Gidle

01 Maj 2012
Jan Gać
 

Jak ziarno wyjęta z ziemi, wina obmyta kroplami Gidelska Wieśniaczko, módl się za nami…

Wyjechał kmiotek na rolę z pługiem, aby ją sprawował, któremu imię było Jan, a przezwisko Czeczek. I kiedy jedną część roli sprawił, dalej idąc z pługiem stanęły mu woły i dalej postąpić nie chcą. Dziwuje się, co się dzieje, bo tego przedtem nigdy nie czyniły. (…) I sam tedy ich zacinał i temu, który był do pomocy, zacinać każe. A gdy tym bardziej i pilniej tego bicia przyczyniał i przyczyniać kazał, Pan Bóg jako z drugim Balaamem postępuje sobie: bo po tym biciu przyklękły woły na ziemię.

Tymi słowami dominikanin Jerzy Trebnica spisał w roku 1636 przekazywaną ustnie od ponad stu lat tradycję o okolicznościach wyorania w polu figurki Matki Boskiej z Dzieciątkiem na ręku. Znalezisku z 1516 roku towarzyszyły niecodzienne zdarzenia, co okoliczna ludność uznała niebawem za cudowne. Właściciel majątku, szlachcic Adam Gidzielski, kazał cieślom sporządzić drewnianą kapliczkę i umieścił w niej znalezioną figurkę. Miejsce szybko stało się głośne nie tylko w okolicy, ale i w środkowej Polsce, gdyż miejscowość Gidle położona jest na szlaku pielgrzymów zdążających do Częstochowy z ziemi radomszczańskiej. Spadkobierczyni włości, Anna z Rusocic Dąbrowska, sprowadziła w roku 1615 do Gidli dominikanów do opieki nad murowaną kaplicą, wystawioną na miejscu jej drewnianej poprzedniczki. Wobec napływu wiernych zakonnicy przystąpili do budowy kościoła, który biskup gnieźnieński konsekrował w roku 1656, tuż po odstąpieniu Szwedów od oblężenia Jasnej Góry. Równocześnie przez kolejne dziesięciolecia XVII wieku wznosili dominikanie klasztor dla siebie. Dziś kościół ten pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest znany jako sanktuarium Matki Bożej Gidelskiej.

Architektonicznie zespół w Gidlach uznać należy za przykład piękna baroku polskiego. Przede wszystkim uszedł cało ze szwedzkiego potopu i nic nie zostało naruszone w jego strukturze. Nie popadł w ruinę nawet po powstaniu styczniowym, kiedy wiele innych klasztorów opustoszało z powodu carskich represji za udział duchowieństwa w zrywie niepodległościowym. Wzniesiony na planie krzyża łacińskiego kościół, oskarpowany, z dwiema gigantycznymi wieżami, zachowuje dostojny umiar i sakralną klarowność, o co tak trudno w wielu barokowych kościołach popisujących się nadmiarem dekoracji. Tu nie, tu panuje spokój wywołany formami wyważonymi. A przy tym wszystkim ta urbanistyczna wokół pustka, bo kościół leży w polach, na uboczu miasteczka.

Ale barok nie byłby sobą, gdyby tak łatwo ustąpił potrzebie porywania duszy ludzkiej ku rzeczom nadprzyrodzonym za pośrednictwem sakralnych dzieł sztuki. To, co na zewnątrz wydaje się proste i pospolite, wewnątrz ustępuje miejsca bogactwu dekoracji. Ale znów nie w odniesieniu do samej architektury, bo ta ciągle zachowuje niemal cysterski umiar, chociaż została podkreślona obecnością bogatej sztukaterii, co przez liczbę ołtarzy. A te są wszędzie, także przy każdym filarze trójnawowej bazyliki. Gdy wchodzi się do środka, można odnieść wrażenie, że człowiek uczestniczy w procesji z chorągwiami i feretronami – tylu świętych otacza go zewsząd. Chyba tylko po to wydłużono ponad miarę nawę poprzeczną, by jej bieg zwieńczyć dwiema kaplicami, po lewej stronie dedykowaną św. Jackowi, założycielowi dominikanów w Polsce, po prawej stronie – Matce Boskiej.

To właśnie w tej kaplicy znajduje się ołtarz z cudowną figurką, poświęcony już w 1642 roku, a więc na kilkanaście lat przed konsekracją kościoła. Ołtarz jest przepiękny, skonstruowany tak przemyślnie, by w bogactwie dekoracji nie przepadła mierząca zaledwie dziewięć centymetrów cudowna figurka. Ołtarzowa nisza obramowana ośmioma kolumienkami spiętymi w łuk na podobieństwo archiwolt z romańskich portali, repusowany w srebrnej blasze kartusz z postaciami świętych po bokach, bijące złotem promienie z otoku maleńkiej figurki umieszczonej jakby w relikwiarzu – wszystko to czyni ją widoczną, nawet z dalszej odległości. Od 1923 roku głowy Maryi i Dzieciątka zdobią złote korony, też miniaturowe. Na bocznych ścianach kaplicy widnieją wymowne wota, a są nimi malunki przedstawiające scenki cudownych uleczeń, ocaleń od wypadków i niebezpieczeństw, obrazki malowane na desce i cynie w XVII i XVIII wieku.

Niszę w ołtarzu z cudowną figurką zamyka na noc zasłona – obraz przedstawiający św. Dominika z otrzymanym od Maryi różańcem. Samą kaplicę odgradza od kościoła kompozycja w kształcie łuku tryumfalnego obwiedzionego kolumnami salomonowymi, którego szczyt wieńczy rzeźba Matki Bożej wziętej do nieba i adorowanej przez aniołów. Wyrazem lokalnej pobożności w tym sanktuarium jest „kąpiółka”, czyli obrzęd zanurzania w winie figurki wyjętej na tę okoliczność z ołtarza. Pobłogosławione wino, rozlane w ampułki, poleca się do spożycia wiernym cierpiącym na rozliczne choroby. W roku 1989 sanktuarium otrzymało tytuł bazyliki.

 

Warto odwiedzić