Zapalona pochodnia - 7 VIII 2016

06 sie 2016
ks. Bogdan Długosz SJ
 

19. Niedziela zwykła;
Ewangelia: Łk 12, 32-48

W życiu ważne jest to, na co czekamy, czego się spodziewamy i czego pragniemy. Każdy, kto spodziewa się i wyczekuje przyjścia Pana (czyli obietnicy, którą Jezus pozostawił), ma w sobie życie wieczne samego Boga i już jakoś zanurzony jest w wieczności. W Ewangelii słyszymy zachętę do gotowości i czujności. Te postawy zakorzenione są w teraźniejszości, ale wychylają się w kierunku przyszłości. Chrześcijanin to ktoś, kto nie daje się uwięzić w ograniczonym horyzoncie tego co postrzegalne, materialne, w obszarze problemów, braków, zbytnich trosk. Symbol zapalonej pochodni służy do tego, aby nie zgubić się na krętych drogach codziennego życia. Aby codzienne sprawy nie zakryły i nie ostudziły pragnienia nieba, a tym samym nie uwięziły nas w teraźniejszości.

Bądźcie gotowi, czuwajcie kiedy Pan przyjdzie, nie jest wezwaniem do ciągłego myślenia o śmierci (bo przecież nie wiemy, kiedy ona nastąpi). Takie nieustanne myślenie mogłoby prowadzić do postawy, która pojawiła się już w pierwszej gminie chrześcijańskiej – oczekiwania na szybkie powtórne przyjście Jezusa i niepodejmowania codziennych obowiązków. Paweł Apostoł występował przeciw tej tendencji i demaskował ją jako żerowanie na wspólnocie i poddawanie się pokusie.

Być gotowym to dbać o czyste sumienie, czyli życie w łasce uświęcającej i relacji do Boga. To życie w taki sposób, aby nie obawiać się śmierci, gdyż idę do Tego, którego poszukuję, pragnę i którego w różnej formie odnajduję na drogach codziennego życia. Taka postawa, zakorzeniona w teraźniejszości, ale wychylona w kierunku przyszłości rodzi w nas pokój płynący z poczucia bliskości Ojca. I nawet jeśli na horyzoncie pojawia się choroba czy niebezpieczeństwo śmierci, mamy nadzieję, że idziemy do Tego, którego znamy i który na nas czeka z otwartymi ramionami.

 

Warto odwiedzić