Wydajcie owoce nawrócenia - 8 XII 2013

06 gru 2013
ks. Artur Wenner SJ
 

2. Niedziela Adwentu
Ewangelia: Mt 3, 1-12

Pan Jezus chętnie przychodził do ludzi słabych i grzesznych, bo nie zdrowi potrzebują lekarza, ale ci którzy się źle mają. Jednak trzeba też powiedzieć, że wielu grzeszników poszukiwało Jezusa, widząc w Nim ratunek dla siebie.

Tak do faryzeusza Szymona, który gościł Jezusa, przybyła kobieta grzeszna i padła Jezusowi do nóg z płaczem, a  potem namaściła Mu stopy olejkiem. Zacheusz, by zobaczyć Jezusa, wspiął się na sykomorę. W bliskiej perspektywie nadejścia królestwa niebieskiego nad Jordan przybywało wielu grzeszników, aby przyjąć z rąk Jana Chrzciciela chrzest nawrócenia. Na spotkanie z Bogiem trzeba się przygotować, tak aby Go rozpoznać, gdy będzie przechodził, i otworzyć się na łaskę, którą On przynosi. Pierwszym znakiem naszej otwartości jest uznanie siebie za grzesznika, przyznanie się do własnych grzechów. Kiedy porównujemy siebie z ludźmi pogrążonymi w grzechu, może się nam wydawać, że jesteśmy lepsi i nie mamy za bardzo z czego się spowiadać. Taka postawa jest znakiem wielkiej ślepoty. Często brak większych grzechów w naszym życiu tak naprawdę wypływa z braku okazji lub lęku przed konsekwencjami grzechu, a nie z naszej duchowej doskonałości. Jest to nierzadko przejawem naszej letniości duchowej, a nie żarliwości serca. Czy ja umiem się przyznać do swego grzechu?

Przygotowanie na przyjście Pana to także wydawanie dobrych duchowych owoców w swym życiu. Nie wystarczą deklaracje i przyznawanie się do wiary. Nie wystarczą mnożone modlitwy i spędzanie czasu w kościele. Potrzeba, aby moja wiara owocowała w życiu. Potrzeba zaangażowania się w sprawy bliźnich, ducha ofiarności, a także kierowania się sprawiedliwością w relacjach z innymi. Inaczej będziemy może pięknym drzewem z obfitym listowiem, ale próżno na nim szukać dojrzałych owoców. Jaki owoc przynosi moja wiara? Czy inni, widząc moje życie, moje czyny, chwalą Boga, czy raczej się gorszą?

 

Warto odwiedzić