Królewska droga krzyża świętego
Wielu przykra wydaje się ta mowa: Zaprzyj się samego siebie, weź krzyż twój i idź za Jezusem. O wiele przykrzej jednak będzie usłyszeć to ostateczne słowo: Odejdźcie ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny (Mt 25, 41).
Ci bowiem, którzy teraz chętnie słuchają słów o krzyżu i realizują je, wtedy nie będą się bać, słysząc o wiecznym potępieniu. Ten znak krzyża będzie na niebie, gdy Pan przyjdzie, by sądzić. Wtedy wszyscy słudzy krzyża, którzy się upodobnili do Ukrzyżowanego w życiu, przystąpią do Chrystusa sędziego z wielką ufnością. Dlaczegóż więc boisz się wziąć krzyż, przez który idzie się do królestwa?
W krzyżu zbawienie, w krzyżu życie, w krzyżu ochrona przed wrogami. W krzyżu wlanie słodyczy z wysoka. W krzyżu siła dla duszy, w krzyżu radość ducha. W krzyżu szczyt cnoty. W krzyżu doskonałość świętości. Tylko w krzyżu zbawienie duszy i nadzieja życia wiecznego.
Weź więc swój krzyż i idź za Jezusem, a będziesz szedł do życia wiecznego. Przeszedł On przed tobą, niosąc dla siebie krzyż, i umarł za ciebie na krzyżu, byś i ty niósł swój krzyż i chciał umrzeć na krzyżu. Jeśli bowiem z Chrystusem umrzesz, także z Nim żyć będziesz. A jeżeli będziesz towarzyszem cierpienia, będziesz także towarzyszem chwały.
Oto na krzyżu wszystko się opiera, a na umieraniu wszystko spoczywa i nie ma innej drogi do życia i do prawdziwego wewnętrznego pokoju, jak tylko droga świętego krzyża i codziennego umartwienia.
Idź, dokąd chcesz, szukaj, czego chcesz, a nie znajdziesz wznioślejszej drogi powyżej czy też bezpieczniejszej drogi poniżej niż drogę świętego krzyża.
Rozporządź i zarządź wszystkim według swej woli i widzenia, a nie znajdziesz czego innego, jak tylko to, że zawsze trzeba coś ścierpieć, czy to dobrowolnie, czy wbrew woli, i tak krzyż zawsze znajdziesz. Bo albo poczujesz ból w ciele, albo w duszy znosić będziesz utrapienie ducha.
Niekiedy będziesz opuszczony przez Boga, czasami będziesz ćwiczony przez bliźniego, a co więcej, często sam dla siebie będziesz ciężarem. Nie będziesz jednak mógł się uwolnić czy ulżyć sobie jakimś środkiem zaradczym lub pociechą, lecz dopóki Bóg zechce, trzeba, byś to wytrzymał. Chce bowiem Bóg, byś się nauczył cierpieć utrapienie bez pociechy i byś Mu się całkowicie poddał i stał się z utrapienia pokorniejszy.
Nikt tak serdecznie nie odczuje męki Chrystusa, jak ten, komu zdarzyło się podobne rzeczy cierpieć.
Krzyż więc zawsze jest gotów i wszędzie cię oczekuje. Nie możesz uciec, gdzie byś nie pobiegł, dokądkolwiek bowiem przyjdziesz, siebie samego z sobą niesiesz i zawsze siebie znajdziesz. Czy się zwrócisz wzwyż, czy niżej, czy na zewnątrz, czy wewnątrz. I w tych wszystkich rzeczach znajdziesz krzyż. I jest rzeczą konieczną, byś wszędzie zachowywał cierpliwość, jeśli chcesz mieć wewnętrzny pokój i zasłużyć na wieczne laury.
Jeśli chętnie niesiesz krzyż, będzie cię niósł i doprowadzi do upragnionego celu, gdzie mianowicie będzie koniec cierpienia, lecz sam cel nie będzie miał końca. Jeśli niechętnie niesiesz krzyż, sam sobie sprawiasz ciężar i siebie samego bardziej obciążasz, a jednak musisz go wytrzymać. Jeśli odrzucisz jeden krzyż, inny bez wątpienia znajdziesz i być może cięższy.
Czy wierzysz, że możesz uniknąć tego, czego żadnemu ze śmiertelnych nie udało się ominąć? Któryż ze świętych w świecie był bez krzyża i utrapienia? Bo nawet Jezus Chrystus, nasz Pan, nie był jednej godziny bez cierpienia, jak długo żył. Trzeba było – rzecze – by Chrystus cierpiał i powstał z martwych (Łk 24, 46) i tak wszedł do swojej chwały (tamże, 26). I jakże ty szukasz innej od tej królewskiej drogi, która jest drogą świętego krzyża?
Całe życie Chrystusa było krzyżem i męczeństwem, a ty szukasz dla siebie spoczynku i radości? Błądzisz, błądzisz, jeśli czegoś innego szukasz, jak cierpieć utrapienia, całe to śmiertelne życie bowiem pełne jest bied i znaczone krzyżami.
A im ktoś wyżej postąpił w duchu, często tym cięższe krzyże znajduje. Z miłości coraz bardziej rośnie cierpienie wygnania swego. Ów tak wielorako doświadczony człowiek nie jest jednak bez ulgi ze strony pociechy. Czuje bowiem, że ze znoszenia swego krzyża wzrasta w nim wielki owoc.
Gdy bowiem dobrowolnie się mu poddaje, wszelki ciężar utrapienia zamienia się w ufność w Bożą pociechę. A im więcej ciało przez cierpienie wyczerpuje się, tym więcej wzmacnia się duch przez wewnętrzną łaskę.
A niekiedy na tyle wzmacnia się z odczucia utrapienia i przeciwności, z racji miłości upodobnienia się do krzyża Chrystusowego, że nie chce być bez bólu i udręczenia, wierzy bowiem, że tym milszy jest Bogu, im więcej i cięższych rzeczy dla Niego może znieść.
Nie jest to siła człowieka, lecz łaska Chrystusa, która tak wiele może i czyni w ciele słabym, że to, od czego w sposób naturalny ucieka i przed czym się wzdryga, do tego gorącością ducha się zabiera i miłuje.
Nie jest to po myśli człowieka nosić krzyż, krzyż kochać, poskramiać ciało i podbijać w niewolę, uciekać od zaszczytów, chętnie znosić zniewagi, gardzić samym sobą i chcieć być wzgardzonym, znosić przeciwności ze szkodami i nie pragnąć żadnej pomyślności na tym świecie.
Jeśli na siebie spojrzysz, niczego z tych rzeczy z siebie samego nie potrafisz. Lecz jeśli ufność pokładasz w Bogu, będzie ci dane męstwo z nieba i zostaną poddane twojej władzy świat i ciało. Nie będziesz bał się także wrogiego diabła, jeśli będziesz uzbrojony w wiarę i naznaczony krzyżem Chrystusa.
Usposób się więc jak dobry i wierny sługa Chrystusa do niesienia mężnie krzyża Pana twego, ukrzyżowanego za ciebie z miłości. Przygotuj się na znoszenie wielu przeciwności i wielu niewygód w tym nędznym życiu, bo tak z tobą będzie, gdziekolwiek byś był i taki stan naprawdę zastaniesz, gdziekolwiek byś się ukrył.
Tak to być musi. I nie ma innego sposobu na uniknięcie udręk ze strony bólu i różnego rodzaju zła, jak tylko byś znosił siebie. Z upragnieniem pij kielich Pański, jeśli pragniesz być Jego przyjacielem i mieć z Nim cząstkę.
Pociechy Bogu powierz. Niech czyni z nimi, jak Mu się będzie bardziej podobało. Ty zaś nastaw się na znoszenie udręk i uważaj je za największe pociechy, bo nie są godne cierpienia tego czasu, by zasłużyć sobie na przyszłą chwałę (Rz 8, 18).
Gdy do tego dojdziesz, że udręczenie będzie ci słodkie i będziesz w nim smakował dla Chrystusa, to bądź przekonany, że dobrze jest z tobą, znalazłeś bowiem raj na ziemi.
Jak długo ciężko ci przychodzi cierpieć i starasz się od tego uciec, tak długo źle się będziesz czuł i pójdzie za tobą wszędzie ucieczka przed udręką. Jeśli nastawisz się na to, po co tu być masz, mianowicie na cierpienie i umieranie, zaraz stanie się lepiej i znajdziesz pokój.
Nawet gdybyś był porwany do trzeciego nieba z Pawłem, nie miałbyś pewności, że nie będziesz znosił czegoś przeciwnego. Ja – mówi Jezus – ukażę mu, ile mu trzeba wycierpieć dla imienia mego (Dz 9, 16). Pozostaje ci więc cierpieć, jeśli podoba się miłować Jezusa i wiecznie Mu służyć.
Obyś był godny coś ścierpieć dla imienia Jezusowego! Jak wielka chwała pozostałaby ci, jaka radość dla wszystkich świętych Bożych, jakie byłoby zbudowanie bliźniego!
Wszyscy bowiem zalecają cierpliwość, chociaż nieliczni jednak chcieliby cierpieć.
Słusznie powinieneś chętnie troszeczkę pocierpieć dla Chrystusa, gdy wielu cięższe rzeczy znosi dla świata.
Wiedz to z pewnością, że wypada, byś wiódł życie umierania. A im kto więcej umiera dla siebie, tym więcej zaczyna żyć dla Boga.
Nikt nie jest zdatny do zdobycia nieba, jeśli nie poddał się znoszeniu przeciwności dla Chrystusa.
Nie ma nic Bogu milszego i nic dla ciebie zdrowszego na tym świecie, jak chętnie cierpieć dla Chrystusa. I gdyby ci przyszło wybrać, powinieneś raczej znosić dla Chrystusa przeciwności, jak wieloma pociechami być odświeżanym. Byłbyś bowiem bardziej podobny do Chrystusa i bardziej ukształtowany na modłę wszystkich świętych.
Nasza zasługa i postęp w naszym stanie nie polegają bowiem na wielu przyjemnościach i pociechach, lecz raczej na znoszeniu wielkich uciążliwości i udręk. Gdyby bowiem było coś lepszego i bardziej pożytecznego dla zbawienia ludzi jak cierpieć, Chrystus oczywiście okazałby nam to słowem i przykładem. Idących bowiem za sobą uczniów i wszystkich, którzy chcieliby Go naśladować, zachęca otwarcie do niesienia krzyża i mówi: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój i niech idzie za Mną (Mt 16, 24).
Po przeczytaniu więc i zbadaniu wszystkiego niech to będzie końcowym wnioskiem: Przez liczne udręki trzeba nam bowiem wejść do królestwa Bożego (Dz 14, 21).
***
Tomasz à Kempis, „Naśladowanie Chrystusa” (Księga II, rozdział 12)