Ateizm

04 sty 2013
ks. Jerzy Sermak SJ
 

W powojennym czasie wojującego ateizmu kościoły były pełne, a dzisiaj, kiedy wydaje się, że nikt w wierze nie przeszkadza, pustoszeją. Dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych. Czym taką postawę można tłumaczyć? - Józef.

Wydaje mi się, że w czasie komunistycznej propagandy w naszej części Europy sytuacja była bardziej przejrzysta. Naprzeciw siebie stały dwa ewidentnie wrogie sobie obozy: państwo i Kościół. To co państwowe było ateistyczne, odrzucające i walczące z tym co Boże, kościelne i religijne. Państwowe, a więc ateistyczne były przede wszystkim szkoły i uczelnie. Tam przecież kształtowano nowe pokolenie – ludzi wychowywanych bez wiary i bez Boga. Ci, którzy się takiej edukacji poddali, mogli liczyć na wszelkie przywileje i dobra materialne. Moim zdaniem, to czego byliśmy świadkami w powojennej historii Polski, nazwałbym raczej antyteizmem, czyli walką z Bogiem i negowaniem Jego istnienia. Największym wrogiem dla tej opcji wychowania był Kościół, nauczający o Bogu żywym i zatroskanym o człowieka i świat.

Kościół wskazywał, że wierzący człowiek powinien dbać nie tylko o to, co służy ciału, ale przede wszystkim o to, co ubogaca ducha i co świadczy o prawdziwej wartości człowieka. Wydaje się, że podział społeczeństwa był prosty. Ludzie, którzy ulegli propagandzie komunistycznej i dbali jedynie o dobrobyt materialny, często nie tyle z przekonania, ile ze względów praktycznych, poddawali się ideologii materialistycznej, czyli bezbożnej. Ci natomiast, którzy opierali się na wartościach duchowych, wyniesionych i pielęgnowanych w domach, trwali mocno w wierze, przy Bogu i Kościele. Oni to zapełniali kościoły i salki katechetyczne, choć często przychodziło im za to płacić cenę gorszych warunków materialnych i trudności zawodowych.

Wygląda na to, że po przełomie lat 80. i 90. ubiegłego stulecia wszystko się odmieniło. Żyjemy w wolnej Polsce, gdzie każdy może kształtować swoje życie według własnej woli i wartości, które przyjmuje za swoje. Mnie się jednak wydaje, że właśnie teraz wojujący antyteizm przekształcił się w ateizm. Wyraża on postawę człowieka obywającego się w swoim życiu bez Boga. Nie walczy z Bogiem, ale się Nim nie interesuje, Bóg nie jest mu do niczego potrzebny, a nawet swoim istnieniem i przykazaniami po prostu przeszkadza. Dzisiaj materializm ideologiczny przerodził się w materializm praktyczny. Dla człowieka, który mu ulega, przestaje być ważne to, kim jest, ale za to liczy się to, co ma. Bo dopiero taki „posiadający” może coś zdziałać, z takim liczą się inni. Dzisiejszy ateizm w miejsce Boga stawia człowieka. Niestety, ta forma ateizmu dotyka także ludzi wierzących i praktykujących. Nawet jeśli wierzą w Boga, to w swoim życiu postawą etyczno-moralną abstrahują od świadomości istnienia i działania Boga. Tacy dzisiejsi ateiści nie walczą, a nawet nie negują istnienia Boga, ale w rzeczywistości z Bogiem się nie liczą. Nie potrzebują Jego miłości, przebaczenia, miłosierdzia, Opatrzności… Ten brak konsekwencji życiowej nie jest obecnie zjawiskiem rzadkim i świadczy o niedojrzałości religijnej i jakimś infantylizmie moralnym, polegającym na usypianiu czy zagłuszaniu sumienia. Takie postawy szerzą się w naszym społeczeństwie, tym bardziej że są podsycane przez media, reklamę i tzw. kulturę masową.

Katechizm Kościoła Katolickiego podaje niektóre przykłady szerzącego się dzisiaj ateizmu: Często spotykaną postacią ateizmu jest materializm praktyczny, który ogranicza potrzeby i ambicje człowieka do przestrzeni i czasu. Humanizm ateistyczny błędnie uważa, że człowiek jest „sam sobie celem, sam jedynym sprawcą i demiurgiem swojej własnej historii”. Inna postać współczesnego ateizmu oczekuje wyzwolenia człowieka na drodze wyzwolenia gospodarczego i społecznego, któremu – jak twierdzi – „religia z natury swej stoi na przeszkodzie, gdyż budząc nadzieję człowieka na przyszłe, złudne życie, odstręcza go od budowy państwa ziemskiego” (2124).

Dzisiaj przed Kościołem stoi trudne zadanie nie tyle udowodnienia istnienia Boga, ile raczej wskazania współczesnemu człowiekowi na względność rzeczy światowych, na przemijanie tego, w czym pokłada nadzieję, i wskazanie na wartość rzeczy nieprzemijających, które są jedynym godnym celem człowieka.

 

Warto odwiedzić