Aby się dobrze modlić
Podajemy propozycję ożywienia życia modlitewnego dla wszystkich pragnących wzrastać w przyjaźni z Bogiem. Zaczerpnęliśmy ją z książki Dobre i złe duchy w naszym życiu ks. Marka E. Thibodeaux SJ.
(…) Współczesny świat, ze wszystkimi swoimi cudownościami, jest po prostu zbyt hałaśliwy. Aby usłyszeć dźwięk Bożego głosu, musimy ściszyć dźwięki świata. Musimy udać się w duchu w miejsce ciszy, oddzielając siebie od zewnętrznego hałasu. (…) Jedyne, czego potrzeba, to drobne zobowiązanie do codziennej modlitwy i wewnętrzna samodyscyplina.
Potrzebuję konsekwentnego i głębokiego życia modlitewnego.
(…) Życie modlitewne to coś więcej niż tylko codzienna modlitwa. To podstawowe doświadczenie mojego codziennego życia. Modlitwa niekoniecznie pochłania dużo czasu, jednak zajmuje sporo mojej wewnętrznej przestrzeni, w kategoriach jej wpływu na całe moje życie. (…) Życie modlitewne niekoniecznie musi być mistyczne, piękne bądź natchnione. Nawet dla osób doświadczonych w modlitwie ten duchowy nawyk nieraz wydaje się całkiem zwyczajny i pozbawiony szczególnych przeżyć. Istotne jest jednak znaczenie modlitwy (…). Chodzi tylko o to, aby człowiek modlił się codziennie choć troszeczkę w celu zbliżenia się do Boga, który bardzo pragnie zbliżyć się do człowieka. (…) Ostatecznie to, co mówię, lub to, co wydaje mi się, że mówi Bóg, jakim fragmentem Biblii się posłużę lub w jakiej pozycji będę się modlił, nie ma większego znaczenia. Ważne jest to, czy nawiązuję kontakt z Bogiem. Ufam, że Bóg zatroszczy się o resztę.
Nie muszę się modlić długo każdego dnia, ale potrzebuję się modlić choć chwilę każdego dnia.
Bardzo niewiele osób ma luksus pozwalający na modlitwę przez długi czas i, szczerze mówiąc, nie jest to konieczne. Jeśli jestem początkujący w modlitwie, mogę zacząć od dziesięciu lub piętnastu minut i stopniowo dochodzić do trzydziestu bądź trzydziestu pięciu. Ważniejsze jest, aby stało się to moim nawykiem i abym nie opuszczał modlitwy przez wiele dni. Lepiej modlić się systematycznie przez piętnaście minut codziennie niż przez godzinę od czasu do czasu.
Co konkretnie powinienem robić podczas modlitwy?
1. Przed rozpoczęciem modlitwy zastanawiam się, jakie sprawy, które ostatnimi czasy zajmują moje myśli i leżą mi na sercu, chciałbym poruszyć na modlitwie. Kładę obok siebie cokolwiek, co mogłoby mi pomóc skoncentrować się na danej sprawie: Pismo Święte otwarte na konkretnym rozdziale, duchową lekturę, zdjęcie (…), obrączkę ślubną.
2. Zaczynam od jednej z gotowych modlitw, na przykład Modlitwa Pańska lub Chwała Ojcu. Proszę Boga, aby przybył do mnie i określam temat, w intencji którego chciałbym się modlić.
3. Poświęcam kilka chwil na wyciszenie. Mogę zanucić jakąś religijną pieśń. Wyciszam się tak długo, jak czuję, że tego potrzebuję. Niekiedy pochłonie to cały czas modlitwy – i nie ma w tym nic złego; czasami wyciszenie się i otwarcie na Boga jest najważniejszą częścią modlitwy.
4. Jeśli odczuwam taką potrzebę, biorę do ręki przedmiot, który położyłem obok siebie. Czytam fragment z Pisma Świętego. Uważnie przyglądam się fotografii. Trzymam w dłoni obrączkę ślubną. Jeśli nie mam takiego przedmiotu, zamykam oczy i przywołuję obraz, który mnie porusza: osobę, którą darzę silnym uczuciem (…), grzech, z którego mam nadzieję zostać wyzwolony.
5. Teraz, najlepiej jak potrafię, staram się pozwolić Bogu przejąć wszystko i pozwolić na to, by wydarzyło się, co się ma wydarzyć. Moim jedynym zadaniem jest trzymać się tego przedmiotu lub wyobrażenia, rozmyślać nad nim w umyśle i w sercu. Staram się nie być w tym zbyt analityczny; nie poświęcam tego czasu na intelektualne rozważania. Po prostu siedzę z tą rzeczą: mam ją nie tylko w dłoni bądź w głowie, ale szczególnie w sercu. Pozwalam, aby przeniosła mnie w jakieś głębsze uczucie: radość, lęk, zadowolenie, gniew, pokój, tęsknotę, smutek.
6. Wyczuwam, że Jezus lub Bóg Ojciec jest obecny ze mną w tej kwestii. Wyobrażam sobie, jak porusza ona również Boga, i zaczynam dostrzegać, w jaki sposób. Zauważam, że to, co odczuwa moje serce w tej sprawie, pokrywa się z tym, co odczuwa Bóg. Lub dostrzegam coś przeciwnego – wydaje mi się, że nasze uczucia w tej kwestii różnią się. Nasłuchuję uważnie, czy Bóg chce mi może coś powiedzieć. Przysłuchuję się wszystkiemu, co moje serce może chcieć powiedzieć Bogu.
7. Gdy odczuję takie poruszenie, powoli wycofuję się z modlitwy. Odmawiam jeszcze raz Modlitwę Pańską. Następnie dziękuję Bogu za tę chwilę i kończę znakiem krzyża.
Moja modlitwa będzie przebiegać bardziej płynnie, jeżeli będę miał stałe miejsce i czas oraz rytuał na rozpoczęcie i zakończenie.
Na przykład mogę się modlić w swoim (…) fotelu w pokoju (…), zanim obudzą się dzieci, lub na ławce w parku (…). Mogę rozpoczynać każdą modlitwę od Chwała Ojcu lub kończyć ją spokojną pieśnią uwielbienia. Mogę zapalać specjalną świecę, trzymać poświęcony przedmiot lub okryć się kocem. Każdy odkryje własną, niepowtarzalną oprawę, każdy będzie musiał od czasu do czasu coś zmienić w otoczeniu, aby zachować świeżość i energię w życiu modlitewnym.