Trudne uczucia chrześcijanina

14 Maj 2014
ks. Jacek Poznański SJ
 

Z szerokiej gamy stanów uczuciowych i emocjonalnych chyba najczęściej doświadczamy tych trudnych i bolesnych. Radosne, przyjemne, pozytywne uczucia i emocje to jakby wyspy na ogromnym oceanie ciemnym i wzburzonym.

Wielu z nas opisałoby najczęstsze swoje doświadczenia jako zmaganie, wzdychanie, może udręka, przedzieranie się przez mrok, poczucie beznadziejności niektórych sytuacji, smutek przemijania czasu, osób, miejsc i wszystkiego. Wielu osobom takie przeżycia nie pomagają w wierze. Niektórzy są nawet przygnębieni, bo wierzą, modlą się i praktykują wiarę, a jednocześnie doświadczają tylu szkodliwych uczuć.

To prawda, otacza nas sporo negatywności. Trudno nie reagować źle na skierowaną w nas złośliwość, lekceważenie, arogancję, chciwość, nieżyczliwość, chamstwo, oszustwo, kłamstwo, zdradę, zrywanie więzi i relacji, obmowę, ranienie i jątrzenie ran itd. Sprawianie przykrości pełni wiele funkcji, zwłaszcza w życiu tych ludzi, którym brakuje dojrzałości ludzkiej i duchowej. Na pewno trzeba uczyć się znoszenia tych emocji. Należy zadbać o wsparcie: odpowiedni styl życia, w którym jest czas na czynny odpoczynek, wyciszenie, refleksję i modlitwę; krąg przyjaciół, a w trudniejszych przypadkach zaufane osoby, kierownika duchowego, terapeutę czy psychiatrę, którzy cierpliwie wysłuchają i mądrze pomogą przeżyć negatywne emocje. Warto o tym pomyśleć zawczasu, bo w trudnych chwilach człowiek ma tendencję do zamykania się, ulega jakby paraliżowi, nie chce mu się szukać, jest wycofany, a nawet popada w stany depresyjne.

 

Biblia o uczuciach

Dla osoby wierzącej szczególnym sposobem podejścia do negatywnych uczuć jest kontakt ze Słowem Bożym zawartym w Biblii. Pismo Święte to zapis autentycznego ludzkiego doświadczenia. Całego doświadczenia. Teksty biblijne wyrażają całą przestrzeń ludzkich stanów egzystencjalnych: od bezbożności i ateizmu do głębokiej przyjaźni i zażyłości z Bogiem. Od dziękczynienia za zdrowie, bogactwo, przyjaciół, pomyślność, po pełne jęku zawodzenie nad własnym nieszczęściem, chorobą, śmiercią. Od rozpustnego pożądania po czułą bliskość i czystą więź. Od najwyższej szlachetności do najgłębszej podłości. Biblii nie są obce nasze najgorsze odczucia i myśli: nienawiść, zemsta, złorzeczenia i przekleństwa. Przykładowo w Psalmie 109 czytamy: Niechaj jego synowie będą sierotami, a jego żona niech zostanie wdową! Niech jego dzieci wciąż się tułają i żebrzą, i niech zostaną wygnane z rumowisk! Niechaj lichwiarz czyha na całą jego posiadłość, a obcy niech rozdrapią owoc jego pracy! (9-11). Według o. X. Perrin OSB złorzeczenia to szczególne zaproszenie do zejścia w głębokości własnego „ja”. Stwarzają one niejako przestrzeń dla uwalniającego wyrażenia porywów nienawiści i śmierci i zintegrowania ich z chrześcijańską modlitwą. Modlitwa nie powinna uciekać w świat pozbawiony konfliktów, maskować faktów, że ludzkie serce jest nieraz pełne dramatycznych sprzeczności i mroków.

 

Biblia jako speculum et medicamentum

Teksty biblijne odbijają jak lustro całe życie człowieka. Biblia chce dać nam odczuć, że Bóg rzeczywiście nas rozumie, pragnie wejść w nasze życie i być blisko naszych dramatów, wstrząsów i rozterek. Więcej, daje nam słowa, słowa Pisma Świętego nasycone Bożym Duchem, abyśmy mogli wyrazić własne doświadczenia, nimi się modlić, przynosić je i ofiarować Ojcu. Jak wyjaśnia M. Fiedrowicz, św. Augustyn wskazuje na dwustopniowy proces, który przechodzi ten, kto modli się zwłaszcza Księgą Psalmów. Po pierwsze, natchnione słowa biblijne niejako asymilują się, upodabniają się do myśli tego, który jest atakowany, bezradny, zraniony; i odzwierciedlają jego rozpaczliwe pytania. Duch Boży w tych słowach stara się współodczuwać z cierpieniem i zagubieniem człowieka. Ale w drugim kroku modlący się człowiek sam upodabnia się do słów psalmów, a za pomocą zawartej w nich Bożej mądrości może znaleźć uleczenie dla własnego bólu. Ta terapeutyczna metoda opiera się na tzw. admirabile commercium, swoistej „cudownej wymianie”. Słowa psalmu upodobniają się do chorego, który otrzymuje uleczenie dokładnie przez to, że ze swojej strony, wymawiając te słowa, upodabnia się do nich. W ten sposób Biblia, zdaniem św. Augustyna, proponuje zarówno speculum zwierciadło i diagnozę naszej wewnętrznej sytuacji uczuciowej, ale także medicamentum – możliwość terapii afektywnego życia (por. Enarrationes in Psalmos 93, 9 i 27). Nie musimy przed Bogiem ukrywać ani tłumić czy spychać naszych uczuć, nawet najgorszych. On chce je uzdrowić: On leczy złamanych na duchu i przewiązuje im rany (Ps 147, 3).

Św. Augustyn był przekonany, że w Biblii chodzi nie tylko o właściwe widzenie świata przez wierzącego, o jego myśli, lecz także o jego uczucia i ich przemianę, nawrócenie i uporządkowanie (por. cel św. Ignacego Loyolii w Ćwiczeniach duchowych). Bogu zależy na naszych uczuciach, przeżyciach i afektach. Mamy być zbawieni razem z nimi. Oczywiście nie może to być jedyny sposób podchodzenia do uczuć, bo nie możemy ulegać pokusie redukowania człowieczeństwa jedynie do sfery duchowej. Ale dzięki Słowu Bożemu chrześcijanin może pójść w pracy nad uczuciami dalej niż niewierzący: może je włączyć w historię zbawienia i uświęcenia.

 

Przeczytaj także

ks. Stanisław Biel SJ
ks. Robert Grzywacz SJ
ks. Stanisław Groń SJ
ks. Bogdan Długosz SJ
Papież Franciszek
ks. Stanisław Biel SJ
Papież Franciszek
ks. Jerzy Sermak SJ

Warto odwiedzić