Powołani do świętości
Najważniejszym zadaniem w naszym życiu jest troska o to, by spotkać się z Panem Bogiem. Codziennie trzeba szukać Jego obecności, aby na nowo to pragnienie świętości w sobie odnowić. A jest to pragnienie życia pięknego, w którym wszystko zmierza ku dobru.
Świętość nie jest jakimś zdobywaniem tytułu mistrza świata czy dążeniem do samodoskonalenia się lub też robienia jakichś nadzwyczajnych czynów. Wprost przeciwnie, jest ona przede wszystkim otwieraniem swojego serca na Słowo Boga i jego działanie. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus napisała: Wszystko jest łaską. Podobnie w naszym życiu wszystko jest łaską i darem Boga. Ileż to razy w trudnym dla nas czasie udało nam się wytrwać, mając zaufanie do Pana Boga.
Prostą „receptą na świętość” jest otwarcie serca na działanie Pana Boga w nas. Święci są sprawdzonymi przewodnikami w życiu, dlatego tak ważna jest częsta lektura ich dzieł, czasem trudnych, bo odległych od nas, jeśli chodzi o kontekst historyczny i mentalność. Warto jednak pamiętać, że święci są dla nas współcześni (kard. Henri de Lubac). Można się o tym przekonać, czytając Wyznania św. Augustyna. Nieraz z zaskoczeniem odkrywamy, że jego spostrzeżenia są bardzo trafne i mówią także o nas, o naszym zagubieniu, o naszych tęsknotach i niepokojach.
Innym przykładem może być św. Benedykt, który pewnego dnia opuścił moralnie zepsuty Rzym i udał się do Subiaco, na pustelnię, i tam wiele się modlił. Nowym, pełnym piękna stylem życia pociągnął swoich rówieśników, dlatego kilkudziesięciu młodych ludzi poszło w jego ślady za Jezusem. W dolinie, w której zamieszkał, tworzyły się wciąż nowe wspólnoty zakonne, budowano kolejne pustelnie. Do dzisiaj benedyktyni duchowo owocują w Kościele i w całym świecie.
Święci wołają o nowych świętych
W czerwcu 1999 roku w Starym Sączu Jan Paweł II przywołując na pamięć postać św. Kingi, stwierdził: Święci żyją świętymi i święci wołają o świętych. Odkrywamy tę prawidłowość, gdy poznajemy dzieła świętych, jak choćby Dialog o Bożej Opatrzności św. Katarzyny Sieneńskiej. Pojawia się w nim wiele fragmentów, w których pochwala ona mądrość św. Tomasza z Akwinu lub cytuje św. Augustyna. Podobnie czyni św. Teresa z Avili, gdy w swoich dziełach odwołuje się do doświadczeń mistycznych różnych świętych. Dlatego warto prześledzić dzieła świętych, by przekonać się, jak one wpływają na życie innych, zwłaszcza na ich nawrócenie. Tak było w życiu św. Augustyna. Na ważnym etapie swego powrotu do Pana Boga zetknął się on z życiorysem św. Antoniego Pustelnika, napisanym przez św. Atanazego. Zapragnął wtedy żyć podobnie jak św. Antoni Pustelnik, w całkowitym wyrzeczeniu, podejmując rozmaite umartwienia. Intuicyjnie wyczuwał, że tylko takie życie jest piękne i ma sens. Augustyn zapragnął całym sercem zerwać z grzechem, uwolnić się od wewnętrznego chaosu i zagubienia. Przebywszy wiele duchowych walk, odkrył w końcu „wonność Chrystusa” (2 Kor 2, 15), porywającą woń Ewangelii i został przez nią pociągnięty ku Bogu, którego pragnął całym sercem.
Nawróceni
Żyjąca w XVI wieku św. Teresa z Avili po dwudziestu latach dość przeciętnego życia zakonnego była rozczarowana sobą, brakiem ducha modlitwy, gorliwości i światowym stylem życia. Wtedy uświadomiła sobie, że życie zakonne powinno być bardziej umartwione i nasycone Bogiem i modlitwą. Pod wpływem lektury Wyznań św. Augustyna zapragnęła oddać całe swoje życie Panu Bogu. Podjęła się dzieła odnowy Karmelu, zakładając w miastach Hiszpanii klasztory karmelitanek o odnowionej regule. Zachęciła też św. Jana od Krzyża, żeby przeprowadził podobną reformę w męskiej gałęzi Karmelu, i tak powstał nowy zakon karmelitów bosych. Duchowy przełom w życiu św. Teresy ściśle wiąże się z jej wizją Pana Jezusa ubiczowanego. Wydarzenie to poruszyło św. Teresę do przemiany życia. Do tego wydarzenia nawiązał kard. J. Ratzinger, kiedy pisał o prawdziwej reformie, jaka powinna się dokonywać w Kościele, zwłaszcza po II Soborze Watykańskim. Już w latach 70. XX wieku zauważał on, że reforma ta nie może polegać na osłabieniu wymagań płynących z wiary, lecz winna charakteryzować się wzrostem gorliwości na drodze naśladowania Pana Jezusa, jak to miało miejsce właśnie z życiu św. Teresy od Jezusa.
Żeby odnawiać Kościół, trzeba wejść na drogę wiodącą ku świętości, na drogę ascezy i wyrzeczenia. W ten proces wpisana jest tajemnica krzyża Pana Jezusa. Nie ma świętości bez Jego krzyża, bez zapominania o sobie i bez tracenia swego życia dla innych. Takie wymaganie zawarte jest w Ewangelii, w życiu Pana Jezusa, jak również w życiu pierwszych świętych. Przykładem może być choćby św. Paweł czy inni męczennicy.
Wierność krzyżowi
W „recepcie na świętość” musi być więc wpisana tajemnica krzyża Jezusa. Tylko takie życie jest prawdziwie owocujące i ratuje świat od zepsucia. Obserwujemy dzisiaj kryzys kultury, na który jedynym lekarstwem może być właśnie świętość. Przypominali nam o tym św. Jan Paweł II, ojciec święty Benedykt XVI, a obecnie czyni to papież Franciszek.
Na każdym etapie naszego życia stoimy przed szansą, by odkryć w sobie choćby okruchy świętości, przynajmniej jakąś jej zapowiedź, przedsmak czy może zaledwie nieśmiałe pragnienie dane nam od Boga. Jest to duchowe pragnienie, rodzące się podczas chwil wewnętrznego skupienia i na modlitwie. Mogą one stać się impulsem do radykalnej przemiany naszego serca, sposobu postrzegania siebie i innych ludzi. Pozornie może nic w naszym życiu się nie zmienić, jeśli chodzi o warunki naszej egzystencji, ale zmieni się nasze serce, nasze patrzenie na życie. Właśnie do takiego spojrzenia zachęcał nas II Sobór Watykański. Rozdział V Konstytucji o Kościele Lumen gentium mówi o powszechnym powołaniu do świętości. Warto też wspomnieć, że świętość ta dotyczy nie tylko osób powołanych do życia konsekrowanego, a więc zakonników, sióstr zakonnych, kapłanów, ale jest wezwaniem skierowanym do każdego chrześcijanina. Przekonany był o tym św. Jan Paweł II, dlatego podczas swego pontyfikatu beatyfikował i kanonizował tak wielu wiernych świeckich, Berettę Molla czy Pier Giorgia Frassatiego. Pomyślmy o męczennikach hiszpańskich z okresu wojny domowej, podczas której zginęło tysiące kapłanów, zakonników, osób świeckich, którzy odważnie wyznawali swoją wiarę w Chrystusa. Trzeba też pamiętać o męczennikach z okresu Rewolucji Francuskiej pod koniec XVIII wieku czy prześladowaniach katolików w Meksyku z początku wieku XX. Warto wspomnieć bł. o. Michała Augustyna Pro, jezuitę, który został rozstrzelany zaledwie po dwóch latach gorliwej posługi kapłańskiej. Umierał w 1927 roku z okrzykiem na ustach: Niech żyje Chrystus Król!