Nierozumny myśli sobie: „Nie ma Boga!”.
Moje wchodzenie w dorosłe życie (17-21 lat) to czas wielkiego zła. Alkohol lub narkotyki odgrywały ważną rolę w środowisku znajomych i kolegów, a tym samym i moim. To życie było nieprawdopodobnie atrakcyjne, bogate pod względem przeżyć i satysfakcji z tego, że coś się rozwaliło, zdemolowało, kogoś pobiło itp. Ciągłe libacje, „kibicowanie” na meczach piłki nożnej, szukanie „problemów” było codziennością. Alkohol spychał mnie na dno społeczne, ja jednak uważałem się za człowieka wielkiego, mądrego.