Przyjaciel Jezusa i Maryi - święty Stanisław Kostka

02 wrz 2018
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

Stanisław Kostka (1550-1568) urodził się 28 grudnia 1550 roku w Rostkowie na Mazowszu w rodzinie szlacheckiej. W dzieciństwie był bardzo wrażliwym dzieckiem, dlatego pierwsze nauki pobierał w domu.

W wieku 14 lat razem ze swoim starszym bratem Pawłem został wysłany na dalszą naukę do szkoły prowadzonej przez jezuitów w Wiedniu, gdzie chłopcy dotarli 24 lipca 1564 roku.

Stanisław bardzo gorliwie przykładał się do nauki i szybko nadrobił zaległości. Poznał biegle język niemiecki i łacinę, czytał też ze zrozumieniem teksty greckie. Młodzieniec dbał jednak nie tylko o zdobywanie wiedzy, ale jeszcze bardziej, z pomocą obfitej łaski Bożej, kształtował swojego ducha wiary i modlitwy. Już wtedy wykazywał głęboką pobożność eucharystyczną, a także odczuwał bliskość i opiekę Maryi, której od najmłodszych lat powierzył pieczę nad swoją czystością serca. Bardzo głęboko pragnął cały - duszą i ciałem - należeć do Pana Jezusa.

W grudniu 1566 roku Stanisław ciężko zachorował. Mieszkał wtedy w domu, którego właściciel był protestantem i nie zgodził się, by do mieszkania przyszedł ksiądz z Najświętszym Sakramentem. Wtedy Komunii św. udzielił choremu Anioł z nieba, któremu towarzyszyła św. Barbara; tę świętą Stanisław otaczał zawsze wielką czcią.

Widząc pracę i duchowy entuzjazm pierwszych jezuitów, Stanisław zapragnął wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Ojcowie jednak nie

chcieli go przyjąć do nowicjatu, obawiając się negatywnej reakcji rodziców. Nie mogąc na miejscu zrealizować pragnienia poświęcenia się Bogu, młodzieniec postanowił uciec do Niemiec, by tam prosić o przyjęcie do zakonu. Dotarł do Dylingi, gdzie św. Piotr Kanizy poddał go próbie. Przez pewien czas Stanisław sprzątał pokoje i pomagał w kuchni. Potem prowincjał niemiecki odesłał go wraz z dwoma młodymi jezuitami do Rzymu. W liście polecającym napisał: Ten, kto prowadzony przez Chrystusa ten list przyniesie, a został wysłany z naszej Prowincji, to Stanisław, polski szlachcic, młodzieniec uczciwy i gorliwy. Nasi w Wiedniu nie ośmielili się go przyjąć, żeby się nie wydawało, że działają wbrew woli rodziny. Kiedy przybył do nas i chciał spełnić złożone już dawniej postanowienie (bo już przed laty całkowicie się oddał Towarzystwu, zanim do niego wstąpił), w Dylindze w konwikcie odbył przez jakiś czas próby i okazało się, że w posługach jest zawsze godny zaufania, a w powołaniu wytrwały. Młodzi wędrowcy dotarli do Rzymu 28 października 1567 roku. Do nowicjatu Stanisława przyjął generał zakonu, św. Franciszek Borgiasz.

Z wielką radością polski szlachcic włączył się w rytm życia nowicjackiego: chętnie się modlił, wykonywał prace domowe, posługiwał w szpitalu, słuchał konferencji ascetycznych. Regularnie prowadził rozmowy duchowe z opiekunem nowicjuszy. Dzięki wielkiej prostocie w zachowaniu, solidności w wypełnianiu codziennych obowiązków oraz duchowi modlitwy, Stanisław z każdym dniem zyskiwał sobie wielką sympatię.

W lipcu 1568 roku na skutek wielkich upałów Stanisław zachorował. Przeczuwał swój bliski koniec ziemskiej wędrówki i otwarcie, bez lęku o tym mówił, mimo że stan jego zdrowia nieco się polepszał. 15 sierpnia 1568 roku, w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, odszedł do Pana.

Lud Rzymu spontanicznie nazwał świętym młodego Polaka, który w całym świecie rozsławił naszą Ojczyznę, a dla wszystkich młodych stał się wzorem niesłychanego hartu ducha. W 1726 roku papież Benedykt XIV kanonizował Stanisława Kostkę.

Cyprian Kamil Norwid, urzeczony postacią młodego świętego, napisał wiersz A ty się odważ; oto jego fragment:

A ty się odważ świętym stanąć Pana
A ty się odważ stanąć jeden sam
Być świętym – to nie zlękły powstać z wschodem
To ogromnym być, przytomnym być!
Krocz – jasny, uśmiechnięty,
Na twarzy ten Chrystusa rys
Miłość
Święty aż po krzyż – przez krzyż – na krzyż!
Ty się wahasz? Ty się cofasz?
Ty się odważ świętym być!

Święty Stanisławie Kostko, patronie Polski i patronie młodzieży na całym świecie, każdego dnia ucz nas odwagi świętości w wiernym wypełnianiu tych czynów, które Pan sam dla nas przygotował.

 

Warto odwiedzić