Misjonarka z Karmelu - Teresa z Lisieux

30 paź 2016
Joanna Szubstarska
 

Z Siostrą Marie-Celine OCD z Karmelu Notre Dame de Surieu (Francja) rozmawia Joanna Szubstarska.

Joanna Szubstarska: Teresa z Lisieux, karmelitanka, jedna z najbardziej znanych świętych naszych czasów, widziała swoje ubóstwo, dlatego wszystko było dla niej darem od Boga. W jaki sposób okazywała wdzięczność Najwyższemu?

Siostra Marie-Celine: Święta Teresa jednocześnie widziała swoje ubóstwo i doświadczała Boga, doświadczała miłosiernej Miłości, której ufała. W Rękopisie A pisała: Wiem to: „ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje” (Łk 7, 47), ale wiem także, że Jezus wybaczył mi więcej niż świętej Magdalenie, gdyż wybaczył mi przed czasem, zapobiegając mojemu upadkowi (38). Teresa opierała się na wierze w Boga, ubogacała się Pismem Świętym, życiem sakramentalnym. To rozpalało jej pragnienie dokonywania aktów miłości na wzór Chrystusa. To na drodze odpowiedzi na tę miłość Teresa wzrastała aż do ofiarowania się 9 czerwca 1895 r. tej Miłości miłosiernej.

Swą wdzięczność i miłość do Boga Teresa wcielała w życiu codziennym. Pragnęła, aby miłość poruszała całe jej życie: Tak, mój Umiłowany, oto jak spala się moje życie... Nie mam innego sposobu, aby udowodnić Ci swoją miłość, niż rzucić Ci kwiaty, to znaczy nie pozwolić zmarnować się żadnej ofierze, żadnemu spojrzeniu, żadnemu słowu, korzystać z wszystkich najmniejszych rzeczy i czynić je dla miłości... Chcę cierpieć przez miłość i nawet cieszyć się przez miłość, w ten sposób rzucałabym kwiaty przed Twój tron; nie doświadczyłabym tego bez ogołocenia dla Ciebie... (Rękopis B, 4).

Po kilku latach spędzonych za murami klasztoru karmelitańskiego Teresa miała już jasno zakreśloną drogę. Czy ta „mała droga” pociąga także dziś jej czcicieli?

Teresa przeżywała drogę wzrostu duchowego etapami, które są zaznaczone jako jej uzdrowienie uśmiechem Najświętszej Panienki (1883), łaską Bożego Narodzenia (1886), ale jej rozwój brał początek w czasie podnoszenia jej małej stopy z wytrwałością, od nawrócenia do nawrócenia. Kilka miesięcy przed swą śmiercią nie wahała się napisać: oczekuję każdego dnia, aby odkryć w sobie nowe niedoskonałości.

„Mała droga”, jaką Teresa odkrywała w Karmelu i którą wcielała w życie codzienne, i dzisiaj przyciąga wielu ludzi. Jest to droga przyjaźni, zażyłości z Jezusem. Rozróżniamy pięć jej elementów:

– pragnienie bycia świętą: Tak, odnalazłam swoje miejsce w Kościele i miejsce to, o mój Boże, to Ty, które mi je dałeś... w Sercu Kościoła, mej Matki, będę Miłością... tak będę wszystkim... tak moje marzenie zostanie spełnione!!!;

– akceptacja swej słabości, którą karmelitanka przeżywała świadomie, przyjmując ograniczenia ludzkie jako stworzenia wobec swego Stwórcy;

– wytrwałość w walce, aby pragnienie świętości ziściło się bez zniechęcenia, bez buntu i zwątpienia;

– śmiała ufność w opuszczeniu, wiara w Boga;

– uznanie, że wszystko jest darem, że Bóg jest Miłością.

Możemy również dodać dwa inne składniki tej „małej drogi”. Jest to droga dla wszystkich, i niekoniecznie trzeba czynić wielkie dzieła (Rękopis A, 32), ale dokonując małych rzeczy, kruszyć miłość własną (Rękopis A, 77) i wieść życie ukryte w Bogu. I jest to droga ubóstwa duchowego i ufności.

Począwszy od lutego 1895 r., Teresa oznaczała swe listy jako „Mała Teresa”, gdyż uświadamiała sobie, jak Bóg jest miłosierny. Bóg zniża się do nas, kocha nas, każdego miłością bezinteresowną, miłosierną i żebrzącą o naszą miłość. To, co podoba się Bogu, to widzieć mnie kochającą swą małość i moje ubóstwo, to ślepa nadzieja, jaką mam w Jego miłosierdziu... Oto mój jedyny skarb. Droga Matko chrzestna, dlaczego skarb ten nie byłby twoim? – pisała karmelitanka w jednym ze swoich Listów (List 197, 17 IX 1896, do Siostry Marii od Najświętszego Serca).

Na tej drodze Teresa nam towarzyszy, wstawiając się za nami do Boga.

Teresa zmarła w 1897 r., została kanonizowana w 1925. Pius X przepowiedział, że zostanie uznana największą świętą naszych czasów. W 1937 r. kardynał Pacelli, gdy konsekrował poświęconą jej bazylikę w Lisieux, nazwał św. Teresę małym tabernakulum żywego Boga. Jak rozwija się nabożeństwo do Świętej?

Możemy wskazać znaczące daty w rozwoju kultu Świętej. W 1992 r. publikacja Dzieł zebranych Teresy z Lisieux w jednym tomie umożliwia dotarcie do wszystkich jej dzieł (bardzo szybko zostały one przetłumaczone, dziś istnieją w ponad 46 różnych językach). W roku 1994 jeden z relikwiarzy rozpoczął pielgrzymkę po całym świecie. Wszędzie, gdzie przechodzi, nie pozostaje obojętny zarówno dla wierzących, jak i niewierzących, chrześcijan i wyznawców innych religii. Wielu skorzystało i odkryło obecność świętej karmelitanki, jej „małą drogę”, która zwraca serca ku Bogu.

Jan Paweł II 19 X 1997 r. ogłosił Teresę z Lisieux doktorem Kościoła. Jej „mała droga” jest dla wszystkich! Dziś wydawanych jest wiele książek. Karmel w Lisieux pozwala na skorzystanie ze strony internetowej z archiwów na temat św. Teresy z Lisieux: www.archives-carmel-lisieux.fr. Pobożność wielu wzrasta – sądzę tak na podstawie świadectw tych, którym Teresa pomogła na ich drodze wiary.

– Dlaczego – mimo że była siostrą klauzurową – została patronką misji i misjonarzy?

Modlitwa Teresy prowadziła ku zażyłej więzi z Bogiem i Jego Synem Jezusem, była modlitwą apostolską. W Rękopisie karmelitanka pisała, że Pan przywrócił siłę jej zagubionej duszy w wieku czterech i pół roku. I dalej: Uczynił ze mnie łowcę dusz, odczuwałam wielkie pragnienie pracy na rzecz nawrócenia grzeszników. Czułam w jednym słowie „dobroczynność”, które dotarło do mego serca, potrzebę zapomnienia o sobie (Rękopis A, 45). Za murami klasztoru to pragnienie misjonarskie nie przestawało wzrastać. Teresa towarzyszyła swą modlitwą, ale także radą duchową ojcom Belliere i Roulland. W Karmelu w Lisieux zaistniał również projekt utworzenia Karmelu w Sajgonie, jedynie stan zdrowia przeszkodził wyjechać Teresie, która była wyznaczona do tego dzieła.

Dla Teresy modlić się oznaczało wstawiać się, ale przede wszystkim łączyć się, ofiarować się Jezusowi i oddawać Mu wszystkie swoje małe i duże starania. Chora, kontynuowała i łączyła modlitwę ze swoimi cierpieniami: Spotkałam ją spacerującą z trudem i można powiedzieć, że u kresu sił. „Zrobisz lepiej, powiedziałam jej, gdy odpoczniesz, ten spacer nie przyniesie ci nic dobrego w takim stanie; będziesz wyczerpana i to wszystko”. „To prawda, odpowiedziała, ale wiesz, co daje mi siły? Tak, spaceruję dla misjonarza. Myślę, że tam, daleko, jeden z nich jest być może wyczerpany na swej drodze apostolskiej i, aby zmniejszyć jego zmęczenie, ofiaruję swoje w dobrym Bogu” (Ostatnie słowa do s. Marii od Najświętszego Serca, maj 1897).

Czyż nie powiedziała: Ach! To modlitwa, to ofiara, od których mam siłę, są to niewidoczne armie, które Jezus mi dał, mogą one bardziej niż słowa dotknąć mej duszy, doświadczałam ich często (Rękopis C, 24). Wiara Teresy w potęgę modlitwy nie zawodziła jej, tak kończy: To, czego Archimedes nie mógł otrzymać, dlatego że jego prośba nie była w ogóle zwrócona do Boga i była uczyniona jedynie z punktu widzenia materialnego, Święci otrzymali w pełni. Wszechmocny dał im punkt oparcia: Siebie samego i jedynie Siebie. Jako środek działania: Modlitwę, która otacza ogniem miłości i w ten sposób unosili świat, i tak Święci jeszcze wojujący wznoszą go i do końca świata przyszli Święci także będą go wznosić (Rękopis C, 36).

Pius XI, ogłaszając 14 XII 1927 r. na prośbę 225 biskupów misjonarzy Teresę główną patronką misji (jednocześnie ze św. Franciszkiem Ksawerym), potwierdził, że modlitwa i misja są nierozłączne. Jezus mówił swoim uczniom: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo (Mt 9, 37-38). Święta Teresa od Dzieciątka Jezus i Przenajświętszego Oblicza daje nam piękny przykład do naśladowania.

Dziękuję za rozmowę

 

Warto odwiedzić