Jezus Prawdą
W jednej ze swoich książek kard. Carlo Maria Martini SJ napisał, że najważniejszą postawą człowieka w życiu jest bycie autentycznym, prawdziwym. Gdy żyjemy w prawdzie i blisko Boga, wtedy nasze życie staje się piękne i pełne radości. Układa się w harmonijną i sensowną całość. Wszyscy szukamy prawdy. Pragniemy być szczerzy i zintegrowani. Pragniemy, by nasze słowa i czyny pokrywały się, by nie było w naszym życiu udawania. To wielka pokusa, bo każdy z nas chciałby wypaść jak najlepiej przed innymi. Grzech jest takim udawaniem, szukaniem szczęścia poza Bogiem. Pragniemy żyć na miarę Jego miłości. Pragniemy, by On rodził się także w naszym sercu.
Pragnienie prawdy
Panie, Boże nasz, my wszyscy szukamy prawdy, która jest przejrzysta, jak źródlana woda. Szukamy prawdy tak prostej jak chleb, jasnej jak światło i mocnej jak życie, którym Ty nas obdarzasz, dzień po dniu.
Szukamy prawdy, która jest prosta jak chleb. Taką prawdę można dotknąć, zobaczyć. Taka prawda nie wprowadza w błąd, nie jest podstępna, skomplikowana, nie jest trudna. To prawda, którą się można posilić, nasycić. Można się nią podzielić z innymi. To prawda bardzo konkretna, a nie wymyślona. Ona nie ma nic wspólnego z ideologią czy tanią reklamą, którą ludzie posługują się, by innymi manipulować i coś dla siebie wygrywać. Szukamy prawdy jasnej jak światło, prawdy bez ciemności; prawdy, która potrafiłaby
oświetlić drogę naszego życia, która byłaby mocna jak życie. Prawdy, która się nie męczy, nie zajmuje sobą i nie zniechęca. Ale powinniśmy pamiętać, że wystarczy niewiele, by prawdę zniekształcić, by ją zaciemnić i zranić. Człowiek może ją odrzucić lub wyśmiać. Prawda jest krucha w nas samych ze względu na naszą słabość i nasz grzech. Jakże łatwo zabrudzić źródło wody, wystarczy tylko rzucić małą garść ziemi... Łatwo też zamknąć oczy, by nie widzieć światła prawdy.
Jakże łatwo zniszczyć życie, wystarczy jeden zły gest, czyn, moment złości, broń w ręku, wystarczy jedna strzykawka narkotyku. Tak niewiele – niestety – trzeba, by zniszczyć życie człowieka – duchowe i fizyczne. Czasem wystarczy jedno niepotrzebne zdanie czy brak przebaczenia.
Jakże krucha jest prawda. Jest jak strumień, którego dno można podeptać i zmącić. Jest krucha i słaba jak chleb, który możemy wyrzucić do kosza. Prawda jest krucha nie tylko sama w sobie, ale przede wszystkim w naszych słabych rękach. Jest bowiem niesiona, jak pisze św. Paweł, w glinianych naczyniach.
Każdego dnia prawda w naszym życiu może być rozbita, rozsypana w kawałki, deptana, zapominana i zdradzana. Dlatego spontanicznie rodzi się w nas modlitwa-pytanie: kto nam da wody wytryskającej jak ze źródła, której nigdy nie może nam brakować? Kto nam da prostego chleba na codzienny pokarm, chleba, którym moglibyśmy dzielić się z naszymi braćmi? Kto nam da tę jasność światła, wobec którego nie zamykalibyśmy oczu? Kto nam udzieli siły życia?
Źródło prawdy
I oto Pan Jezus odpowiada nam w głębi naszych serc:
„Ja jestem wodą życia, Ja jestem chlebem żywym, Ja jestem światłem, Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Ja jestem wodą życia, która nigdy się nie wyczerpie; ona ugasi wszelkie pragnienie twojego niespokojnego serca. Jestem źródłem wody żywej, która tryska ku życiu wiecznemu i nim obdarza. Już teraz zanurzony możesz być ze Mną w wieczności. Możesz już dzisiaj w swoim sercu doświadczać Nieba: pokoju i radości przebywania z Bogiem – źródłem ludzkiego szczęścia.
Ja jestem chlebem życia: kto go spożywa nie będzie umierał z głodu, żywiąc się jedynie okruchami małych ludzkich radości, czasem tak bardzo gorzkich i upokarzających jak te w przypowieści o synu marnotrawnym. Ja jestem światłem świata, które rozbłyska nad ciemnościami ziemi. A ciemności te to zwątpienie, niewiara, małoduszność, egoizm, brak otwartości na Boga i na ludzi. Ale to wszystko nie jest w stanie zniszczyć tego światła! Ono jest mocniejsze. Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem, kto wierzy we Mnie, nawet jeśli umrze, żyć będzie, Ja go obdarzę życiem wiecznym”.
Wiemy, Panie, że nas nie zawiedziesz, zwłaszcza wtedy, gdy czujemy się samotni, zmęczeni oczekiwaniem, pozostawieni samym sobie, spragnieni wody jak wędrowcy na pustyni. Kiedy nasza droga życia wydaje się nam zbyt trudna, pełna różnych prób, Ty, Panie, nie pozostawisz nas samych w takiej sytuacji, i jak źródło wody nas odświeżysz. Ty nas podtrzymasz w każdym trudnym kroku naszej życiowej pielgrzymki. Ty, Panie, jesteś naszym chlebem. Bez Ciebie nie możemy mieć życia w sobie.
Panie, Ty jesteś moim pokarmem. Ty dajesz mi siłę, by dzielić się chlebem mojego życia z braćmi. Pragnę dzielić się Twoimi darami z ludźmi, których spotykam na mojej drodze. Kierować się w życiu miłością – oto największa radość i zadanie w moim życiu, jeśli chcę odkryć jego sens! Pragnę budować wspólnotę Kościoła. Także tę wspólnotę Apostolstwa Modlitwy, w której Ty, Panie, chcesz być Królem.
Panie, Ty jesteś moim światłem, bez Ciebie chodzę w ciemności, bez Ciebie nie mógłbym zrobić ani jednego kroku, jak paralityk z Ewangelii. Jeśli Ty otworzysz mi oczy, wtedy zobaczę Twoją światłość, Panie, i moje nogi odważniej przemierzać będą drogę życia.