Ali Agca– sowiecki najemnik?

31 Maj 2016
Filip Musiał
 

13 maja 1981 r. świat obiegła wiadomość o zamachu na Jana Pawła II. Zdjęcie podtrzymywanego papieża, osuwającego się na siedzenie odkrytego samochodu stało się jedną z najbardziej znanych fotografii na świecie.

Symbolicznej rangi nabrało późniejsze wybaczenie zamachowcy przez Jana Pawła II. Dzisiaj – 35 lat po zamachu – wiemy, kim był Ali Agca, ale wciąż nie potrafimy udowodnić, na czyje zlecenie pociągał za spust.

Zasłona kłamstw

W ostatnich latach dwie osoby odgrywały kluczową rolę w wyjaśnieniu tej sprawy: zastępca redaktora naczelnego „Gościa Niedzielnego” – dr Andrzej Grajewski oraz prok. Michał Skwara, który w Instytucie Pamięci Narodowej prowadził śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II. W dwóch książkach – z których jedna zawiera przetłumaczone na język polski stenogramy zeznań Ali Agcy – starają się spośród kłamstw wydobyć prawdę m.in. o zleceniodawcach zamachu.

Niczego nie da się stwierdzić na pewno, dokumentacja komunistycznych tajnych służb została w większości zniszczona, a archiwa pozostałe po ZSRS są niedostępne. Jednak Grajewskiemu i Skwarze udało się przedstawić spójną, wiarygodną hipotezę.

Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na dwie warstwy historii zamachu – propagandową i rzeczywistą. Ta pierwsza dominowała w najbliższym czasie po 13 maja, druga z trudem przebija się spod zasłony tej pierwszej.

Według wersji propagandowej Ali Agca miał być samotnym zamachowcem reprezentującym środowisko tureckich prawicowych ekstremistów muzułmańskich. Tę wersję usiłował prezentować zamachowiec w czasie pierwszego śledztwa i procesu zakończonego w lipcu 1981 r. W czasie drugiego procesu, który toczył się w latach 1985-1986, Agca starał się przekonać otoczenie, że jest szaleńcem – m.in. twierdząc, że jest… Chrystusem. W żadnym ze śledztw nie zgłębiano wątku udziału w zamachu tajnych służb państw komunistycznych. To o tyle zaskakujące, że w czasie drugiego śledztwa Agca składał zeznania, które niewątpliwie świadczą o zaangażowaniu bułgarskiej bezpieki w przygotowania do zamachu, a w tle pojawiają się służby sowieckie.

Bułgarski trop

Co może więc wskazywać na udział komunistów w przygotowaniach do zamachu? Andrzej Grajewski wskazuje na kilka kręgów osób zamieszanych w wydarzenie z 13 maja. Za zleceniodawców uznaje przywódców sowieckiego imperium z Leonidem Breżniewem na czele. Koncepcję zamachu przygotował zapewne pion wywiadu sowieckiego KGB lub wywiad wojskowy – czyli GRU. Tajne służby bułgarskie miały być wykonawcą planu – a ich udział w przygotowaniach historyk i prokurator udowadniają w sposób bezsprzeczny. Od sierpnia 1980 r. do 13 maja 1981 r. Agca pozostawał w bliskim kontakcie na pewno z trzema funkcjonariuszami bułgarskiej bezpieki: Todorem Ajwazowem, Siergiejem Antonowem i Jelio Wasiliewem. Zabezpieczali oni przygotowania do zamachu i mieli zapewnić Agcy możliwość ucieczki z Placu św. Piotra – droga ewakuacji była przygotowana, jednak zamachowiec nie zdołał z niej skorzystać. W jego zeznaniach pojawiają się także nazwiska innych funkcjonariuszy bułgarskich służb, z którymi się miał kontaktować, choć chyba nie była to systematyczna łączność. Kolejnym kręgiem, który miał zarazem zapewniać propagandową zasłonę całej operacji, było tureckie środowisko przestępcze działające na pograniczu bułgarsko-tureckim. Wreszcie na samym dole tej piramidy odnaleźć możemy Turków, którzy bezpośrednio pomagali Agcy w zorganizowaniu zamachu i zapewniali mu wsparcie.

Ta bardzo skomplikowana konstrukcja miała sprawić, by podejrzenia zostały skierowane w nieodpowiednią stronę i by prawdziwi zleceniodawcy zamachu na zawsze pozostali w cieniu.

Dezinformacja i zagadkowe śmierci

Na rzecz powyższej hipotezy świadczą działania bułgarskich tajnych służb podjęte tuż po zamachu. Błyskawicznie zaangażowały się one w operacje dezinformacyjne. Od czerwca 1981 r. realizowały operację o kryptonimie „Erozja”, która miała utwierdzać opinię publiczną o związkach Agcy z tureckimi nacjonalistami. Mniej więcej w tym samym czasie, a więc na długo przed tym, gdy wątek bułgarski pojawił się po raz pierwszy w zeznaniach Agcy, Bułgarzy nawiązali współpracę ze wschodnioniemiecką Stasi, której zadaniem – w ramach „Operation Papst” – było w istocie to samo, a więc odwracanie uwagi od wątku bułgarskiego.

Ciekawe jest także to, że w połowie lat 80., w czasie drugiego procesu, Agca zaczął sporo mówić o wątku bułgarskim, jednak po wizycie, jaką złożyli mu w więzieniu bułgarscy sędziowie, całkowicie zmienił zeznania i zaczął udawać szaleńca. Później twierdził, że Bułgarzy grozili śmiercią jemu oraz jego rodzinie, jeśli nie zmieni kierunku zeznań. Oczywiście sędzia Stefan Markow Petkow zaprzeczył, by kiedykolwiek groził zamachowcowi.

Pech prześladował także ludzi, którzy mogliby naświetlić niektóre elementy operacji prowadzącej do zamachu na Placu św. Piotra. Jeszcze w latach 80., przed ekstradycją do Włoch, zmarł Bekir Celenk – bardzo ważna postać łącząca turecką mafię z bułgarskimi służbami. W 1996 r. w wypadku samochodowym w Turcji zginął Abdullah Catli – blisko współpracujący z Agcą. Dwa lata później w tureckim więzieniu powiesił się inny z wspierających Agcę Turków – Mehmet Sener. Los nie oszczędził także funkcjonariuszy bułgarskiej bezpieki. W 1986 r. w wypadku samochodowym zginął gen. Wasyl Kocew – zwierzchnik bułgarskiego wywiadu, blisko współpracujący z Sowietami. W roku 1992 samobójstwo popełnił gen. Stojan Stojanow, wiceminister spraw wewnętrznych nadzorujący zapewne przygotowania do zamachu. Todor Ajwazow, z którym Agca się spotykał w Sofii i Rzymie, zmarł po postrzale w czasie polowania w 1997 r.

 

Warto odwiedzić