humoru i lubiącym żartować. Zawsze w rozmowach podkreślał, że pobyt na Syberii był w planach Bożych łaską, bo ocalił jego rodzinę od niechybnej śmierci z rąk ukraińskich band podczas trwających rzezi na Kresach Wschodnich.
Umiłowani! Dzisiaj żegnamy Ojca Tadeusza jako cenny i dorodny owoc Bożej łaski, który dojrzał w ostatnich latach w naszej jezuickiej wspólnocie. Zasnął na wieki nad ranem, w dzień po święcie Matki Bożej Gromnicznej. Teraz zażywa już wiecznego odpoczynku i świętuje szczęśliwe spotkanie z Jezusem i ze swoimi najbliższymi. Wierzymy też, że Miłosierny Bóg zapisał już w swym Sercu Jego Imię chrzcielne, imię Tadeusz, i że zapisał też imiona osób, które on bardzo kochał. A Chrystus dotrzymuje zawsze słowa; przecież obiecał św. Małgorzacie Marii Alacoque, że imiona swoich czcicieli zapisze w swoim sercu.
Ufamy Stwórcy, że kiedyś dołączy też i nasze imiona, a pomoc ojca Tadeusza nie opuści nas, gdy w modlitewnej pamięci wspominać będzie nas przed Bogiem. Myślę, że możemy na Ojca Tadeusza nadal liczyć! Bóg nam go wszystkim dał i Bóg od nas go zabrał tam, gdzie jasność światła silniejsza jest niż mroki śmierci.
Całej jego Rodzinie, wszystkim bliskim, szczególnie Członkom Apostolstwa Modlitwy oraz Paniom opiekującym się chorymi w naszej zakonnej infirmerii w Krakowie, Pani Teresie, Beacie, Dorocie, Ani i Lidii, składamy najserdeczniejsze podziękowanie za okazywaną Mu pomoc. Jestem pewien, że ojciec Tadeusz podziękowałby też dwom Paniom: Helenie Lis i Halinie Markowicz, z którymi przez wiele lat bardzo owocnie współpracował.
Ojcu Tadeuszowi zaś dziękujemy za to, że dane nam było z nim żyć, modlić się, pracować i doświadczyć Jego dobroci. Niech odpoczywa w pokoju wiecznym w Królestwie Niebieskim; przebywających tam odział już Pan szatą zbawienia i okrył płaszczem sprawiedliwości (Iz 61, 10). Amen.