Szukać właściwego

01 Maj 2016
Katarzyna Łysoń
 

Każdy kiedyś czegoś szukał. Może jakiejś zgubionej rzeczy, bardziej lub mniej cennej. A może kogoś? Są tacy, co szukają igły w stogu siana – nie do pozazdroszczenia – albo tacy, co szukają dziury w całym, a to chyba jeszcze gorzej…

Ale zdarza się też szukać czegoś ważniejszego. Każdy – czy sobie z tego zdaje sprawę, czy też nie – szuka miłości. Albo przyjaźni, szczęścia, wspólnoty, czyli bycia z drugimi i dla drugich, co także jest niczym innym, jak właśnie miłością.

Jezus kiedyś powiedział bardzo znamienne słowa: Szukajcie, a znajdziecie, proście, a otrzymacie, kołaczcie, a będzie wam otworzone. Usłyszałam pewnego razu te słowa podczas niedzielnej Mszy św. i chociaż słyszałam je już tyle razy, poczułam się tak, jakbym je słyszała po raz pierwszy w życiu. Uderzyły mnie swoim głębokim sensem, głębszym, niż wydawało mi się do tej pory. Do tej pory bowiem rozumiałam je tak: jeżeli będziemy wytrwali w swoich poszukiwaniach, prośbach, modlitwach – w końcu osiągniemy zamierzony cel. I tyle.

I tyle??? Przecież Jezus zawsze dotrzymuje danego słowa. Zawsze. W obliczu tej prawdy słowa te napełniają ogromną nadzieją, w zasadzie pewnością. Ale z drugiej strony, jeśli mocno w nie wierzymy, brzmią strasznie. W zależności od nas samych mogą być zarówno błogosławieństwem, jak i przekleństwem – wszystko zależy od tego, czego tak naprawdę w swoim życiu z największym utęsknieniem szukamy. Przecież tylekroć zdarza się ludziom – mnie i Tobie – szukać zupełnie niewłaściwych rzeczy! Szukamy przyjaźni i miłości – ale przyjaźni w sensie posiadania kogoś na własność, w sensie dostawania, korzystania, doznawania. I właśnie taką ją dostajemy. Nie czujemy się z tym dobrze, szukamy pomocy, „uzdrawiamy” nasze relacje międzyludzkie i związki uczuciowe na wszelkie sposoby – a dostajemy dokładnie to, czego szukamy.

Szukamy szczęścia. Ale nazywając szczęściem dobra materialne, pieniądze, powodzenie, sławę i wszystko to co piękne i kuszące, ale zewnętrzne – nie dziwmy się, że nie czujemy się szczęśliwi, otrzymujemy właśnie takie szczęście, o jakie prosimy.

Szukamy prawdy. Tylko czy to, co my nazywamy prawdą, rzeczywiście nią jest? A może szukamy tylko tak zwanej prawdy, która brzmi tak, jak chcielibyśmy, żeby brzmiała? Prawdy o wszystkim i wszystkich, oprócz siebie. Jeżeli szukamy tylko części prawdy, tyle tylko dostajemy.

Szukamy pełni życia. Chcemy poczuć jego smak. Ale jeśli oznacza to dla nas tylko zabawę, przygody, to pewnego dnia poczujemy w sercu pustkę i zaczniemy mieć pretensje do Pana – gdzie jest ta „pełnia życia?”. Ale to nie On każe nam uciekać od smutku w oczach i dłoni wyciągniętej w geście prośby. To także jest życie, ale my otrzymujemy taką pełnię, o jaką prosimy.

A jeśli szukamy zemsty, poniżenia, krzywdy... chyba lepiej byłoby, gdyby Bóg czasem nie dotrzymywał obietnic. Ale On dotrzymuje. Dlatego tak ważne jest nauczyć się prosić o właściwe rzeczy i właściwych rzeczy pragnąć.

Jeśli czujesz, że nie znalazłeś jeszcze tego, czego szukasz, spróbuj zastanowić się, czy szukasz w swoim życiu tego, czego naprawdę pragniesz. Innymi słowy, zdefiniuj po prostu swoje pojęcia o podstawowych dla Ciebie sprawach. Uświadom sobie, co tak naprawdę jest Twoim celem, Twoją miłością, Twoją prawdą, Twoją pełnią życia i Twoim szczęściem, i wieloma innymi sprawami.

I czy rzeczywiście, gdy już otrzymasz to, o co wytrwale prosisz, będziesz naprawdę zadowolony? Oby się okazało, że jednak naprawdę wiesz, czego szukasz. Pozostaje tylko życzyć wytrwałości.

 

Przeczytaj także

Warto odwiedzić