Na skróty

24 cze 2014
Mikołaj Świerad
 

W centrum miejscowości otworzyli właśnie nową kawiarnię, więc Mirek z siostrą postanowili sprawdzić, czy serwują tam dobre lody. Wzięli rowery – na nogach nie chciało im się iść. Lody wyglądały apetycznie, ale te w pucharkach były zbyt drogie, kupili zatem zwykłe, na patyku i od razu ruszyli w drogę powrotną. Mirek za wszelką cenę chciał zdążyć na retransmisję meczu piłki nożnej z mistrzostw świata. W prawej ręce trzymali kierownice, w lewej lody.

Aby wjechać na drogę prowadzącą do domu, trzeba było przejechać na drugą stronę ulicy. Mama zawsze ostrzegała, aby w tym miejscu zachowywali szczególną ostrożność. Ewa pojechała na przejście dla pieszych i przeprowadziła rower na pasach. To naokoło, lecz bezpiecznie. Chłopiec pojechał na skróty. Przecinał jezdnię w miejscu, gdzie widoczność była zła, a zakręt ostry, w dodatku wyprofilowany tak, że było trochę pod górkę, więc musiał mocno naciskać na pedały. I wtedy zauważył go wujek, który wracał z pola, i o wszystkim opowiedział tacie.

Skarżypyta – myślał o wujku chłopiec, siedząc w swoim pokoju. Za karę tego dnia nie mógł obejrzeć rozgrywek. Złościł się, a złość sprawiała, iż nie rozumiał, że postąpił źle. Do pokoju wszedł tata.

– O co to całe zamieszanie? Pojechałem tylko na skróty.

– Zachowałeś się bardzo nieodpowiedzialnie. Zostawiłeś bez opieki siostrę, narażając ją na niebezpieczeństwo. Ryzykowałeś także swoim zdrowiem.

– Tato, a niby co miałoby się stać?

– Czy przejeżdżając przez drogę w niebezpiecznym i niedozwolonym miejscu pomyślałeś, że zza zakrętu może wyjechać samochód? Lub że może spaść ci łańcuch i utkniesz na środku drogi?

– Przecież mam sprawny rower – chłopiec próbował oponować.

– To nie daje ci prawa do narażania siebie oraz innych. Mogło dojść do poważnego wypadku. Czy takiego zachowania na drodze uczyliśmy cię z mamą? Czasami nie warto chodzić na skróty. Przemyśl te słowa. Porozmawiamy wieczorem.

Znów był sam w pokoju. Za oknem skłaniające się ku zachodowi słońce oblało żółtym światłem ściany sąsiedniego budynku, migotały promienie odbijane od szyb. Już pachniało latem i czerwiec kusił piękną pogodą. Mirek ochłonął. Rozmyślał nad sensem słów wypowiedzianych przez tatę. Pamiętał, że tak samo powtarzał ciągle ksiądz katecheta. I teraz, w przededniu wakacji, kiedy oceny zostały już wystawione, a wszyscy żyli myślami o zasłużonym odpoczynku, przypomniał sobie podobne sytuacje.

Kiedyś na religii mówili o ściąganiu na kartkówkach. To również droga na skróty – zamiast rzetelnego przygotowania, uczeń decyduje się na odpisywanie. Ale kogo w ten sposób oszukuje? Nauczyciela czy siebie? I kto traci na tym najwięcej? Niedawno Mirek pomagał w kuchni. Spieszył się, przez co bardzo niestarannie przygotował sałatkę. W efekcie zmarnował i półprodukty, i czas swój oraz mamy, która musiała potem ratować danie, by nadawało się do spożycia. A ta historia ze szkolną lekturą? Książka wydała mu się zbyt gruba, dlatego odwlekał jej przeczytanie. Kiedy omawiali ją w klasie, korzystał z opracowań. Wybrał drogę na skróty, tylko czy to się opłaciło? Jakiś czas potem i tak przeczytał tę książkę; była bardzo ciekawa. Tata także raz opowiadał, jak w pracy chciał zrobić coś szybciej, ale akurat wyszło zupełnie odwrotnie i miał nieprzyjemności.

– A gdyby rzeczywiście coś nam się stało dziś tam, na drodze? – Szepnął chłopiec, spoglądając na krzyż wiszący na ścianie. – Wujek wcale nie jest skarżypytą. Powiedział to w trosce o nasze dobro.

– Myślę, że jednak nie warto wybierać dróg na skróty – mówił wieczorem Mirek – no, może tylko w jednym przypadku: kiedy rozwiązuje się zadania matematyczne, na przykład skracając ułamki.

– Zgoda, jednak sądząc po twojej ocenie na świadectwie – odparł tata z uśmiechem – musisz jeszcze nad tym solidnie popracować.

 

Warto odwiedzić