Zamęczony, bo kochał Chrystusa - bł. José Sanchez del Río

07 lut 2014
ks. Marek Wójtowicz SJ
 

José Sanchez del Río urodził się 28 marca 1913 roku w Sahuayo w Meksyku. Jego rodzina nie była zamożna, ale za to głęboko wierząca. Ojciec był właścicielem rancza. José miał dwóch starszych braci i młodszą siostrę. Bardzo lubił jeździć konno. Gdy rodzina przeniosła się do Guadalajary, dużego miasta, chłopiec mógł uczęszczać do szkoły katolickiej. Tam też zetknął się z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży Meksykańskiej.

Od drugiej połowy XIX wieku Kościół katolicki w Meksyku stawał się coraz częściej przedmiotem ataków, pomimo że kultura tego narodu zakorzeniona była w wierze katolickiej. Kolejne rządy działały pod wpływem masonerii. Już Konstytucja Meksyku z 1857 roku zawierała pewne elementy nieprzyjazne Kościołowi. Sytuacja polityczna uległa radykalnej zmianie w tym względzie, gdy do władzy doszedł Venustiano Carranza w roku 1914. Dwa lata później w Meksyku nasiliło się prześladowanie Kościoła. Obok reformy rolnej wprowadzono prawa ograniczające działalność duszpasterską księży oraz szkolnictwo katolickie Żołnierze dyktatora bezcześcili Najświętszy Sakrament w kościołach, a nawet urządzali w nich bale. Podczas fikcyjnych wyborów 6 lipca 1924 roku generał Obregon wprowadził na swoje miejsce Plutarco Eliasa Callesa. Były nauczyciel kazał pozamykać szkoły katolickie i zakazał publicznej działalności księży, z Meksyku zostali usunięci misjonarze. Zapanował terror. W takich okolicznościach na zakończenie Roku Świętego (1925) ojciec święty Pius XI ogłosił Chrystusa Królem Wszechświata.

Od roku 1926 prześladowania Kościoła jeszcze bardziej się nasiliły. Dochodziło do zabójstw księży, masowo zamykano klasztory, a państwo zdominowane przez masoński rząd prezydenta Callesa przywłaszczało sobie kościoły, szpitale i sierocińce. Kapłani musieli prosić wrogie Kościołowi władze o pozwolenie na odprawienie Mszy świętej z ludem. Wierni świeccy organizowali „stacje eucharystyczne” – punkty, w których odważni kapłani udzielali wiernym Komunii.

W Meksyku nie brakowało heroicznych kapłanów, którzy się nie godzili na tak niesprawiedliwe traktowanie Kościoła i pozbawianie wiernych możliwości przyjmowania sakramentów. Do nich należał jezuita o. Michał Pro. Pomimo groźby uwięzienia za prowadzenie „nielegalnej” działalności, z  jeszcze większą gorliwością oddał się kapłańskiej posłudze. Złapano go i fałszywie oskarżono o spisek polityczny. Został rozstrzelany w 1927 roku.

Z powodu wzmagających się prześladowań coraz bardziej narastał opór obywateli. Katolicy domagali się wolności w wyznawaniu wiary. Duża część społeczeństwa zaczęła bojkotować imprezy kulturalne, znacząco ograniczano robienie zakupów, co miało negatywny wpływ na gospodarkę kraju. Zaczęto także organizować zbrojny opór.

Świadkiem tych dramatycznych wydarzeń był mały José Sanchez del Río, który nauczył się ministrantury i codziennie służył do Mszy świętej pewnemu kapłanowi. Każdego dnia też odmawiał różaniec, który był jego ulubioną modlitwą. Chłopiec bardzo się smucił, gdy słyszał wieści o mordowanych kapłanach i świeckich broniących swojej wiary. Te bolesne wydarzenia w jego ojczyźnie doprowadziły go do podjęcia decyzji przełomowej w jego życiu. Poprosił rodziców, by mógł dołączyć do zbrojnego ruchu oporu „Cristeros”, działającego od stycznia 1927 roku, który dążył do odzyskania demokratycznych swobód w Meksyku.

Dla José rozpoczęła się walka pod sztandarem Jezusowego krzyża. On sam przygotowywał posiłki dla powstańców, czyścił broń i oporządzenie. W kolejnych walkach powierzano mu trzymanie sztandaru. Podczas bitwy 5 lutego 1928 roku pod miejscowością Cotija chłopiec oddał swojego konia rannemu generałowi, prosząc go, by uciekał. On sam został ujęty i umieszczony w więzieniu w rodzinnym Sahuayo. Poddawano go torturom, przymuszając, by wyparł się Chrystusa. Obiecywano uwolnienie, byleby tylko wyrzekł się wiary i wszedł w szeregi wojsk rządowych. Nawet jego bliscy zachęcali go do apostazji, on jednak nie uległ, mimo iż czekała go okrutna śmierć. Jego ostatnim zawołaniem tuż przed egzekucją 10 lutego 1928 roku był przejmujący okrzyk: Viva Cristo Rey! Niech żyje Chrystus Król! Miał zaledwie czternaście lat! Dwóch chłopców, którzy widzieli jego męczeńską śmierć, zostało kapłanami i  założyli zgromadzenia zakonne.

José Sanchez del Río wraz z dwunastu innymi męczennikami meksykańskiej wojny domowej został beatyfikowany 20 listopada 2005 roku przez papieża Benedykta XVI. Prośmy Jezusa Chrystusa za przyczyną bł. José o łaskę odważnej wiary w świecie, który zapomina o  miłości Boga.

 

Warto odwiedzić