Liban - Kraj Naszej Pani

11 lut 2013
Tomasz Matyka SJ
 

Mały kraj, w którym góry niemal wpadają do morza, otoczony nieobliczalnymi sąsiadami – takie miejsce wybrała sobie Maryja.

Liban, bo o nim właśnie mowa, to państwo przesiąknięte modlitwą. Jego mieszkańcy szczególnie ukochali właśnie Matkę Bożą. A Ona ukochała ich. I chodzi nie tylko o chrześcijan, którzy (nietypowo, jak na Bliski Wschód) stanowią tu prawie 40% ludności, ale także o wielu muzułmanów. W tym kraju pełnym problemów właśnie przez Nią i za Jej wstawiennictwem Bóg pochyla się nad swoimi dziećmi.

W całym regionie, a więc także w Libanie, pokój jest towarem deficytowym. Wynika to z silnych podziałów, zwłaszcza na tle religijnym. Ludzie bardzo często oceniają siebie nawzajem na podstawie tego, jaką kto wyznaje wiarę (a nie liczy się już pytanie, jak ją wyznaje). Oliwy do ognia dolewa fakt, że tradycyjnie polityka jest tu silnie związana z religią, a religia – z polityką. Najlepszym, ale zarazem najsmutniejszym tego przykładem była trwająca w latach 1975-1990 wojna domowa między chrześcijanami a muzułmanami. W Bejrucie, stolicy kraju, ciągle widać ruiny domostw zniszczonych w tamtym czasie.

Liban jest też ciągle zagrożony z zewnątrz: od południa możliwością ataku ze strony Izraela, a od wschodu i północy nieobliczalnością pogrążonej w chaosie Syrii. Ponadto z sąsiednich krajów państwo przyjmuje uchodźców – głównie Palestyńczyków i Syryjczyków. Nie ma dla nich dużo miejsca. Do tego krucha równowaga sił politycznych uniemożliwia pełne włączenie tych ludzi do społeczeństwa libańskiego. I dlatego chociaż napływ Palestyńczyków trwa tu od 1948 r., ciągle połowa z nich mieszka w obozach, a zdecydowana większość nie może podjąć pracy.

Równocześnie dużym problemem jest zanik pobożności wśród niektórych chrześcijan. Bardzo często przyjmują oni zachodni, konsumpcyjny styl życia, co wyjaławia ich duchowo. Również duchowieństwo ogarnia żądza posiadania. Kościoły stają się w efekcie miejscem eksponowania bogactwa, co widać np. po strojach wiernych.

W Libanie można więc spotkać zobojętnienie duchowe, chciwość, wrogość między chrześcijanami oraz między chrześcijanami a muzułmanami. A jednak wielu świętych, prostych ludzi chętnie tu żyje. Na przykład pani ze sklepu tekstylnego, która nie potrafi się powstrzymać i każdemu ze swoich klientów opowiada o Chrystusie. Albo ksiądz odprawiający każdą Mszę na kolanach, którego muzułmanie kochają bardziej niż chrześcijanie, i wielu z nich prosi go o chrzest.

Ten mały kraj zdaje się przyciągać swoim ubóstwem i cierpieniami szczególną miłość Najwyższego. Jest przesłaniem dla świata, jak powiedział bł. Jan Paweł II. Przesłaniem dotyczącym wielokulturowości, która w przeszłości była okazją do strasznych zbrodni, ale teraz umożliwia pojednanie ponad podziałami. Bo wielu Libańczyków ma w sobie nadzieję. Oni też pracują, aby udzielać jej innym bez względu na wyznanie. Taka jest nauczycielka arabskiego, muzułmanka, w jezuickim Uniwersytecie św. Józefa w Bejrucie, która z błyskiem w oku opowiadała o swojej relacji z Bogiem i z uśmiechem wysłuchiwała podobnych relacji ze strony nas, katolików. Wskazywała tym samym, że wszyscy musimy się nawracać do Boga, niezależnie od religii. Do Boga, który jest dawcą pokoju i prawdy, i który na końcu zgromadzi swoje rozproszone dzieci.

Liban jest też szczególnie ważny jako kraina biblijna, wspominana często w Starym Testamencie, jak choćby w Pieśni nad pieśniami (Pnp 4, 8.15), czy jako miejsce, w którym prorok Eliasz cudownym sposobem przetrwał lata suszy i głodu, karmiony przez ubogą wdowę (1 Krl 17, 8-24). Jest to Ziemia Święta, po której kroczył Chrystus Pan (por. Mt 15, 21; Mk 7, 24). Według miejscowych podań przyszła tutaj razem z Jezusem Jego Matka. On wraz z uczniami udał się do Sydonu, pogańskiego miasta, aby nauczać. Tymczasem Maryja i kobiety towarzyszące Panu, ponieważ jako żydówki nie chciały wchodzić pomiędzy pogan, czekały w grocie na pobliskim wzgórzu, przez którego szczyt wiodła rzymska droga do Palestyny. I dziś jest tam sanktuarium Matki Bożej Czekającej, miejsce święte, gdzie Ona sama wstawia się za wiernymi. Stoi tam Jej olbrzymi pomnik, z którego podnóżka wspaniale widać morze i pobliskie miasto, obecnie nazywane Sajda.

Podobna figura znajduje się w sanktuarium Pani Libanu w Harissie. Stoi na wzgórzu o wysokości 650 m n.p.m. i patrzy w kierunku Bejrutu. Po prawej ręce ma Morze Śródziemne, źródło utrzymania dla tak wielu tutejszych ludzi, a po lewej – góry, miejsce ich schronienia w niebezpiecznych czasach. Obok zbudowano potężną bazylikę maronicką. Maronici to jeden z Kościołów wschodnich, w pełni zjednoczony z papieżem, a zarazem najliczniejszy na tym terytorium. Trochę niżej stoi majestatyczna i bardzo piękna bazylika – greckokatolicka pod wezwaniem św. Pawła. A jeszcze niżej znajduje się klasztor karmelitanek bosych, pełen szczególnego wyciszenia, nieco ukryty, z pełną ikon małą kaplicą, pachnącą wschodnim kadzidłem. Z tak przepojonego modlitwą miejsca wielu wiernych śle prośby do Syna Bożego za pośrednictwem Jego Najświętszej Matki.

Warto się czasem pomodlić za wstawiennictwem Naszej Pani o pokój dla tej ziemi, tak bardzo doświadczanej cierpieniem i rozdzieranej konfliktami. Oby ta modlitwa i w nas obudziła pragnienie zachowania wewnętrznego bogactwa i budowania jedności.

 

Warto odwiedzić