Sakrament porażki - 4 VI 2017

04 cze 2017
ks. Bogdan Długosz SJ
 

Zesłanie Ducha Świętego
Ewangelia: J 20, 19-23

Karl Rahner ustawicznie podkreślał, że Bóg powołuje nas do siebie właśnie poprzez porażkę, poprzez życiową klęskę.

Można by mówić o „sakramencie porażki”. Bóg może zesłać na człowieka doświadczenie porażki, w którym może spotkać jednoczesną leczącą i wyzwalającą bliskość Boga. Gdy już nie mam nic, otwieram się na Boga, który z niczego tworzy coś nowego, który budzi umarłych i w klęsce daje zaczątek zwycięstwa.

Apostołowie są zamknięci w pomieszczeniu, które daje im poczucie iluzorycznego bezpieczeństwa. To co wydarzyło się w ostatnich dniach, kiedy stracili Mistrza, było dla nich ogromnie trudnym doświadczeniem porażki życiowej. Niektórzy z nich odeszli do „starych” miejsc i spraw, aby zapomnieć o tym, co się stało, i jakoś ułożyć sobie życie. Jednak to, co Karl Rahner nazywa „sakramentem porażki”, jakoś w nich pracowało, było widzialnym znakiem niewidzialnej łaski. I jak to bywa z sakramentem, w końcu w sposób nieoczekiwany okazało swoją siłę – zjawia się między nimi Ten, którego pogrzebali i pożegnali.

Przychodzący Jezus przynosi im pokój. Wprawdzie na zewnątrz nadal czai się niebezpieczeństwo, na rękach Jezusa nadal pozostają ślady gwoździ, ale w sercu Apostołów rodzi się powoli pewność, że Bóg zwyciężył śmierć, a więc to co nieuchronne i pewne dla wszystkich. Ten pokój to przekonanie, że Bóg jest bliski i przeprowadza przez każdą sytuację. Pokój nie oznacza spokoju i bezpieczeństwa na zewnątrz, ale oznacza łaskę zaufania Bogu. Wzorem jest sam Jezus, który przyjął śmierć, wierząc, że Bóg jest od niej potężniejszy. I owego pierwszego dnia tygodnia przyszedł im to powiedzieć, a może jeszcze bardziej pokazać: A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok.

 

Warto odwiedzić